.
Rząd w sobotę przyjął projekt budżetu na rok 2004, zwiększając deficyt budżetowy do 45,5 mld zł z 38,7 mld zł w roku 2003.
Przedstawiciele RPP skrytykowali projekt budżetu. Zarówno oni, jak i analitycy uważają, że w warunkach porównywalnych deficyt wzrośnie powyżej 60 mld zł.
Szef banku centralnego Leszek Balcerowicz apelował, aby rząd przedstawił plan cięć w wydatkach już w przyszłym roku, a nie odkładał ich na 2005 rok, który jest rokiem podwójnych wyborów.
Projekt skrytykowali również ci członkowie Rady, którzy są uważani za przychylnych rządowi, czyli Dariusz Rosati, Grzegorz Wójtowicz i Wiesława Ziółkowska.
Ziółkowska w ubiegłym tygodniu powiedziała nawet, że polityka fiskalna ogranicza możliwość obniżki stóp, co zostało odebrane jako definitywny brak możliwości obniżenia stóp na wrześniowym posiedzeniu RPP.
Obawy o sytuację fiskalną wywołały niepokój na rynkach i wyprzedaż polskich aktywów, w efekcie czego złoty spadł do najniższego poziomu wobec euro w historii, czyli 4,65 zł.
Obawy o przyszłoroczną sytuację powiększa również niepewność co do tegorocznego budżetu. Po wrześniu wykonanie deficytu mogło zbliżyć się do 90 proc. planu.
REZERWY SUBSTYTUTEM OBNIŻEK STÓP
Analitycy są zdania, że RPP decydując się na obniżkę rezerw chciała wspomóc sektor bankowy i zachęcić banki do zwiększenia akcji kredytowej.
Członek RPP Bogusław Grabowski w poniedziałkowym wywiadzie dla PAP powiedział, że obniżenie rezerwy obowiązkowej z 4,5 proc. do 2 proc. oznaczałoby zwiększenie płynności sektora bankowego o 7,5 mld zł.
W ubiegłą środę prezes NBP Leszek Balcerowicz powiedział w wywiadzie dla PAP, że widzi możliwość obniżenia rezerw obowiązkowych odprowadzanych przez banki od depozytów jeszcze w tym roku, ale nie podał, jakiej wielkości mogłaby być ta obniżka i czy miałaby nastąpić jednorazowo.
W krajach należących do Unii Monetarnej i Walutowej stopa rezerw obowiązkowych wynosi 2 proc.
