Wczorajszy dzień przyniósł osłabienie dolara, po mimo silnych danych z rynku amerykańskiego. Zrewidowano w górę PKB za 4 kwartał 2005 roku do poziomu 1,7% z 1,6%. Również bacznie obserwowany przez Rezerwę Federalną deflator cenowy wzrósł aż o 3,5% (rewizja z 3,3%) sugerując większą presję inflacyjną niż się tego spodziewano podczas wstępnych danych PKB. Reakcja rynku obligacji jak walutowego była jednak zgoła odmienna. Amerykańskie dziesięciolatki zanotowały najwyższy od 2002 roku poziom rentowności 4,85%, co technicznie sugerowałoby dalsze wzrosty. Po mimo mocnych danych dla dolara amerykańska waluta ta jednak straciła na wartości, pociągając za sobą również spadek kurs USDPLN.
EURPLN zachowywał się wyjątkowo spokojnie, a kurs poruszał się w okolicach 3,93. W najbliższych dniach ryzyko dalszego osłabienia polskiej waluty wciąż jest jednak duże.
W dniu dzisiejszym poznamy kolejną serię publikacji makroekonomicznych z amerykańskiego rynku w tym dochody oraz wydatki osobiste, co powinno wskazać nam w jak wielkim stopniu Amerykanie są skłonni do konsumpcji. Wyższe wyniki powinny wspierać dolara. Podobnej reakcji można się spodziewać po wskaźnikach nastrojów Chicago PMI badającym koniunkturę w przemyśle w rejonie Chicago a także indeksie nastrojów konsumentów publikowanym przez Uniwersytet Michigan.
Przed publikacjami ze Stanów poznamy również inflację cen konsumentów w Europie. Wskaźnik ten powinien odpowiedzieć nam czy oczekiwania rynku na dalsze podwyżki stóp procentowych w Strefie Euro są uzasadnione. Obecnie rynek kalkuluje wzrost podstawowej stopy referencyjnej do poziom 3%-3,25% do końca roku, tak wiec dzisiejsza wyższa inflacja umocniłaby te przekonania dodatkowo wspierając europejską walutę.