Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był tydzień odwrotu od dolara

0
Podziel się:

Miniony tydzień potwierdził tylko słabość amerykańskiego dolara, której zwieńczeniem było pokonanie w piątek kluczowych poziomów technicznych.

Rynek międzynarodowy

Notowania EUR/USD przełamały opór na poziomie 1,30 osiągając najwyższy poziom od ponad18 miesięcy - w piątek po południu kurs eurodolara wynosił 1,3090, ustanawiając wcześniej lokalny szczyt na 1,3109. Z pozostałych głównych par silne wzrosty zanotował GBP/USD, a spadki były udziałem USD/CHF i USD/JPY. Gremialny odwrót od dolara potwierdził spadek koszykowego US Dollar Index do 83,68 pkt.

To wynik rosnących obaw inwestorów, iż przyszły rok nie będzie korzystny dla amerykańskiej waluty. Publikowane dane makroekonomiczne nie były ostatnio zbyt korzystne, a we wtorek doradcy ekonomiczni prezydenta George'a Busha zdecydowali się obniżyć prognozy przyszłorocznego wzrostu gospodarczego z 3,6 proc. do 2,9 proc.

Coraz powszechniej oczekuje się także, że amerykański FED obniży stopy już w perspektywie najbliższego półrocza, podczas kiedy w przypadku pozostałych banków centralnych (zwłaszcza Europejskiego Banku Centralnego) restrykcyjna polityka będzie nadal kontynuowana.

Inwestorów „utwierdziły" w tym przekonaniu czwartkowe dane o nastrojach w niemieckim biznesie, które w październiku nieoczekiwanie się poprawiły - wzrost do 106,8 pkt., a także piątkowe analogiczne informacje z Francji, gdzie indeks utrzymał się na poziomie 107 pkt., będącym najwyższym poziomem od 5 lat. Istotna była także wczorajsza wypowiedź francuskiego ministra finansów, który stwierdził, że perspektywy dla tamtejszej gospodarki są dosyć dobre, nie odnosząc się do zbyt wysokiego kursu europejskiej waluty.

Nie można jednak wykluczyć, że takie głosy ponownie zaczną się pojawiać, jeżeli aprecjacja euro będzie się odbywać w tak gwałtownym tempie. Na razie jednak „odpowiedzialni" za ten ruch są członkowie ECB, którzy niezmiennie powtarzali, że należy zachowywać „wzmożoną czujność" w kwestii przyszłej inflacji, niezależnie od tego, że silna waluta jest w pewnym stopniu elementem restrykcyjnej polityki monetarnej. Wydaje się, więc, iż w tej materii niewiele się zmieni do zaplanowanego na 7 grudnia posiedzenia ECB, kiedy to stopy w strefie euro wzrosną do poziomu 3,50 proc.

Katalizatorem dla osłabienia amerykańskiej waluty był także fakt czwartkowego święta w USA i Japonii, który sprawił, że część inwestorów postanowiła zredukować swoje zaangażowanie w „zielonego" w obawie o ryzyko handlu na zbyt „płytkim" rynku. Ten wzrost awersji do ryzyka sprawił, że rozpoczęło się zamykanie pozycji opartych o tzw. strategię carry -trade, co doprowadziło do wyraźnego wzrostu wartości japońskiego jena, szwedzkiej korony i szwajcarskiego franka.

Swoje trzy grosze wrzucili także Chińczycy - w piątek rano zastępca szefa Ludowego Banku Chin przyznał, że aktywa dolarowe będą wiązać się z coraz większym ryzykiem, gdyż długoterminowe stopy w USA będą spadać, a amerykańska waluta będzie coraz słabsza. To wzbudziło poważne obawy rynku, zwłaszcza, że Chiny nie wykluczały, że będą zmniejszać udział w dolarze w ramach procesu dywersyfikacji.

Rynek krajowy

Jeżeli zmierzyć siłę złotego miarą odchylenia od parytetu to aprecjacja naszej waluty została w ubiegłym tygodniu powstrzymana - w piątek po południu wynosiło ono 19,98 proc. po mocnej stronie wobec 20,05 proc. tydzień wcześniej. O nominalnych zmianach kursów decydowały tym samym notowania EUR/USD na rynkach światowych. W efekcie podrożało euro (do 3,8350 zł, a potaniał dolar - do 2,93 zł.

Zauważalna była jednak tendencja do realizacji zysków, co było widoczne na rynku długu - rentowności benchmarkowych 5-letnich obligacji powróciły powyżej 5 proc, a przetarg zamiany nie był szczególnie udany. Nieco osłabiły się także waluty naszego regionu, co było wynikiem redukcji pozycji opartych o strategię carry-trade, która była jednym z motorów ich ostatniego wzrostu (zwłaszcza w przypadku węgierskiego forinta).

Znaczenie miał także spadek oczekiwań na podwyżki stóp procentowych - w poniedziałek na takie posunięcie nie zdecydowali się Węgrzy, a wiele wskazuje na to, że podobnie uczynią także Czesi i Słowacji. Z kolei w Polsce pierwszym terminem podwyżek może być dopiero marzec 2007 r. (tak wynika z ankiet Reutersa). To wynik czwartkowego odczytu danych o inflacji bazowej netto, która w październiku spadła do 1,3 proc. r/r, a także mało „jastrzębich" wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy sugerowali, że raczej nie będą się spieszyć z decyzjami.

Opublikowane dosyć dobre dane nt. dynamiki produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w październiku (odpowiednio 14,6 proc. r/r i 13,3 proc. r/r), sprawiły, że podniesione zostały prognozy tegorocznego wzrostu PKB, który szacowany jest na poziomie 5,4 proc. r/r. Dane za III kwartał poznamy już w najbliższy czwartek. Dzień wcześniej zakończy się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, które jednak nie przyniesie żadnych wiążących decyzji. Dla inwestorów istotniejsze mogą okazać się spekulacje, kto zostanie nowym szefem Narodowego Banku Polskiego.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)