Zatelefonował dziś do mnie kolega - dziennikarz z niemieckiej gazety, i poprosił o komentarz na temat wyborów w Polsce. Zapytał: _ Co takiego zrobiła Platforma Obywatelska, że wygrała? _ I zabił mi ćwieka. Zapadło kłopotliwe milczenie. Po chwili powiedziałem: _ Powiem Ci krótko: nic nie zrobiła. To cud nad Wisłą! _
A jak inaczej nazwać to, że po czterech latach _ nijakich takich _ rządów wygrywa po raz kolejny ugrupowanie, które rząd tworzyło. Nijakich, bo przez ten czas w kraju niewiele się zmieniło. Fakt: są Orliki i trochę schetynówek, ale tylko one mogą być symbolem rządów Platformy Obywatelskiej. Tylko czy o taki symbol wyborcom sprzed czterech lat chodziło?
Nie ma sieci autostrad, w służbie zdrowia bieda piszczy, jak piszczała, bezrobocie znacząco nie zmalało, poziom życia nie poprawił się diametralnie i nawet przestajemy być zieloną wyspą na europejskiej mapie wzrostu PKB.
Platforma wygrała tylko dlatego, że zapanował strach przed powrotem rządów PiS, które kojarzą się z podejrzanymi koalicjami, CBA, komisjami śledczymi, izolacją w polityce zagranicznej, martyrologią po katastrofie smoleńskiej i _ Gazetą Polską _.
Minione rządy Platformy oceniam jako mierne. Oddaję jej honor, że przynajmniej niewiele w gospodarce popsuła przez ten czas, i mam nadzieję, że w nowej kadencji też niczego nie zmajstruje. A będę ku temu pokusy, bo czeka nas druga fala globalnego kryzysu, której raczej już nie przejdziemy suchą stopą. Pozostaje tylko wierzyć, że pod wodzą PO aż tak bardzo (nóg) nie umoczymy.
