Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Czujko
|

Jamał II to biznes. Polacy zrobili z niego aferę

0
Podziel się:

Pomysł powołania nowego resortu, krytykuje były minister Jacek Piechota.

Jamał II to biznes. Polacy zrobili z niego aferę
(Kacper Pempel/REPORTER)

Money.pl: Tuż po podpisaniu memorandum w sprawie budowy gazociągu Jamał II prezes PGNiG siedziała obok ministra skarbu na komisji sejmowej i nie powiedziała mu, że takie porozumienie udało się zawrzeć. Dziwne?

Jacek Piechota, minister pracy i gospodarki w rządzie Marka Belki: Jeśli tak było, to, rzeczywiście, jest to dziwna sytuacja. Co więcej, tego rodzaju porozumienia negocjowane są miesiącami. Jeśli nadzorujący tę problematykę ministrowie w trakcie tak długiego procesu nie otrzymali o nich informacji, to znaczy, że premier ma poważny kłopot z funkcjonowaniem rządu. Problem jest zarówno po stronie ministerstwa gospodarki jak i nadzoru właścicielskiego, czyli skarbu.

I potrzebne mu ministerstwo do spraw energetyki.

Broń Boże!

Dlaczego?

Tego rodzaju myślenie przypomina mi taki serial _ Na kłopoty... Bednarski _. Jeśli w jakiejś sferze życia publicznego jest problem, to należy wysłać takiego super Bednarskiego, czyli nowego ministra z całym resortem. A już komuna w schyłkowym okresie zorientowała się, że mnożenie bytów niczemu nie służy. Resort rolnictwa i energetyki został zlikwidowany w 1988 roku przez premiera Rakowskiego.

Ale zamknięcie spraw energetyki w jednym resorcie może spowodowałoby, że mniej informacji umykałoby uwadze jego szefa. Skupiłby się na problemie.

To jest kwestia niekompetencji, a nie złego systemu. Przecież minister skarbu powołuje do rady nadzorczej swoich przedstawicieli, którzy mają dbać o to, by byli dobrze poinformowani. Tak to jest skonstruowane. Z kolei polityka energetyczna to integralna część polityki gospodarczej państwa. Nie można jej wydzielić. Ma służyć nam wszystkim, ma służyć gospodarce. Sprawa jest więc prosta, Ministerstwo Gospodarki określa politykę gospodarczą i dba o bezpieczeństwo energetyczne tak, by służyło to gospodarce. Ministerstwo Skarbu nadzoruje natomiast spółki skarbu państwa.

A i tak co roku część debaty politycznej zajmuje dyskusja właśnie o polityce energetycznej. No i mówi się o niej mało dobrego. Może chociaż pełnomocnik by się premierowi przydał?

Żeby było można wskazać palcem jednego winnego.

Chociażby.

No to może jeszcze do tego ministerstwa albo pod opiekę tego pełnomocnika włączyć część zadań w polityce międzynawowej w kwestii budowania połączeń energetycznych? Absurd.

Pojawia się też pomysł, by wydzielić sprawy energetyki, a połączyć ze sobą ministerstwa gospodarki i skarbu.

Od dawna w Ministerstwie Gospodarki jest przecież departament energetyki. Gdy stałem na czele, sprawa była prosta - gdy był problem, na przykład z tak zwanym kryzysem białoruskim, to ja odpowiadałem przed Sejmem za wszystko. Ale dziś mamy układ koalicyjny, który te kwestie zakłócił. Ze względu na to, że minister skarbu jest bliższy premierowi niż minister gospodarki, to przejmuje część jego kompetencji. No i na przykład negocjuje kwestie dostaw kuwejckiego gazu. A przecież nic mu do tego

Polityka rozłożyła sprawę.

Tak.

Jak więc postawić wszystko na nogi.

Na pewno nie przez powoływanie następnego resortu. No bo od razu pojawi się pytanie, kto ma je wziąć - czy PO czy PSL? A drugie pytanie, ważniejsze: to czy taki resort będzie służył nam i gospodarce. Minister gospodarki odpowiada przecież za budowę konkurencyjnego rynku energii. Gdyby nie ta polityka, wymuszana przez Unię Europejską, to u nas rynek wzięliby monopoliści. Ministrowi energetyki byłoby to na rękę, bo przecież to spółki skarbu państwa, o których interes miałby dbać - z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa, oczywiście.

Rozumiem więc, że do sprawy kiepskiego przepływu informacji przyczynił się polityczny układ między PO-PSL. Ale czy sama sprawa jest polityczna? Czy była w tym jakaś celkowość, czy to przykład polskiego bałaganu?

Dla mnie to sprawa niekompetencji i bałaganiarstwa.

Ministra Skarbu, prezes PGNiG?

Ministra na pewno. Czy szefowej koncernu? Nie wiem. To już pewnie wie premier na podstawie lektury raportu.

Miejmy nadzieję.

No tak, miejmy nadzieję, że wie.

Prezydent z kolei twierdzi, że zostaliśmy rozegrani jako państwo. Rzeczywiście?

Unikałbym określenia rozegrani.

Putin tego nie zaplanował?

Nie zakładałbym, że jest tak wielkim strategiem, by przewidział kłopoty z przepływem informacji w naszym rządzie.

Prezes PGNiG musiałaby być szpiegiem.

Dobra, dobra, proszę mnie w takie absurdy nie wciągać (śmiech). Sprawa wygląda po prostu tak, że EuRoPol Gaz ma nadwyżki finansowe z opłat ze przesył i musi je zainwestować w Polsce. Szuka więc możliwości, a gazociąg, o którym mówi memorandum, jest jednym z nich. Nie mogę więc słuchać, jak niektórzy durni politycy krzyczą, że byłby on zagrożeniem dla bezpieczeństwa naszego kraju.

Im więcej rur na terenie kraju, tym bezpieczniej.

Nie do końca, bo nie chodzi tylko o liczbę rur, ale liczbę krajów, z którymi będziemy połączeni. Dlatego trzeba rozmawiać o Jamale II i jednocześnie uprzedzić Ukrainę - bo ona jest w tym projekcie pomijana - że o niej nie zapominamy i że na jakimś etapie pracy siądziemy z nimi do stołu i opracujemy możliwość rewersu gazu w ich stronę.

Żeby nie czuli się pominięci.

I żeby sieć połączeń była gęstsza. Przecież o to chodzi, by objąć nią region.

To po co całe to zamieszanie?

Sami sobie ten kryzys uszykowaliśmy. To przez te niedomówienia, słaby przepływ informacji sprawa zwykłego memorandum - kierowałem resortem i wiem, że tego rodzaju porozumienia w biznesie nie są niczym niezwykłym - urosła do politycznego problemu numer jeden. To memorandum jest teraz dramatycznie przeceniane, właśnie przez tę atmosferę tajemniczości .

A przecież szukanie okazji biznesowych przez firmy nie jest niczym niezwykłym. To nie jest tylko okazja do zwiększania bezpieczeństwa energetycznego, ale i do większych inwestycji, tworzenia miejsc pracy.

Czytaj więcej w Money.pl
Schetyna: Komuś zabrakło wyobraźni Nie doceniono politycznej wagi memorandum gazowego - uważa Grzegorz Schetyna.
Pawlak: Jedna odpowiedź i koniec histerii Takie jednoznaczne stanowisko polskie przecięłoby wszelkie histeryczne zachowania.
Ten wątek pominięto w rozmowach o Jamale II - _ Warszawa powinna konsultować się w tej sprawie z Kijowem, aby wyjaśnić wszelkie kontrowersje _ - mówi były prezydent.
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)