Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Złoty będzie się dalej umacniać

0
Podziel się:

Na rynku krajowym miniony tydzień okazał się dobry dla złotego, który wyraźnie zyskał na wartości. Przyczynił się do tego korzystny splot wydarzeń na rynkach międzynarodowych, a także informacji z kraju.

Na rynku ktrajowym miniony tydzień okazał się dobry dla złotego, który wyraźnie zyskał na wartości. Przyczynił się do tego korzystny splot wydarzeń na rynkach międzynarodowych, a także informacji z kraju.

W efekcie w piątek po południu za jedno euro płacono 3,85 zł, a za dolara 2,98 zł i wiele wskazuje na to, że złoty może być jeszcze mocniejszy.

Mocnym impulsem dla zakupów naszej waluty była niewątpliwie czwartkowa decyzja agencji Fitch, która podniosła długoterminowy rating Polski w walucie zagranicznej do poziomu „A Minus” z „BBB Plus” uzasadniając to poprawiającymi się perspektywami gospodarczymi i fiskalnymi naszego kraju, pomimo występującej politycznej niepewności.

Mimo, że nie wszystkie agencje pójdą w ślady Fitcha (nie myśli o tym S&P, chociaż Moody’s zadeklarował przeanalizowanie tematu), to jednak te informacje stanowią silne wsparcie dla złotego w długim terminie, o ile nie pogorszy się sytuacja na rynkach światowych. Tam jednak wiele wskazuje na to, że powraca sentyment do emerging markets – w czwartek Bank Japonii nie zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych, co wsparło handel oparty o strategię „carry-trade”, czyli tanie pożyczanie środków w jenach, a dobre dane makroekonomiczne z USA nie zdołały zbytnio pomóc amerykańskiemu dolarowi, który w efekcie nie zdołał pokonać bariery 1,29 na EUR/USD.

Napływ środków od inwestorów zagranicznych był widoczny także na warszawskim parkiecie, gdzie rozpoczął się nieco opóźniony „efekt stycznia” i główne indeksy poszybowały na nowe maksima i na rynku długu, do czego przyczyniła się środowa aukcja 5-letnich obligacji PS0412. Oferta w wysokości 2,5 mld zł spotkała się z ogromnym popytem w wysokości 12,11 mld zł, a równie udany był także przetarg uzupełniający.

Spokojniej w polityce

Nieco uspokoiła się także sytuacja na scenie politycznej, chociaż nadal nie ma pewności, czy wobec Andrzeja Leppera nie zostaną postawione prokuratorskie zarzuty, co zmusi go do odejścia z rządu. Głównym pytaniem wtedy będzie, czy tylko jego, czy też całej Samoobrony. Premier Kaczyński jeszcze na początku tygodnia zapowiedział, iż nie będzie tolerował kolejnych „wstrząsów” w koalicji, co może oznaczać jej koniec. Biorąc jednak pod uwagę społeczne sondaże politycznego poparcia, które pokazały, że „przystawki zostały w zasadzie zjedzone przez PiS”, w takiej sytuacji można się będzie spodziewać udanych prób powiększenia klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Tym samym takie ewentualne zamieszanie, chociaż na razie mało prawdopodobne, nie wpłynęłoby znacząco na średnioterminowe perspektywy dla złotego.

Perspektywy, o których mowa powyżej zostały wsparte także przez sygnały wysyłane ostatnio przez resort finansów. Wzrost gospodarczy w IV kwartale ub.r. mógł wynieść 6,3 proc. r/r, a w całym 2006 r. – 5,7 proc. r/r. Na ten rok szacuje się figurę na poziomie 5,1 proc. r/r, a wicepremier Gilowska musi się liczyć z tym, iż taka dynamika wzrostu, jaka miała miejsce w 2006 r. może być trudna do powtórzenia. To jednak nie przeszkadza jej być optymistką w kwestii wypełnienia przez Polskę budżetowego kryterium z Maastricht do 2009 r., a także obniżenia tzw. klina podatkowego od przyszłego roku i wprowadzenia dwóch stawek PIT za dwa lata.

To wszystko może odbywać się przy względnie niskiej inflacji – resort nie przewiduje naruszenia celu banku centralnego na poziomie 2,5 proc. r/r, chociaż zdaniem wiceminister Katarzyny Zajdel-Kurowskiej podwyżka stóp procentowych o 50 p.b. do 4,50 proc. może okazać się konieczna, aby nie dopuścić do nadmiernego wzrostu wskaźnika CPI.

Głównym zagrożeniem pozostają wciąż płace, których średni wzrost w grudniu wyniósł aż 8,5 proc. r/r. Z kolei sam wskaźnik cen konsumpcyjnych okazał się być niższy od prognozowanych 1,6 proc. r/r i wyniósł tyle samo ile w listopadzie, czyli 1,4 proc. r/r. To sprawia, że obóz „gołębi” w Radzie Polityki Pieniężnej wciąż czuje się komfortowo i liczy na to, że publikowana w końcu stycznia nowa projekcja inflacja inflacyjna NBP potwierdzi słuszność dotychczasowych działań. Zwłaszcza, że przemawiają za tym nieco gorsze dane o produkcji przemysłowej w grudniu, która wzrosła tylko o 5,8 proc. r/r i cenach PPI, których dynamika wyniosła 2,8 proc. r/r.

