Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie jest tak źle

0
Podziel się:

Kluczowym wydarzeniem w końcówce tygodnia, na które czekali wszyscy inwestorzy, była publikacja danych na temat inflacji CPI w USA. Po czwartkowym rozczarowaniu wyższą od prognoz inflacją PPI czekano więc już jedynie na potwierdzenie zwiększającej się presji inflacyjnej, a więc i silnego argumentu dla władz monetarnych za wzrostem stóp procentowych, w postaci właśnie piątkowej CPI.

Kluczowym wydarzeniem w końcówce tygodnia, na które czekali wszyscy inwestorzy, była publikacja danych na temat inflacji CPI w USA. Po czwartkowym rozczarowaniu wyższą od prognoz inflacją PPI czekano więc już jedynie na potwierdzenie zwiększającej się presji inflacyjnej, a więc i silnego argumentu dla władz monetarnych za wzrostem stóp procentowych, w postaci właśnie piątkowej CPI.

Tym razem okazało się jednak, że nie jest aż tak źle. Inflacja co prawda była w maju nieznacznie wyższa od prognoz (0,7% vs 0,6% m/m oraz 2,7% vs 2,6% r/r), ale z kolei inflacja bazowa była już nieznacznie niższa (0,1% vs 0,2% oraz 2,2% vs 2,3%). Uczucie ulgi przełożyło się natychmiast na osłabienie dolara, spadek rentowności obligacji, popytowy impuls na rynkach kapitałowych oraz umocnienie złotego, który już w drugiej połowie ubiegłego tygodnia coraz lepiej sobie radził. Dolar na głównych parach tracił już do końca dnia, bowiem oprócz impulsu stricte z danych makro, pojawiła się także realizacja zysków z długich pozycji w dolarze.

Można więc krótkoterminowo zakładać, że pozytywny sentyment do dolara, związany przede wszystkim z oczekiwaniami wzrostu stóp procentowych uległ przynajmniej chwilowemu wyczerpaniu. Oprócz danych na temat inflacji zapoznaliśmy się także z nieco słabszymi danymi dotyczącymi indeksu nastroju Michigan Sentiment oraz dynamiką produkcji przemysłowej. Nieznacznie lepsze od oczekiwań okazały się z kolei przepływy kapitałów do USA w kwietniu, wykorzystanie potencjału produkcyjnego oraz niższy deficyt na rachunku obrotów bieżących. W centrum uwagi i tak stała przede wszystkim inflacja CPI i pozostałe publikacje miały już drugorzędne znaczenie. Z punktu widzenia informacji makroekonomicznych bardzo skromnie zapowiadają się z kolei najbliższe dni.

Dzisiaj poznamy jedynie indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB (prog. 30pkt), natomiast w kolejnych dniach w zasadzie nie pojawią się informacje, mogące mieć większy wpływ na zachowanie dolara (a więc związane stricte z argumentami dla władz monetarnych odnośnie możliwości zmiany stóp procentowych).

Z punktu widzenia analizy technicznej piątkowy impuls deprecjonujący dolara znalazł już pewne odzwierciedlenie w sytuacji na poszczególnych parach europejskich (EUR/USD GBP/USD USD/CHF). Jak na razie jednak osłabienie dolara, zainicjowane w piątek należałoby traktować w kategoriach korekty poprzedniej fali umocnienia dolara. W przypadku eurodolara kurs kieruje się do okolic dość istotnej bariery podażowej, czyli strefy dołków z końcówki maja, zlokalizowanej w zakresie ok. 1,34 - 1,3420 i w tym rejonie należałoby się już spodziewać wzmożonej aktywności podaży. W ramach wsparcia zwróciłbym z kolei uwagę na okolice 1,3250, która spełniła już w drugiej części ubiegłego tygodnia swoje popytowe zadanie, a tym samym jeszcze bardziej zwiększyła swoją wiarygodność.

Wzrostowe odbicie w przypadku funta względem amerykańskiej waluty nie zdołało w końcówce tygodnia przekroczyć najbliższego opory, czyli zeszłotygodniowego wierzchołka w rejonie 1,9780. Można zakładać, że jego przebicie otwierałoby drogę do kontynuacji korekty niedawnej fali umocnienia amerykańskiej waluty. Osłabienie dolara widoczne było także względem szwajcarskiej waluty, choć tutaj potencjał spadkowy jest jeszcze spory, bowiem najbliższej, nieco bardziej wiarygodnej strefy wsparcia doszukiwałbym się w zakresie ok. 1,2330 - 1,2350 i jeśli docelowo czerwcowy impuls umacniający dolara miałby zostać utrzymany, to podaż nie powinna docelowo tego wsparcia przekroczyć. Warto również zwrócić uwagę na końcówkę tygodnia w wykonaniu par powiązanych z jenem japońskim.

Były one niemal niezależne od wahań eurodolara i zarówno względem dolara, jak i euro jen sukcesywnie tracił na wartości (USD/JPY EUR/JPY), generując kolejne, negatywne (dla posiadaczy długich pozycji w japońskiej walucie) sygnały techniczne (przede wszystkim przełamanie na tych parach dotychczasowych szczytów z początku czerwca).

Ta słaba kondycja jena oraz osłabienie dolara idą w parze z umocnieniem złotego, jakie było widoczne w drugiej części minionego tygodnia na wszystkich crossach (USD/PLN EUR/PLN PLN BASKET GBP/PLN CHF/PLN). Już w środę pojawiały się wstępne sygnały ostrzegawcze na parach powiązanych z euro i frankiem szwajcarskim, gdzie struktura coraz wyżej położonych minimów w ostatniej fali wzrostowej zaczęła być załamywana. Na sesji czwartkowej dołączył do tego funt brytyjski, a w piątek także dolar.

Mamy więc potwierdzenie przynajmniej krótkoterminowego wyczerpania presji osłabienia złotego, jakie widoczne było na przestrzeni ostatnich tygodni, co także zbiega się również z sytuacją międzyrynkową, a więc polepszeniem sentymentu na rynkach kapitałowych (także na GPW, z którą złoty jest ostatnio dość wyraźnie skorelowany) oraz spadku rentowności amerykańskich obligacji. Krótkoterminowo jest tu oczywiście szansa na lekką korektę fali umocnienia złotego z końcówki ubiegłego tygodnia i to właśnie po niej (o ile się pojawi) będzie można coś więcej powiedzieć o sytuacji na parach złotowych. Im niżej ta potencjalna korekta by się zakończyła, tym lepsze perspektywy mieliby posiadacze krajowej waluty.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)