Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przyczyny, dla których oszczędzamy niewiele

0
Podziel się:

Gdyby spytać przeciętnego obywatela na ulicy, czy i ile oszczędza, ten odpowiedziałby, że jeśli już to rzadko i bardzo niewiele.

Przyczyny, dla których oszczędzamy niewiele
(Svlumagraphica/Dreamstime)

Jako przyczynę tego stanu rzeczy podałby brak wystarczających dochodów. Otóż to – podstawowe prawo naturalne jakie obowiązuje wydających i oszczędzających brzmi: Suma tego ile wydajesz i oszczędzasz musi być w długim okresie równa wielkości twoich dochodów.

W krótkim okresie można wydawać więcej – zaciągać, kredyty w bankach, zapożyczać się u rodziny i znajomych, sprzedawać majątek domowy wcześniej już zgromadzony. Jednak w długim okresie cała nasza konsumpcja musi znaleźć pokrycie w naszych dochodach. Jedynie nadwyżki dochodów ponad konsumpcję mogą stanowić potencjalne źródło oszczędności.

Prawda ta - dosyć szczera i brutalna - sprowadza niestety na ziemię nasze apetyty na oszczędzanie. W większości przypadków nasze dochody są bowiem dosyć ściśle określone, na ogół na poziomie nieszczególnie nas zadowalającym. Wydatki zaś mają to do siebie, ze rosną bezustannie z tendencją do przewyższania osiąganych dochodów.

Aby szukać przyczyn tego typu zjawisk masowych musimy głębiej i szczerzej zajrzeć we własne pielesze. A króluje w nich swoista zasada gospodarowania budżetami domowymi – mianowicie dostosowywania własnych wydatków do uzyskiwanych dochodów. Innymi słowy tyle potrzebuję skonsumować, ile mogę zarobić. Nie odwrotnie. Zasada ta dotyczy konsumpcji bieżącej na cele i potrzeby doraźne, a jeszcze są przecież dobra okazjonalne, kupowane raz na kilka, kilkanaście lat. Taka konsumpcja jest finansowana na ogół z kredytu, którego koszty obsługi obniżają co najwyżej możliwości bieżącej konsumpcji, w myśl wyżej wymienionej zasady dostosowywania poziomu konsumpcji do poziomu dochodów.

Takie postawienie praw ekonomicznych przez społeczeństwo skutkuje bardzo niskim poziomem oszczędności. Zadajmy sobie pytanie – dlaczego nasze zasady gospodarowania budżetami domowymi są właśnie takie, powiedzmy sobie szczerze, beztroskie i nieracjonalne. Przyczyn jest kilka – postaramy się je sobie naświetlić.

Na pierwszym miejscu postawiłbym głód konsumpcyjny społeczeństwa. Społeczeństwo ma bardzo wysokie aspiracje co do poziomu życia i związanego z tym poziomu konsumpcji. Sięga on daleko wyżej niż przeciętne dochody w społeczeństwie. Skąd się wziął? Z otoczenia naszej gospodarki. Sąsiadujemy z krajami zachodu, mamy do czynienia z ich stylem i poziomem życia lansowanym w mediach. Wreszcie wmawia się nam pośrednio, że jesteśmy częścią świata kultury zachodniej, co dla przeciętnego zjadacza dóbr konsumpcyjnych kojarzy się w pierwszej kolejności z materialnym poziomem życia. A ponieważ nasze dochody znacząco odbiegają od poziomu dochodów na Zachodzie, to konsumpcja wypiera ewentualne skłonności do oszczędzania. Prawa ekonomii są nieubłagane. W ich myśl nasza konsumpcja dzieli się generalnie na dwie części:

- konsumpcję autonomiczną, stałą, niezależną od dochodów, niezbędną z punktu widzenia konsumenta dla jego funkcjonowania;

- konsumpcję zależną od dochodów, zależną od naszego poziomu dochodów oraz naszej skłonności do oszczędzania.

Rzecz w tym, że nasz model konsumowania składa się przede wszystkim z konsumpcji autonomicznej. To przede wszystkim te aspiracje, o których pisałem wyżej powodują, że w żadnym wypadku nie jesteśmy skłonni do obniżenia naszego poziomu konsumpcji. Nam się wydaje i jesteśmy o tym subiektywnie przekonani, że już mniej na „życie” wydawać nie można.

Na konsumpcję zależną od dochodu stać tylko górną warstwę społeczeństwa i tylko ta warstwa jeszcze oszczędza. Ba, przeciętni obywatele w przypadku obniżenia ich dochodów, będą raczej zadłużać się na poczet utrzymania konsumpcji autonomicznej niż rezygnować ze swoich aspiracji. Właśnie z takim zjawiskiem mamy do czynienia obecnie. Wzrost bezrobocia i podatków prowadzi do zmniejszenia się poziomu dochodów rozporządzalnych (będących w naszej bezpośredniej dyspozycji) w gospodarstwach domowych, a mimo to konsumpcja powoli rośnie jakby na przekór gospodarce. Wydatki zaś znajdują pokrycie w likwidacji istniejących oszczędności i w zaciąganych kredytach. Oczywiście, do dyskusji dla Państwa zostawiam kwestię, czy nie mamy zbyt wysoko rozbudzonego poczucia autonomii konsumpcji.

Drugim czynnikiem warunkującym skromność oszczędzania jest relatywnie niski poziom dochodów, połączony z wysokim poziomem podatków i składek obowiązkowych. W innych krajach dochód rozporządzalny jest dużo wyższy. Dlaczego mamy relatywnie niskie dochody? Bo pochodzą generalnie z niewielu źródeł, bo są obciążone długami poprzednich pokoleń, bo wreszcie nie jesteśmy przedsiębiorczy i nasza postawa rzadko koncentruje się na samodzielności, a często domagamy się wsparcia, zapomogi, ulgi, pomocy, umorzenia, ochrony.

Trzecim grupą czynników wpływającym na nasze oszczędzanie są nasze bolesne doświadczenia dotyczące przeszłości, związane z poprzednim systemem i bolesnym okresem bezpośredniej transformacji. Generalnie doświadczenia oduczyły nas zaufania do państwa, rodzimej waluty oraz stabilności prawa oraz ustroju. A to zniechęca do tak długookresowego procesu jakim jest oszczędzanie.

Ale szerzej o naszym bagażu historycznym w następnym odcinku.

Autor: dr Rafał Wójcikowski

Oszczędzaj i inwestuj
pieniądze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)