Dzisiejsza sesja upłynęła raczej spokojnie, zaś eurodolar tylko nieznacznie wychodził ponad linię 1,32 - sięgając niekiedy do 1,3210.
Nic dziwnego: zasadniczy kierunek nakreśliło piątkowe przemówienie Mario Draghiego, o którym pisaliśmy rano, a także wcześniejsze wydarzenia, takie jak choćby rozmaite względnie dobre dane makroekonomiczne z USA i lekko jastrzębie nastawienie FOMC (choć samo wystąpienie Janet Yellen w Jackson Hole było oględne).
Z drugiej strony, jedyny poranny odczyt makro, mianowicie indeks Ifo z Niemiec, wypadł na poziomie 106,3 pkt, choć zakładano 107 pkt. Nie jest to może tragedia, ale prognoza i tak była spadkowa (wynik z lipca to 108 pkt). Oczywiście narasta też napięcie związane z Ukrainą i Rosją, co może dodatkować zwiększać odwrót w stronę dolara.
Stan słabości, ale nie do końca
Nie do końca, ponieważ w stosunku do euro nasza waluta broni się całkiem nieźle, około 15:30 mamy na EUR/PLN kurs 4,1805. Co ciekawe, spada też rentowność polskich obligacji (-2,16 proc., gdy piszemy te słowa). Z drugiej jednak strony, nie wydaje się, by taki stan mógł się utrzymać dłużej, zwłaszcza że Polska waluta zapewne zostania uznana za ryzykowną w dobie zawirowań na wschodzie (nawet jeśli euro jest słabe do dolara).
Co więcej, RPP wstępnie mówi o możliwości obniżenia raz jeszcze stopy procentowej, a z kolei na USD/PLN mamy bardzo wysoki kurs powyżej 3,168 - i to właśnie jest stan słabości. Ostatecznie jednak maksima na tej parze bliskie są poziomowi 3,1750, osiągnięto je kilkanaście godzin temu, z tej perspektywy jesteśmy więc świadkami lekkiej korekty.