Po interwencji amerykańskiego banku centralnego optymizm powrócił na giełdowe parkiety. Giełdy w Azji odnotowały wysokie wzrosty (Korea Płd., Japonia), ale złoty raczej nie odczuł poprawy sentymentu do bardziej ryzykownych aktywów.
Eurozłoty wzrósł z 3,82 do 3,8380, a USDPLN zwyżkował do 2,8480. Rynki najwięcej uwagi poświęcają analizowaniu słuszności dotychczasowej polityki Fed punktując (teoretycznie) pewne nieścisłości w decyzjach FOMC.
Tradycyjnie wywołujące dużo emocji otwarcie giełdy w USA nieco zaskoczyły inwestorów - po dobrych wynikach w Azji oczekiwano kontynuacji wzrostów. Chwila wzrostów i powrót do czerwieni - na szczęście do godziny 17:00 naszego czasu indeksy są minimalne na plusie.
Wall Street wstrzymuje oddech przed piątkowymi raportami o zamówieniach na dobra trwałego użytku. Postawa wyczekiwania jest obecnie całkiem naturalna - wystarczy jedna wiadomość o kłopotach kolejnej finansowej spółki, która zbyt optymistycznie oceniła perspektywy rynku subprime mortgages aby inwestorzy w panice wyprzedawali akcje.
Pamiętajmy również o „groźbie" związanej z pierwszym po wakacjach posiedzeniem Sejmu. Potencjalne rozwiązanie parlamentu może krótkoterminowo zaszkodzić złotemu.
Dane makroekonomiczne tradycyjnie powodów do niepokoju nie dostarczyły - PPI co prawda nieco niżej (1,5% r/r wg GUS-u), ale produkcja przemysłowa wciąż wykazuje zdrowe, dwucyfrowe tempo wzrostu.
Analiza techniczna podpowiada, że EURUSD powinien w najbliższych dniach zwyżkować, co prawda dzisiejsze obroty to przykład przeczący takiej prognozie - popyt spisał się bardzo słabo.
Moim zdaniem jednak odreagowanie spadków i powrót do wzrostu już wkrótce - z historycznego punktu widzenia korekta na EURUSD przybrała swój maksymalny (w sensie rozmiaru absolutnych spadków) zasięg, potwierdza to również indeks siły względnej. Nie oczekiwałbym jednak, że automatycznie umocni to naszą walutę - klimat wokół rynków wschodzących pozostaje nienajlepszy.