Maksymalna cena obligacji wyniosła 1.060,6 zł. Średnia cena papierów osiągnęła 1.056,71 zł, a minimalna 1.055,0 zł.
Resort nie sprzedał całej oferowanej puli, której wartość wynosiła 2,2 mld zł. Wyniki przetargu są znacznie poniżej oczekiwań analityków, którzy spodziewali się, że popyt na papiery wyniesie maksymalnie 4,4 mld zł.
Analitycy pytani przez PAP spodziewali się, że rentowność znajdzie się w przedziale 5,45-5,55 proc.
Resort podał, że nie zorganizuje przetargu uzupełniającego.
Analitycy, z którymi rozmawiała PAP, zwracają uwagę na niski popyt i ceny niższe niż na rynku wtórnym.
"Popyt na przetargu był bardzo niski, było niewielu inwestorów zagranicznych. Zainteresowanie było niewielkie. Rynek nie obudził się chyba jeszcze po marazmie z ostatnich dni" - ocenia Tomasz Zdyb, analityk Pekao SA.
"Wyników przetargu nie można tłumaczyć jedynie zastojem na rynku. To kolejny przetarg dziesięcioletnich obligacji, na którym nie sprzedano całej oferty. To oznacza, że inwestorzy bardzo ostrożnie podchodzą do papierów z długiego końca krzywej" - dodał Zdyb.
"Sentyment nie jest dobry, jest to długi papier narażony na zmianę spreadów i wskaźnik ryzyka do rentowności jest dość niekorzystny. Jest on znacznie lepszy na krótkim końcu krzywej, bo te obligacje będą szybko reagować na spadki stóp procentowych. Inwestorzy koncentrują się na krótszym końcu krzywej, inwestorzy unikają tych (dziesięcioletnich) papierów" - ocenia Robert Fijolek z ABN Amro.
Po przetargu na rynku wtórnym rentowność obligacji dziesięcioletnich wynosiła 5,51 proc.
Na ostatniej aukcji papierów dziesięcioletnich resortowi finansów także nie udało się sprzedać całej oferty FS1015. Wówczas sprzedano 2.129,75 mln zł z puli o wartości 2,6 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 5,988 proc. przy popycie 2.442,75 mln zł.