Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Szygulski
|

Nagrody dla urzędników za prezydencję? Nic dziwnego, należało im się

0
Podziel się:

Wiceprzewodniczący PE broni wysokich wydatków na biurokrację.

Nagrody dla urzędników za prezydencję? Nic dziwnego, należało im się

Money.pl: Urzędnicy Kancelarii Prezesa Rady ministrów dostali nagrody za zorganizowanie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Średnio 3600 zł na osobę. Nasza prezydencja należała do najdroższych w historii. Teraz jeszcze bardziej zwiększamy jej koszt. Czy to rozsądne w czasach kryzysu?

Jacek Protasiewicz, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, PO: Proszę mi wierzyć, bo widziałem to z bliska, że urzędnicy nie wypełniali tylko swoich standardowych obowiązków, ale robili znacznie więcej. To było naprawdę 6 miesięcy dodatkowej pracy. Nie dziwię się więc, że zostali za nią wynagrodzeni w takiej formie.

Nie ma zresztą co ukrywać, że uposażenia polskich urzędników są bardzo skromne. To z kolei sprawia, że wiele kompetentnych osób szuka zatrudnienia poza administracją. Okres, w którym kierowaliśmy Unią, wymagał kompetencji na najwyższym poziomie. Jeśli udało nam się zatrzymać ludzi, którzy je posiadają w zamian za godziwe wynagrodzenie, to nie jest to szczególnie oburzające.

Tylko czy efekty naszej prezydencji wskazują na to, że takich ludzi rzeczywiście mamy?

Jeśli popatrzeć na debatę, do której doszło w Parlamencie Europejskim na zakończenie naszego przewodnictwa w Radzie UE, to zdecydowanie tak. Poprzedzająca nas prezydencja węgierska nie miała tak pozytywnych ocen. W naszym przypadku negatywne opinie należały do wyjątków.

Tyle że my wydaliśmy na naszą prezydencję 100 mln euro, a przewodząca Radzie UE w tym półroczu Dania, chce wydać zaledwie 35 mln. Czy nie zaangażowaliśmy w takim razie zbyt dużych środków w stosunku do sprawowanej funkcji?

Pamiętajmy też, że nasza prezydencja przypadła na bardzo trudny okres kryzysu gospodarczego oraz kryzysu samej Unii Europejskiej. Wydaliśmy więc większe pieniądze, ale dzięki temu udało nam się awansować do roli jednego z ważniejszych krajów całej Unii. Efekt tego zobaczyliśmy na szczycie 31 stycznia 2012 roku. Polska do niedawna nie miałaby większych szans, żeby wyegzekwować swoje postulaty w konfrontacji z takimi potęgami europejskimi jak choćby Francja. Tymczasem rezultat ostatniego szczytu pokazuje, że siła polityczna naszego kraju wyraźnie wzrosła.

Mówi Pan o panującym poważnym kryzysie finansowym. Czy to rozsądne, wydawać w takim momencie pieniądze wielokrotnie większe od innych krajów, które organizowały prezydencję? Także wydatki na ten cel Węgier czy wcześniej Czech, były wyraźnie niższe od naszych.

Proszę jednak zwrócić uwagę, że okres naszego przewodnictwa Radzie UE przypadł na dosyć szczególny czas, który wymagał wzmożonej liczby spotkań i wypracowywania wielu niełatwych kompromisów. Musieliśmy godzić bardzo rozbieżne stanowiska krajów bogatej północy i zadłużonego południa. To wymagało wzmożonej aktywności i trudno było na tym oszczędzać.

W takim razie rozumiem, że Duńczycy powinni obawiać się, że wydadzą znacznie więcej, niż 35 mln euro, skoro muszą zmagać się z podobnymi problemami?

Półrocze naszego przewodnictwa było pełne wydarzeń, które radykalnie modyfikowały przyjęte wcześniej założenia. Głównie ze względu na kulminację kryzysu polityczno-gospodarczego. Czy tak będzie w ciągu 6 miesięcy duńskiej prezydencji - trudno przewidzieć. Już w pierwszym jej miesiącu udało się przecież wypracować kompromis, co nie znaczy jednak, że czeka nas 5 miesięcy spokoju. Ciągle trwają najtrudniejsze negocjacje z Grecją w sprawie warunków udzielenia im dalszej pomocy.

Premier Donald Tusk mówił jednak wcześniej, że konieczne są oszczędności w administracji. Co więcej, przyznał się do porażki na tym polu, bo zatrudnienie w urzędach w ostatnich latach zamiast spadać, wzrosło. Czy dodatkowe nagrody nie świadczą o tym, że rząd nadal nie potrafi skutecznie oszczędzać na biurokracji?

Ten przypadek nie świadczy jednak wcale o naszej rozrzutności. Z tego, co wiem, nagrody te są wypłacane z pieniędzy, które i tak zostały wcześniej przewidziane na ten cel. Dlatego sama decyzja o ich przyznaniu nie wywołała wzrostu kosztów. Zawierają się one w ramach wcześniej zatwierdzonego budżetu. Poza tym nie pociągnęła za sobą wzrostu liczby urzędników. Trudno więc mówić o kolejnej porażce premiera.

Czytaj więcej o polskiej prezydencji w Radzie UE
Gratulują Polsce sukcesów w sprawach UE Ministrowie rozmawiali m.in. o sprawach, które polska prezydencja przekazała do dalszej realizacji prezydencji duńskiej.
Tusk podsumował rok. Największy sukces... Premier podkreślił, że nasz kraj ma wyjątkowo silną, na tle innych krajów, gospodarkę.
Chwalą Polskę. "Spełniła oczekiwania" To było symbolicznie ważne wydarzenie - podkreślają komentatorzy zachodnich mediów.
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)