Temat rosnących rentowności amerykańskich obligacji rządowych pozostaje głównym czynnikiem warunkującym sentyment na rynkach. O ile wczoraj można było odnieść wrażenie, że jest pewien problem z przełamaniem bariery 3 proc. na papierach 10-letnich, o tyle jeszcze wieczorem ten poziom został lekko naruszony, a dzisiaj wzrosty są kontynuowane.
Rentowności obligacji skarbowych USA pozostają wysoko z zamiarem pójścia wyżej, co podsyca dalsze umocnienie USD i stanowi ryzyko dla wielu popularnych pomysłów inwestycyjnych z początku roku. Siła EUR i JPY, albo rajd rynków wschodzących stanęły pod znakiem zapytania, aktywując tryb „ratuj się kto może”. A zbliżający się koniec miesiąca nie sprzyja uspokojeniu.
Wydarzeniem ostatnich godzin na globalnych rynkach było przekroczenie poziomu 3 proc. na rentownościach amerykańskich papierów 10-letnich. Wedle większości komentarzy wzrosty na rentownościach amerykańskiego długu, i pogłębiający się spread wobec bundów, jest sygnałem co do różnic w zakresie oczekiwanej ścieżki monetarnej na linii USA-Strefa Euro.
Eurodolar wielkodusznie dostosował się do naszych bazowych założeń: najpierw osunął się ku dolnym ograniczeniom konsolidacji, schodząc do 1,2185 i potwierdzając, że dolar ma jeszcze coś do powiedzenia oraz że 10-letni trend na rzecz jego wzmocnienia wciąż się broni.
W przypadku EUR/USD impet spadkowy jest podtrzymywany, a kolejne wsparcia łamane.
Inwestorzy powrócili do fundamentów, czyli oznak krzepnięcia presji inflacyjnej w USA i rekordowej podaży amerykańskich obligacji skarbowych.
W trakcie dzisiejszej sesji brak jest istotniejszych publikacji z rynku krajowego.
Dolar kontynuuje swoją dobrą passę z ostatnich dni (dzisiaj zyskuje wobec wszystkich walut), a rentowność obligacji 10-letnich jest o krok do testowania psychologicznej bariery 3 proc. To w ostatnich dniach główny motyw ruchu na USD, co z kolei może być powodowane narastającymi oczekiwaniami, że FED mógłby w tym roku dokonać łącznie 4 ruchów na stopach procentowych - to pokłosie ostatnich wypowiedzi przedstawicieli tego gremium (nawet Brainard nie wypadła „gołębio”, jak to wcześniej bywało).
Na rynku od miesięcy dominuje przeświadczenie, że dolar ma mnóstwo powodów, by być słabszym z belgiem czasu, a jednak od lutego pesymizm nie może znaleźć potwierdzenia w notowaniach indeksu dolarowego. Piątkowy zaskakujący rajd rentowności obligacji skarbowych USA daje dolarowi świeży zastrzyk mocy, a niechęć inwestorów do USD wystawiona jest na ciężką próbę.
Wskaźnik PMI uchodzi tradycyjnie za ważny miernik kondycji gospodarczej danego kraju. Oddaje on (w punktach) coś, co można określić jako nastroje menedżerów. Kierownicy wielkich przedsiębiorstw odpowiadają na pytania dotyczące planowanej produkcji, zatrudnienia czy zamówień. Zakłada się, że owe plany odzwierciedlają ich spojrzenie na gospodarkę: tym bardziej warto rozwijać biznes i ryzykować, im lepiej ma się cały kraj.
Końcówka poprzedniego tygodnia przyniosła podtrzymanie lekkiej presji podażowej na wycenie złotego - i podobnego schematu należy spodziewać się również w tym tygodniu. Z jednej strony lokalnie otrzymaliśmy nieco słabsze dane makro, które potwierdzają scenariusz stabilizacji stóp ze strony RPP.
Bilans tygodnia dla dolara zaczyna wyglądać nieźle – piątek to czwarty z rzędu dzień wzrostu koszyka BOSSA USD.
