Osłabienie złotego do 4,14 EURPLN i 3,09 USDPLN rozpoczęło się wczoraj po godzinie 14:00, a więc po wejściu do gry inwestorów za oceanem.
Od tego czasu bardzo mocno tracił nie tylko złoty, ale również węgierski forint, rumuński lej oraz (w mniejszym stopniu) czeska korona.
Osłabieniu naszych walut towarzyszyło umocnienie dolara wobec euro, najbardziej zaś zyskiwał jen. Traciły również pozostałe ważne waluty rynków wschodzących: lira turecka, południowoafrykański rand oraz brazylijski real. Wydaje się, że podstawowym powodem deprecjacji walut naszego regionu była wyprzedaż waluty Rumunii, która może zostać dotknięta kryzysem walutowym.
Mówi się, że kraj ten może niedługo zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Do grudnia 2008 rumuński bank centralny starał się bronić kursu, jednak ostatnio odszedł od takiego postępowania.
W związku z faktem, że traciły nie tylko waluty naszego regionu, nie należy się dziś spodziewać gwałtownego odrobienia strat. Na obecnych wysokich poziomach kurs może utrzymać się przez jakiś czas. Wydarzeniami, które mogą wpłynąć na notowania złotego będą publikacje danych makroekonomicznych z naszego kraju.
Wpływ ten nie powinien jednak być duży - złoty, podobnie jak inne waluty, wydany jest na łaskę przeczuć inwestorów międzynarodowych, którzy uciekają ku bezpiecznym schronieniom. Nadzieje na umocnienie naszej waluty może budzić fakt, że mimo wczorajszego gwałtownego osłabienia odnotowano spadek rentowności polskich obligacji skarbowych - skutek zwiększenia popytu.
Jedynymi interesującymi publikacjami danych makroekonomicznych w dniu dzisiejszym będą te o bilansie handlowym Wielkiej Brytanii oraz USA, publikowane, odpowiednio, o 10:30 i 14:30.
Według prognostów obydwa kraje odnotują deficyty: Wielka Brytania w wysokości 7,6 mld GBP, a Stany w wysokości 51 mld USD. Bardziej interesujące mogą być wystąpienia szefów banków centralnych: o 10:00 J.C. Trichet wystąpi w Parlamencie Europejskim w Strasbourgu, a o 14:00 Ben Bernanke wygłosi wykład w London School of Economics.