Nadchodzący tydzień nie będzie obfitował w zbyt wiele informacji makroekonomicznych. Uwagę zwraca jedynie planowana na poniedziałek publikacja danych o grudniowej inflacji bazowej netto, która według szacunków utrzymała się na poziomie 1,6 proc. r/r. Inwestorzy będą, zatem śledzić sytuację na rynkach zagranicznych, a także naszego regionu, gdzie zaplanowane zostały posiedzenia banków centralnych. Wydaje się jednak, że echa czwartkowej decyzji FITCH-a będą cały czas zauważalne, a złoty będzie dalej zyskiwał na wartości.

Rynek międzynarodowy:

Ten tydzień nie przyniósł kontynuacji umocnienia się dolara obserwowanej wcześniej. W efekcie koszykowy indeks obrazujący siłę „zielonego”, czyli US Dollar Index w zasadzie nie zmienił wartości – w piątek po południu wynosił 85,13 pkt. wobec 85,03 pkt. tydzień wcześniej.

Nadal dosyć wyraźnie zyskiwał na wartości angielski funt, co było echem decyzji Banku Anglii z 11 stycznia b.r., który podniósł główną stopę do poziomu 5,25 proc. Z kolei „zielony” był wyraźnie mocny tylko do japońskiego jena, który tracił za sprawą rozczarowującego dla rynku posunięcia Banku Japonii, który utrzymał koszt pieniądza na poziomie 0,25 proc.

Z kolei na parze EUR/USD doszło do dwóch nieudanych prób powrotu poniżej poziomu figury 1,29, co sprawiło, że wcześniejsze minimum na 1,2868 zostało utrzymane. Mimo korzystnych dla dolara danych makroekonomicznych z USA nie widać było szczególnej chęci do otwierania nowych pozycji w dolarze. W efekcie w piątek po południu za jedno euro płacono 1,2918 USD.

Skąd te pewne zawahanie w obserwowanym od kilku tygodni marszu dolara? Wydaje się, że sporo pozytywnych informacji zostało już uwzględnionych w bieżących cenach, a rynek stanął na pewnym rozdrożu. O ile możliwość obniżki stóp procentowych w I półroczu b.r przestała być w ogóle rozważana przez rynek, o tyle zdania, co będzie potem są podzielone. Wycenia się jedno cięcie o 25 p.b. w końcu roku, ale pojawiają się też głosy, że ewentualny powrót amerykańskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu i utrzymująca się wysoka inflacja mogłyby skłonić Rezerwę Federalną do rozważenia podwyżki. Wiele tak naprawdę będzie zależeć od kolejnych odczytów, a kluczowe będzie to, czy pokażą one kontynuację pozytywnej tendencji z ostatnich tygodni. A co do tego nie ma zupełnej pewności.

Wracając do rynkowych publikacji z minionego tygodnia. Na uwagę niewątpliwie zasługują odczyty inflacji PPI i CPI, która w obydwu przypadkach nieznacznie przekroczyła oczekiwania. W pierwszym dotyczyło to ujęcia bazowego (core), gdzie figura wyniosła 0,2 proc. m/m i 2,0 proc. r/r, a w drugim szerokiego – wskaźnik CPI wzrósł o 0,5 proc. m/m i 2,5 proc. r/r. Odczyty CPI core były zgodne z prognozami (0,2 proc. m/m i 2,6 proc. r/r).

Sygnały proinflacyjne pokazała również Beżowa Księga FED, gdzie znalazł się zapis, iż firmy miały problemy ze znalezieniem wysokokwalifikowanych pracowników. To widać także po danych o cotygodniowym bezrobociu, które po raz kolejny spadło, tym razem do 290 tys. Lepsze sygnały napłynęły także z rynku nieruchomości – liczba rozpoczętych budów wzrosła w kwietniu o 4,5 proc. m/m, a wydanych pozwoleń o 5,5 proc. m/m. To zanegowało wcześniejszy nieco gorszy odczyt nastrojów wśród pośredników nieruchomości (NAHB), który spadł w styczniu do 32 pkt.

Mieszane dane o produkcji

Z kolei dane o produkcji przemysłowej były mieszane – w grudniu jej dynamika była lepsza (0,4 proc. m/m), ale figurę za listopad zrewidowano do „minus” 0,1 proc. m/m. Nieco niższy był napływ kapitałów netto do USA w listopadzie (68,4 mld USD), chociaż był to odczyt w granicach tolerancji. Niemniej jednak temat ten szerzej powrócił w drugiej połowie tygodnia – Sandra Pianalto z FED przyznała, że deficyt C/A jest wciąż niepokojąco wysoki, chociaż są szanse na jego ograniczenie bez większej szkody dla gospodarki.

Z kolei Ben Bernanke postraszył polityków przyznając przed Senacką Komisją Budżetu, twierdząc, iż zaniechania w reformie sektora pomocy społecznej i medycznej mogą doprowadzić do poważnych problemów w amerykańskiej gospodarce w perspektywie kolejnej dekady. Generalnie jednak wypowiedzi członków FED koncentrowały się na problemie wciąż zbyt wysokiej inflacji.

Najbliższy tydzień nie przyniesie aż tak wielu publikacji danych makroekonomicznych. Na uwagę będą zasługiwać czwartkowe odczyty indeksu nastrojów w biznesie z Francji i Niemiec (IFO), a z USA dane o sprzedaży domów i zamówienia na dobra trwałego użytku.

Więcej istotnych informacji pojawi się dla funta – w środę poznamy zapiski z ostatniego zaskakującego posiedzenia Banku Anglii, a także wstępne dane o wzroście PKB w IV kwartale. Dalej rosnące notowania GBP/USD mogą wesprzeć notowania EUR/USD, który ma szanse pokonać figurę 1,30 i wzrosnąć w okolice 1,3130. Wsparcia to nadal rejon 1,2860-1,2900.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)