Dostępne prognozy mówiły o możliwym wzroście liczby nowoutworzonych miejsc pracy w przedziale 185 – 368 tys. w czerwcu w porównaniu z 75 tys. w maju. Tak wielki optymizm rynku wydawał się nie mieć uzasadnienia w danych makro, które nie wskazywały na solidny wzrost ożywienia gospodarczego w USA. W rzeczy samej, Amerykański Departament Pracy podał, że w czerwcu gospodarka amerykańska stworzyła ‘jedynie’ 121 tys. nowych miejsc pracy. W reakcji na te dane dolar osłabił się w stosunku do unijnej waluty, a rynek prognozuje, że FED powstrzyma się w najbliższym czasie z kolejnymi podwyżkami kosztu kredytu w USA. W porównaniu z jastrzębim nastawieniem EBC stanowisko FED nie pomoże zyskać na wartości dolarowi. Korzystnie dla euro wypadły również dane z Niemiec, gdzie w maju produkcja przemysłowa wzrosła o 1,5% wobec oczekiwań na poziomie 0,6%. Osłabienie dolara do poziomu 1,2860 było jednak przejściowe, co może wskazywać, iż potencjał wzrostowy EUR/USD zbliża się do fazy wyczerpania. O godz. 16.05 jedno euro
kosztowało 1,2816 dolara amerykańskiego.
Złoty na otwarciu umocnił się w stosunku do wczorajszych poziomów, jednak i krajowi inwestorzy oczekiwali na dane z USA. W ciągu dnia Ministerstwo Pracy podało, że stopa bezrobocia w czerwcu spadła do poziomu 16,0%, co przekłada się na spadek liczby bezrobotnych o 94 tys. do poziomu 2,49 miliona osób. Te informacje jednak nie miały wpływu na notowania złotego, który, co może dać do myślenia, zaczął stopniowo słabnąć po niekorzystnych dla dolara danych. Słabą końcówkę sesji dla złotego można tłumaczyć pojawiającymi się spekulacjami o możliwej bliskiej dymisji premiera K. Marcinkiewicza. O godz. 16.05 jedno euro kosztowało 4,03 złotego, natomiast dolar amerykański wyceniany był na 3,1450 złotego.