Wczoraj wieczorem funt zaliczył silną przecenę, gdyż rynek wystraszył się ostrożnego tonu w wywiadzie prezesa Banku Anglii Carneya.
W kraju negatywnym zaskoczeniem okazała się być dynamika produkcji przemysłowej za marzec.
Na euro-złotym widzimy 4,1625. Obraz wieloletni, od roku 2010 czy tym bardziej 2012, to rodzaj konsolidacji, w której można się doszukiwać łagodnej tendencji wzrostowej po rosnących maksimach.
O ile Trump podczas spotkania z japońskim premierem Shinzo Abe przyznał, że „nie chce wracać do TPP, ale jeżeli zaoferują mi dobrą ofertę, to to zrobię” i na swój sposób stwierdził, że bardziej opłacalne wydają mu się dopracowane, dwustronne umowy handlowe, to rynek zbytnio się tym nie przejął.
To na swój sposób odświeżające, że przynajmniej na moment rynki finansowe przestały być kierowane geopolityką, a wróciliśmy do starych, dobrych fundamentów.
Japoński premier Abe stwierdził, że handel z USA będzie rozwijany, podobnie jak amerykańskie inwestycje w Japonii, a wszystko to z korzyścią dla obu państw czy też narodów. Premier gotów jest rozmawiać o wolnej, obustronnej wymianie, prowadzonej na równych zasadach. Różnica jest może taka, iż USA zainteresowane są traktatem bilateralnym, Japonii podoba się forma TPP (Partnerstwa Trans-Pacyficznego).
Wczoraj rano mieliśmy wątek amerykańskich blokad nałożonych na chiński koncern telekomunikacyjny ZTE, a późnym wieczorem pojawił się wpis Trumpa.
Frank szwajcarski zwykle lata poniżej zasięgu radarów, ale gdy tylko daje się zauważyć, robi ogromne wrażenie.
Skala zwyżek względem CHF ( i spadku kursu do najniższych poziomów od 2014r.) wynika w dużej mierze ze słabości franka na szerokim rynku.
Na wykresie EUR/USD widać, że rynek ma trudności ze złamaniem strefy oporu 1,2400-1,2420.
Rynki w Europie otrząsają się z lekkiej awersji do ryzyka, jaka oplotła handel w Azji.
EUR/PLN zaliczył wczoraj 4,15 i na razie trochę się cofa, aczkolwiek nie jest to jeszcze żadna wielka korekta czy przecena.
To podbija scenariusz wyhamowania aprecjacji, a nawet możliwość lekkie korekty wzrostowej.
Temat syryjski został zrealizowany w weekend tak, że jeszcze przed otwarciem sesji azjatyckiej w niedzielę wieczorem wszystko było pozamiatane. "Misja wykonana" tak napisał Trump, co pokazuje, że Zachód nie zamierza nadmiernie angażować się w Syrii, a Rosjanie będą musieli bardziej pilnować Assada, aby ten nie stworzył po raz kolejny pretekstów.
USA przeprowadziły atak rakietowy na Syrię, ale rynki nie robią sobie z tego zbyt wiele. Strategia ataku „raz, a dobrze” zdaje się dawać inwestorom powód, by nie marnować budowanego w ubiegłym tygodniu apetytu na ryzyko. Obawy o rozwój sytuacji geopolitycznej nie znikają jednak całkowicie, więc pozostaniemy na pastwie niespodziewanych nagłówków w serwisach informacyjnych.
Wydarzeniem końcówki tygodnia na rynku PLN należy określić dość niespodziewany ruch ze strony agencji S&P odnośnie podwyższenia perspektywy ratingu Polski do pozytywnej. Co prawda agencja podwyższyła niedawno prognozy wzrostu dla Polski na rok 2018r. Jednak szeroki konsensus rynkowy zakładał raczej utrzymanie BBB+ z perspektywą stabilną.
Waluta | Wartość | Zm. [%] |
---|---|---|
euro | 4,22 | +0,43% |
dolar amerykański | 3,45 | +0,43% |
frank szwajcarski | 3,52 | +0,10% |
funt szterling | 4,82 | +0,45% |
jen japoński | 3,17 | +0,19% |