*W poniedziałek złoty umacniał się po spadkach notowanych w ubiegłym tygodniu. Źródłem aprecjacji był przede wszystkim osłabiający się dolar. Za silnym złotym podążył również rynek długu, na którym spadła rentowność obligacji. *
W poniedziałek około godziny 16.15 euro wyceniano na 3,8350 zł w porównaniu do 3,8480 zł na otwarciu i wobec 3,8640 zł w piątek na zamknięciu. Dolar kosztował 3,2100 zł w stosunku do 3,2470 zł i 3,2645 zł.
Za euro na rynku światowym płacono 1,1950 dolara wobec 1,1855 dolara podczas otwarcia i wobec 1,1833 dolara w piątek.
"Złoty jest bardzo mocny, rynek podjął próbę zaatakowania poziomu minimum z ubiegłego tygodnia, 3,8250 zł za euro, natomiast wcześniej zaatakowano i przebito poziom 3,25 zł za dolara. Sytuacja jest dla złotego bardzo korzystna" - powiedział PAP Kajetan Bulge z Capital Management.
Dodał, że za umocnieniem złotego nie stoją żadne konkretne informacje, a jedynie "czyste spekulacje graczy".
W ślad za umacniającym się złotym podążał w poniedziałek również rynek polskich papierów dłużnych.
"Generalnie w ciągu dnia obroty były małe, jednak rynek jest mocniejszy. Głównym powodem tej sytuacji są bundy i jest to właściwie jedyny wskaźnik, poza mocnym złotym, na który inwestorzy mogli patrzeć, ponieważ nie było ani żadnych ważnych danych makroekonomicznych, ani informacji politycznych" - uważa Marek Kaczor z PKO BP.
Ważne dla rynków informacje makroekonomiczne pojawią się w najbliższą środę. GUS opublikuje wtedy dane o inflacji w listopadzie i o bilansie płatniczym w październiku, natomiast w czwartek o wynagrodzeniach i zatrudnieniu w listopadzie.
Około godziny 16.25 rentowność dwuletnich obligacji wynosiła 4,78 proc. wobec 4,82 proc. rano i wobec 4,87 proc. w piątek, pięcioletnich 5,18 proc. względem 5,23 proc. i 5,24 proc., a dziesięcioletnich 5,27 proc. w porównaniu do 5,29 proc. oraz 5,32 proc.