Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Słomski
|

Ustawa kominowa nie dla ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Jest luka w prawie

103
Podziel się:

Rady nadzorcze przyciągają całkiem wysokimi jak na ilość obowiązków wynagrodzeniami.

Ustawa kominowa nie dla ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Jest luka w prawie
(Andrzej Hulimka/REPORTER)

Prawo i Sprawiedliwość ma mniej "zaufanych" ludzi niż stanowisk do obsadzenia w spółkach Skarbu Państwa. To może być jeden z powodów, dla których ci sami ludzie zasiadają we władzach różnych spółek. Co z ustawą kominową, która miała temu przeciwdziałać?

Jednym z najważniejszych tematów ostatnich tygodni jest afera z "Misiewiczami", czyli ludźmi z nadania PiS, którzy bez doświadczenia i odpowiedniego przygotowania trafiają do zarządów, rad nadzorczych i na dyrektorskie stanowiska spółek Skarbu Państwa.

Problemem jest nie tylko to, że stoją na czele ważnych firm, ale także fakt, że te same osoby zasiadają np. w radach nadzorczych różnych spółek. A to rodzi ryzyko, że nie dość dużo czasu poświęcą na doglądanie firm, do czego w końcu zostali powołani.

Na mocy ustawy kominowej powołanie tego samego człowieka na dwa nadzorcze stanowiska w kilku różnych państwowych spółkach jest teoretycznie zakazane, ale w przepisach jest pewna luka - zakaz dotyczy bowiem tylko spółek, w których Skarb Państwa ma ponad połowę udziałów. Rzeczywistość zaś wygląda tak, że w przypadku wielu firm udział Skarbu Państwa jest mniejszy niż 50 proc., co nie zmienia faktu, że państwo i tak jest w posiadaniu pakietu kontrolnego akcji tych firm.

Na giełdzie w Warszawie jest kilkanaście spółek z udziałem Skarbu Państwa. Z tego w ponad połowie nie ma większościowych udziałów, a więc przepisy ustawy kominowej tam nie działają. Możliwości do zatrudniania "zaufanych" ludzi rządu są więc duże.

Giełdowe "państwowe" spółki
spółka udział Skarbu Państwa wartość rynkowa akcji należących o Skarbu Państwa spółka udział Skarbu Państwa wartość rynkowa akcji należących o Skarbu Państwa
PGNiG 70,40% 21,0 mld PZU 34,19% 8,13 mld
PHN 69,89% 475 mln PKP Cargo 33,01% 566 mln
PGE 57,39% 11,2 mld Grupa Azoty 33,00% 2,12 mld
JSW 55,17% 3,46 mld KGHM 31,79% 4,64 mld
Lotos 53,19% 2,77 mld PKO BP 31,39% 10,6 mld
Energa 51,52% 1,59 mld Tauron 30,06% 1,31 mld
Enea 51,50% 2,00 mld PKN Orlen 27,52% 7,63 mld
GPW 35,00% 556 mln Police 5,01% 78,9 mln
źródło: stooq.pl

"Gazeta Wyborcza" wymienia, oprócz Bartłomieja Misiewicza, który był w radzie nadzorczej Polskiej grupy Zbrojeniowej i Energi Ciepło Ostrołęka, także m.in. Janinę Goss - bliską przyjaciółkę Jarosława Kaczyńskiego. W marcu trafiła do rady największego koncernu energetycznego w Polsce - PGE, a w czerwcu dostała stanowisko w analogicznym organie Banku Ochrony Środowiska.

Takich przykładów gazeta wymienia znacznie więcej. Bartłomiej Litwińczuk, który reprezentował przed sądem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, jest w radzie nadzorczej Polskiego Holdingu Obronnego i giełdowej Grupie Azoty. Dominik Hunek, były pełnomocnik Dawida Jackiewicza, widnieje w radzie nadzorczej PLL LOT i giełdowym KGHM. Podobnie Krzysztof Radomski, adwokat reprezentujący Adama Hofmana, znalazł sobie miejsce w Totalizatorze Sportowym i EuRoPol Gazie.

Zajmowanie dwóch stołków na raz jest możliwe właśnie dlatego, że w części tych spółek Skarb Państwa ma udział mniejszy niż 50 proc.

Znane są też przypadki, w których ci sami ludzie są w zarządzie i radzie nadzorczej spółek skarbu państwa. Opisywaliśmy je m.in. w tekście "Misiewicze" skarbu państwa. To najgorętsze nazwiska "dobrej zmiany". Mowa m.in. o Remigiuszu Nowakowskim - prezesie Tauronu, który przez wiele miesięcy był równocześnie w radzie nadzorczej PKN Orlen. Dopiero we wrześniu zrezygnował z posady w paliwowej spółce. Tłumaczył to "możliwością wystąpienia potencjalnego konfliktu interesów pomiędzy spółkami".

Rady nadzorcze przyciągają całkiem wysokimi jak na ilość obowiązków wynagrodzeniami. Według wyliczeń "Gazety" w całym ubiegłym roku członek rady nadzorczej BOŚ Banku mógł zarobić 147 tys. zł brutto. Wynagrodzenie w radzie Grupy Azoty wahało się od 148 tys. zł do blisko 200 tys. zł, zaś w PGE od 12 do 42 tys. zł w skali roku.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(103)
Thorn
7 lat temu
Problemu by nie było, gdyby wszystkie firmy były prywatne. Czy wy myślicie, że spółki państwowe trzyma się, bo są to sektory strategiczne? Jak ktoś w to wierzy to już ma nieźle wyprany mózg. Ludzie, nawet nie macie pojęcia jakie przekręty idą w spółkach skarbu państwa, jakie potężne pieniądze są wyprowadzane, ale ciemnemu ludowi można wcisnąć, że firmy państwowe muszą istnieć bo bez nich kraj by upadł. Śmiech warte.
Ssss
7 lat temu
Jak pan to zniesie panie prezesie? W spółkach państwowych sami kolesie. Ziomali dałeś tak przez życzliwość? To ma być prawo i sprawiedliwość?
niepokorny813
7 lat temu
Tu chodzi o branie kasy, a nie dogladanie firm
mm
7 lat temu
wszyscy politycy to zlodzieje i kombinatorzy tak jak zreszta wiekszosc polskiego spoleczenstwa wiec co tu sie dziwic i pisac ciagle to samo jak by pis niby mial byc inny od reszty
Polski Pan
7 lat temu
Ludzie w końcu tego nie wytrzymają... Będzie, jak kiedyś w Szczecinie, kiedy załoga doprowadzonej celowo do bankructwa ODRY wywlekła prezesa na ulicę i przy ludziach, w centrum miasta co roślejsi spuścili mu łomot i wsadzili do taczki. To samo czeka te łajzy z Wiejskiej... Nie jesteście bezkarni żuczki. Wk...one społeczeństwo nie uznaje immunitetu...
...
Następna strona