Piętnaście największych firm zanotowało prawie 40-proc. wzrost przychodów ze składek. Nie oznacza to jednak, że Polacy nagle rzucili się do kupowania polis - pisze „Rzeczpospolita".
Według wyliczeń dziennika w ubiegłym roku w towarzystwach ubezpieczeń na życie zostawiliśmy ponad 20 miliardów złotych składek - to dwukrotnie więcej niż przed rokiem.
„Do boomu na rynku ubezpieczeń na życie w Polsce przyczynił się też wzrost popytu na kredyty konsumpcyjne i hipoteczne. Jeżeli pamiętać, że w 2006 roku klienci indywidualni zaciągnęli kredyty na mniej więcej 42 miliardy złotych, to tylko z powodu ubezpieczenia tych osób na życie towarzystwa mogły zgarnąć kilkaset milionów złotych składki" - pisze gazeta..
Dziennik jednak twierdzi, że zdecydowanie więcej towarzystwa zebrały dzięki oferowanym w okienkach bankowych depozytom w formie ubezpieczenia na życie. Według szacunków Aleksandra Rejmana z firmy konsultingowej Towers Perrin-Tillinghast było to co najmniej dwa miliardy złotych składki.
Gazeta zwraca jednak uwagę na specyfikę tego rodzaju rozwiązań.
„Klient co roku bowiem odnawia taką polisę (potocznie zwaną antybelkową, czyli chroniącą od podatku od zysków kapitałowych) i wpłaca firmie te same pieniądze, które wcześniej ona wypłaciła mu w formie świadczenia." - wyjaśnia „Rz".