Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Węgrzanowski
|

Złoty ignoruje politykę

0
Podziel się:

W tym tygodniu wartość dolara spadła do 3,17 zł, a euro do 4,19 zł. Znaczy to, że kurs USD/PLN był najniższy od maja 1997 r., a EUR/PLN od marca 2003 r. Kolejny tydzień również zapowiada się rekordowo, zwłaszcza, jeśli przecena dolara na rynku międzynarodowym będzie kontynuowana.

RYNEK KRAJOWY
Zeszłotygodniowa prognoza WGI wskazywała na duże prawdopodobieństwo kolejnych rekordów złotego. Tak też się stało, wartość dolara spadła do 3,17 zł, a euro do 4,19 zł. Znaczy to, że kurs USD/PLN był najniższy od maja 1997 r., a EUR/PLN od marca 2003 r. Kolejny tydzień również zapowiada się rekordowo, zwłaszcza, jeśli przecena dolara na rynku międzynarodowym będzie kontynuowana. Inwestorzy jak dotychczas nie reagują na słabsze dane napływające z polskiej gospodarki i ignorują napięcia związane z przyszłorocznym budżetem. Każdorazowe osłabienie złotego było wykorzystywane do odnowienia pozycji w naszej walucie.
Gdyby posunięcia natury politycznej zaczęły grozić realnym zmianom w gospodarce to reakcja niewątpliwie będzie. Mogliśmy to zaobserwować po decyzji Sejmu, który odrzucił projekt ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, różnicującej wysokość składek ZUS dla przedsiębiorców. Ta ustawa w 2005 r. miała przynieść oszczędności w wysokości około 1,8 mld zł. Tym razem reakcja była jeszcze bardzo słaba i krótka. Nastrojów nie pogorszyła nawet zapowiedź podwyższenia podatku akcyzowego w przyszłym roku, jeśli projekty powyższych ustaw zostaną po raz kolejny odrzucone. Ze względu na decyzję Sejmu ze stanowiska ustąpił też minister polityki społecznej Krzysztof Pater. Ustawę budżetową udało się jednak w piątek dość gładko „przepchnąć” i trafiła teraz do Senatu.

Z polskiej gospodarki napływają niestety coraz słabsze dane. Realne jest już niebezpieczeństwo, że ożywienie gospodarcze powoli wygasa. Produkcja przemysłowa w październiku wzrosła o tylko 3,3 proc., wysokie pozostały ceny produkcji – wzrost o 7,7 proc. w ujęciu rocznym. Wicepremier Hausner wskazał, że „umocnienie złotego nie dzieje się gwałtownie, ale gdyby następowało nawet powoli, to będziemy mieli problem ze wzrostem gospodarczym i eksportem”. Wypowiedź ta natrafiła na kontrę w stwierdzeniu ministra finansów, który stwierdził, że nawet 4,10 zł za euro nie jest groźne dla gospodarki poziomem. Szef resortu finansów uważa tez za realne spełnienie kryterium deficytu budżetowego (3 proc. w stosunku do PKB), już w 2006 r. Dariusz Filar z RPP wierzy z kolei, że warunki dotyczące długoterminowych stóp procentowych i inflacji zostaną wypełnione już za kilka miesięcy. Czyżby oznaczało to, że jeszcze przed 2010 r. będziemy płacić i zarabiać w euro?
Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła poziomu stóp procentowych (główna stopa wynosi 6,5 proc.) i utrzymała restrykcyjne nastawienie w polityce monetarnej. Decyzja była zgodna z oczekiwaniami i nie wywołała znaczącej reakcji. Złoty minimalnie osłabł, nieznacznie poprawiły się nastroje na warszawskiej giełdzie. Członkowie RPP zachowali się konsekwentnie. W informacji po październikowym posiedzeniu Rady można było znaleźć, że brak podwyżki stóp w październiku wynikał z umocnienia złotego, niskiego tempa wzrostu wynagrodzeń oraz wygasania skutków cenowych przystąpienia Polski do UE. Od ostatniej decyzji RPP złoty wzmocnił się o ok. 5 proc. względem dolara i ok. 3 proc. do euro, przeciętne wynagrodzenie spadło w październiku stosunku do września o przeszło 2 proc., a niewielki wzrost inflacji, nawet w opinii części członków RPP, ma przejściowy charakter. Ponadto cena baryłki ropy Brent spadła z poziomu 52 do 43 USD, a wyniki świadczące o produkcji przemysłowej były znacząco niższe od oczekiwań (wzrost tylko o
3,3 proc.). Do zmiany stóp nie powinno dojść też w grudniu.

