*W czwartek złoty pozostawał silny. Rynek miał siłę na korektę tylko w pierwszych godzinach handlu, kiedy to importerzy postanowili wykorzystać niskie kursy walut po długim weekendzie. *
Później nasza waluta powróciła do obserwowanego wcześniej trendu. Po południu za jedno euro płacono 3,8162 zł, a za dolara 3,0143 zł, co odpowiadało 19,24 proc. odchylenia po mocnej stronie parytetu. Naszej walucie niewątpliwie pomógł dosyć dobry przetarg 2-letnich obligacji o wartości 1,8 mld zł, gdzie zgłoszony przez inwestorów popyt przewyższył 7,5 mld zł.
Z kolei na rynku międzynarodowym nadal mocne pozostawało euro. Dane makroekonomiczne ze strefy euro, które nadeszły przed południem (PMI dla sektora usług w kwietniu i sprzedaż detaliczna za marzec), nie zdołały zbytnio zachwiać rynkiem, chociaż były gorsze od oczekiwań. Inwestorzy czekali na decyzję Europejskiego Banku Centralnego i późniejszą konferencję prasową.
Stopy procentowe zgodnie z oczekiwaniami pozostały bez zmian, a Jean Claude Trichet przyznał, że polityka akomodacyjna (dalszych podwyżek stóp procentowych) powinna być utrzymana, a bank centralny pozostanie dosyć czujnym w kwestii potencjalnych ryzyk inflacyjnych.
Charakter tej wypowiedzi nie był aż tak „jastrzębi” jak niektórzy mogli się spodziewać, ale dał podstawy tym, który oczekują podwyżki stóp w czerwcu. Warto jednak zwrócić uwagę na dane makroekonomiczne, jakie napłynęły dzisiaj z USA.
Mimo że cotygodniowe bezrobocie było nieco gorsze (wzrost do 322 tys.), to wyższa od oczekiwań była wydajność pracy i jednostkowe koszty pracy w I kwartale b.r. (figury wyniosły odpowiednio 3,2 proc. kw/kw i 2,5 proc. kw/kw). To są kolejne dobre dane dla dolara, jakie pojawiły się w ostatnich dniach. Niewykluczone, że impulsem staną się dopiero jutrzejsze, comiesięczne informacje z rynku pracy, które poznamy o godz. 14:30.