Tusk po raz pierwszy zszedł do poziomuLecha Kaczyńskiego.
A co to jest poziom Lecha Kaczyńskiego? Prezydent zachowuje się, jakby odgrywał ważną rolę nie w polityce, ale w ekranizacji _ Dumy i uprzedzenia _. I to nie przez treść powieści, ale jej tytuł.
Tak jak większość ludzi nie przeczytała nic Jane Austen, tak większość wyborców nie zagłębia się w motywy postępowania naszego prezydenta. Obserwacje kończymy na tytule - jest dumny i uprzedzony. Niemal do wszystkiego. I tak też jesteśmy my, Polacy, postrzegani poza granicami naszego kraju.
Co ma do tego Donald Tusk? Jeszcze jakiś czas temu żywiłam nadzieję, że fatalny wizerunek Polski w zachodnich mediach zostanie uratowany przez premiera. Z taką myślą głosowałam w wyborach parlamentarnych. Przez rok _ dobrze żarło _.
Premier nie wdawał się w potyczki słowne, panował nad emocjami. Rząd wziął się ostro do pracy. Niestety - na podsumowanie 365 dni rządu media huczą o wniosku do Trybunału Konstytucyjnego pytając, kto ma wyznaczać delegację na szczyt w Brukseli. Jest to pierwszy tak ofensywny ruch naszego premiera.
Tusk powinien wyjść z siebie, stanąć obok i spojrzeć na to z dystansem, zamiast chować samolocik, obcinać kieszonkowe i skarżyć się Trybunałowi.
Tusk we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego zapytał pośrednio, czy wolno mu reprezentować nas na arenie międzynarodowej. Powinien jednak najpierw zadać sobie pytanie, czy jest w stanie opanować emocje i czy potrafi nas reprezentować?!
Zabranie samolotu, obcięcie budżetu Kancelarii Prezydenta oraz decyzja Trybunału Konstytucyjnego dadzą mu pewnie satysfakcję. Ale dalsza _ wojna kogutów _ może jedynie odebrać zgodę wyborców na takie nas reprezentowanie.
Autorka jest dziennikarką portalu Money.pl