Pozostawienie stóp procentowych bez zmian świadczy o tym, że RPP bacznie obserwuje stan koniunktury w Polsce. Prócz wysokości inflacji bierze też pod uwagę wielkość inwestycji, stan koniunktury w Polsce i wielkość bezrobocia. Podczas konferencji prasowej po decyzji RPP, stwierdzono po raz pierwszy, że umocnienie złotego będzie osłabiać wzrost gospodarczy, a kursy walutowe cechują się niestabilnością. Przyszły rok będzie zapewne słabszy niż 2004, a dodatkowy wzrost kosztu pieniądza schłodziłby dodatkowo gospodarkę.

Rekomendacje
Kurs EUR/PLN utrzymuje się jeszcze przy wsparciu na 4,20. Jeśli zostanie przebite, to do końca roku może spełnić się prognoza, mówiąca o kursie w wysokości 4,10. Ważny poziom na wykresie kursu euro oraz osiągnięcie przez odchylenie od parytetu wskazywanego przez nas wsparcia na -12,5 proc. zwiększa jednak prawdopodobieństwo korekty.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Dolar dramatycznie słaby

Od 22 do 26 października dolar osłabił się do euro o ok. 2 proc., a w stosunku do jena o 0,5 proc. W poniedziałek na otwarciu rynku za 1 euro płacono 1,3040 dolara, a kurs USD/JPY wyceniany był na 103,30. W piątek po południu rynek zamykał się odpowiednio: eurodolar w okolicach 1,3230, a dolarjen 102,90.
Analitycy na początku tygodnia zapowiadali, że czeka nas spokojny tydzień z powodu świąt zarówno w Japonii, jak i USA. Dwa dni, a w zasadzie trzy (skrócona sesja w piątek) o znacznie mniejszej płynności mogły ostudzić głowy inwestorów przynajmniej na jakiś czas. Tymczasem wydarzenia na rynku okazały się znacznie ciekawsze niż mówiły prognozy. Już od wtorku dolar słabł w zadziwiającym tempie. Kolejne rekordy eurodolara padały kilkakrotnie we wtorek (1,31), czwartek (1,32) i w piątek rano (1,3330).
Przyczyny rajdu dolara nadal pozostają aktualne. Sentyment do amerykańskiej waluty jest negatywny od dłuższego czasu, ale osłabienie dolara nabrało tempa po wyborach prezydenckich. Kolejne wydarzenia, jakich ostatnio jesteśmy świadkami dolewają jedynie oliwy do ognia.

Już w zeszły piątek Alan Greenspan wystraszył inwestorów stwierdzając, że w związku z narastającym deficytem płatniczym w USA zagraniczni inwestorzy mogą zmniejszyć inwestycje w aktywach dolarowych. Na trwającym przez weekend szczycie państw G-20, nie udało się dojść do porozumienia w sprawie stabilności walut i wspólnej polityki w kursowej. We wtorek przedstawiciel banku centralnego Rosji Aleksiej Uljukajew poinformował, że Rosja może podwyższyć swoje rezerwy walutowe w euro, co natychmiast przełożyło się na umocnienie wspólnej waluty. Kolejnym impulsem wywołującym spadek wartości amerykańskiej waluty było obniżenie w czwartek prognoz ze strony trzech banków inwestycyjnych: UBS, JP Morgan i Merrill Lynch. Na deser w czwartek w nocy agencja China Business News poinformowała, że Chiny zmniejszyły ilość posiadanych obligacji amerykańskich po to, żeby zmniejszyć straty wynikające z osłabienia dolara.

Rekordowo niskie notowania dolara wymusiły reakcję państw zainteresowanych silniejszym „zielonym” i na rynku rozpoczęły się spekulacje o ewentualnej interwencji Banku Japonii. W piątek przed południem faktycznie taka interwencja mogła mieć miejsce. Kurs EUR/USD po sięgnięciu 1,3330 nagle zaczął zniżkować w okolice 1,3180, podobnie dolarjen: zwyżkował z 102,30 w okolice 103,30.

W tygodniu opublikowano kilka istotnych danych makroekonomicznych. Sęk w tym, że rynek walutowy praktycznie uodpornił się na takie doniesienia, tak więc większych reakcji inwestorów nie było. Wtorek przyniósł informacje o sprzedaży istniejących domów w USA (spadła o 0,1 proc.). W środę dowiedzieliśmy się, że zamówienia na dobra trwałego użytku spadły niespodziewanie o 0,4 proc. w październiku, a indeks nastroju Uniwersytetu Michigan wzrósł w listopadzie do 92,8 pkt. W czwartek okazało się, że indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo spadł do 94,1 pkt.

Rekomendacje
Długoterminowy trend na osłabienie dolara nadal obowiązuje. W krótkim terminie wsparciem jest poziom 1,3070 USD. Pierwszym oporem jest 1,35 USD.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)