Widać, że inwestorzy są trochę zdezorientowani. Nocne wystąpienie Bena Bernanke nie wniosło wprawdzie nic nowego do ogólnego obrazu rynku (szef FED powtórzył, że gospodarka rozwija się w dobrym tempie), ale nie zmieniło też oczekiwań, co do podwyżek stóp procentowych w USA w najbliższym czasie. To pogorszyło klimat na rynkach wschodzących, które dodatkowo borykają się z problemami strukturalnymi i politycznymi. W efekcie z walut mających duży wpływ na złotego, na wartości traciły dzisiaj węgierski forint, a także obie korony (czeska i słowacka). Na rynku mówiło się także o sporej przecenie tureckiej liry, którą wywołały obawy polityczne związane z kolejną kadencją tamtejszego szefa banku centralnego. Politycy „szaleją” także u nas. Dzisiaj rano Andrzej Lepper zapowiedział, że Samoobrona chciałaby mieć w rządzie swoich ministrów, ale przyszłym premierem powinien zostać Jarosław Kaczyński. Można spekulować na ile taka ewentualność jest realna. W każdym razie bardziej prawdopodobne jest powstanie bankowej
komisji śledczej (głosowanie nad wnioskiem o jej powołanie może odbyć się już w najbliższy piątek). Tyle, że jej kształt jest bardziej „radykalny” niż o zakładano wcześniej, co będzie nadal psuć opinię Polski na rynkach finansowych. Jedyną „pozytywną” informacją dzisiejszego dnia może być sygnał ze strony szefa PIS, że głosowanie nad samorozwiązaniem się Sejmu może odbyć się dopiero 4-6 kwietnia, chociaż tak naprawdę to przedłuża ona trwający chaos…
Po południu na rynek napłynęły informacje o inflacji PPI z USA za luty. Wskaźnik ten nieoczekiwanie spadł o 1,4 proc. m/m, ale jego wartość bazowa wzrosła o 0,3 proc. m/m wobec oczekiwanych 0,1 proc. m/m. Są to dane pro-dolarowe i w najbliższym czasie można spodziewać się wyraźnego przełamania w dół poziomu figury 1,21 przez EUR/USD i testowania okolic 1,2050-70.
