Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był rewelacyjny tydzień dla dolara

0
Podziel się:

Ostatni tydzień przyniósł osłabienie złotego, co w głównej mierze zawdzięczamy umocnieniu się amerykańskiego dolara na rynkach światowych.

Rynek międzynarodowy:

Ostatni tydzień przyniósł wyraźne umocnienie się dolara na rynkach światowych. Notowania EUR/USD po ustanowieniu nowego lokalnego szczytu na 1,2978 w poniedziałek, w ciągu następnych kilku sesji spadły o ponad 300 punktów. W czwartek doszło do przełamania istotnego w średnim terminie poziomu 1,27. W piątek po południu za jedno euro płacono 1,2640 dolara.

Wszystko zaczęło się w poniedziałkowy wieczór, kiedy to podczas panelu dyskusyjnego z udziałem szefów banków centralnych, Ben Bernanke przyznał, że bank centralny musi nadal pozostawać „czujny”, gdyż ryzyko dalszego wzrostu inflacji nadal jest duże. Szef FED odniósł się w tym wypadku do odczytu wskaźnika inflacji bazowej w ostatnich miesiącach, który przekroczył pasmo preferowane przez bank centralny. Dodał przy tym, że liczy się ze spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach, jako przyczynę podając ujemny wpływ wysokich cen nośników energii na poziom popytu konsumpcyjnego, a także możliwe ochłodzenie na rynku nieruchomości. Ta „determinacja” w walce z inflacją szczególnie zaskoczyła inwestorów, którzy nie byli przygotowani na tak „jastrzębią” wypowiedź. Najbardziej ucierpiały na tym rynki akcji, dla których taka kombinacja (wyższych stóp i mniejszego wzrostu PKB) jest najgorszą z możliwych. W efekcie spora przecena ogarnęła wszystkie główne światowe parkiety. Automatycznie wzrosły także
oczekiwania na podwyżkę stóp procentowych w USA do poziomu 5,25 proc. podczas posiedzenia zaplanowanego na 29 czerwca b.r. Obecnie rynek już prawie w pełni wycenia ten fakt, a pytaniem, które zaraz zaczną stawiać inwestorzy będzie, co dalej? Mimo, że wypowiedzi innych członków FED były równie „jastrzębie”, to warto pamiętać o tym, że w tym gremium nie ma aż takiego konsensusu, jak było to kilka miesięcy temu. Można to było zauważyć przy lekturze zapisków z ostatniego, majowego posiedzenia banku centralnego. Dlatego też wiele będzie zależeć od publikacji danych o inflacji w USA, które poznamy w najbliższy wtorek (PPI) i środę (CPI). Pozostałe informacje będą niejako w cieniu, chociaż warto będzie zwrócić uwagę na czwartkowe dane o napływie kapitałów netto za kwiecień. Opublikowane w ostatni piątek informacje o deficycie handlowym za ten sam okres okazały się nieco lepsze od oczekiwań (figura wzrosła tylko do 63,43 mld USD wobec 61,86 mld USD po korekcie), co sprawiło, że nieco zmniejszyły się obawy związane z
tzw. globalną nierównowagą w handlu. Warto jednak zaznaczyć, że w żadnym stopniu nie rozwiązuje to problemu, który najpewniej zostanie ponownie poruszony podczas weekendowego spotkania grupy G-8. Kluczowa będzie tutaj interpretacja rynku. Po kwietniowym spotkaniu byliśmy świadkami wyraźnego umocnienia się walut azjatyckich w relacji do amerykańskiego dolara.

Długo wyczekiwane, czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego rozczarowało wielu inwestorów. Ostatnie dane o podaży pieniądza M3, inflacji, sprzedaży detalicznej i nastrojach konsumenckich, stanowiły poważne argumenty do tego, aby ECB był bardziej radykalny w swoich decyzjach. W „kuluarach” rynku pojawiały się spekulacje o 50 p.b. podwyżce. Zdecydowano się jednak na ruch o 25 p.b. do 2,75 proc., ale największym zaskoczeniem okazała się treść komunikatu. W słowach Jean-Claude Tricheta nie znalazło się sformułowanie dotyczące „czujności” banku centralnego. Pojawiły się tylko „standardowe” sformułowania o tym, że stopy procentowe pozostają nadal niskie, wzrost gospodarczy jest zadowalający, a ryzyko inflacyjne nadal się utrzymuje. Europejski Bank Centralny przyznał tym samym, że będzie kontynuować politykę „akomodacyjną”, czyli wyważonych podwyżek stóp procentowych. To jednak było zbyt mało w kontekście mocnych słów płynących ostatnio z amerykańskiego FED.

Rynek krajowy:

Mijający tydzień przyniósł osłabienie się złotego, co w głównej mierze zawdzięczamy umocnieniu się amerykańskiego dolara na rynkach światowych. Kurs USD/PLN wzrósł o blisko 9 groszy z 3,0460 zł do 3,1360 zł, a EUR/PLN z 3,94 zł do 3,9620 zł. Perspektywa dalszych podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych sprawiła, że inwestycje na rynkach wschodzących stają się po prostu coraz mniej opłacalne. Z kolei ostatni pat powyborczy w Czechach, a także zbliżające się wybory parlamentarne na Słowacji (17 czerwca) sprawiają, że inwestorzy pomału zaczynają zmieniać swoje podejście do naszego regionu. Oddala się prawdopodobieństwo szybkiego przystąpienia do strefy euro, co powoduje, że coraz większa waga będzie przykładana do bieżących danych makro i indywidualnej oceny poszczególnych krajów. A tutaj nie wypadamy do końca najlepiej. Coraz większą krytykę budzi zbyt mało tempo reform finansów publicznych i brak woli do wyraźnego cięcia deficytu budżetowego (na ten fakt zwracali nieoficjalnie uwagę przedstawiciele
Komisji Europejskiej). Zdaniem Jana Czekaja z Rady Polityki Pieniężnej złoty powinien jednak pozostać stabilny, za czym przemawiają dobre dane makroekonomiczne. Dodał on również, że stopy procentowe znajdują się na właściwym poziomie i za wcześnie jest obecnie mówić o ewentualnej podwyżce. W najbliższym czasie ryzykiem dla rynku może być jednak ponownie polityka. W miniony piątek rynek obiegły spekulacje odnośnie dymisji wicepremier Zyty Gilowskiej. Zostały one wprawdzie zdementowane, ale sytuacja zaczyna robić się coraz bardziej niejasna.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)