60 tys. osób w Polsce ma problemy ze spłatą kredytu hipotecznego z powodu utraty pracy. To ich właśnie dotyczy pomysł, by banki wspólnie z agencją pracy znalazły im zajęcie, zamiast zlicytować majątek. Tylko, że to na razie tylko szczytna idea. Bankowcy uważają, że znaczenie tego pomysłu jest marginalne. A agencja pracy, która to wymyśliła, nie ma nawet ani jednego oddziału.
Bank będzie szukał pracy tym, którzy przestali spłacać swoje kredyty hipoteczne? To pomysł, który opisał w poniedziałek dziennik "Rzeczpospolita". Okazuje się jednak, że to na razie tylko piękna idea, której jeszcze bardzo daleko do realizacji.
- Pomysł powstał zaledwie kilka miesięcy temu. Zaczęło się od listu do Związku Banków Polskich. ZBP zaprosił nas na spotkanie z 14 bankami podczas komitetu ds. finansowania nieruchomości działającego w ramach ZBP - mówi money.pl Grzegorz Tokarski, prezes agencji pracy New Labour Market Order, która stoi za tym oryginalnym pomysłem,
Po nim agencja rozpoczęła rozmowy z cztery oczy z poszczególnymi bankami.
- Żaden z banków nie mówi "nie", ale to musi jeszcze potrwać kilka miesięcy. Wdrożenie tego pomysłu wymaga zmiany procesów restrukturyzacji w tych bankach, prawa bankowego - wskazuje Grzegorz Tokarski, prezes NLMO.
W tej chwili zainteresowanych jest około pięciu największych banków udzielających kredytów hipotecznych. Które to? NLMO na razie nie chce tego ujawniać.
Jakie są szanse, że ten pomysł wypali i któryś z banków zdecyduje się na takie rozwiązanie, zapłaci agencji za znalezienie pracy dłużnikowi, który nie spłaca swojego kredytu, zamiast po prostu zlicytować jego mieszkanie? - Szanse oceniam wysoko - mówi prezes Tokarski.
Jego zdaniem agencja mogłaby zająć się szukaniem pracy dla 60 tys. osób - tyle bowiem nie spłaca swojego kredytu hipotecznego, bo straciło pracę - wynika z szacunków NLMO.
Najpierw jednak potrzebny jest program pilotażowy, który pokaże, jaka jest skuteczność tego pomysłu. - Chcielibyśmy przeprowadzić pilotaż na około trzy tysiące osób, musi być jakaś skala, żeby pokazać efekty - mówi Grzegorz Tokarski.
Nie muszą to być jednak klienci wyłącznie jednego banku. - Moglibyśmy zebrać w różnych bankach pakiety po 100-250 osób - mówi Tokarski.
Problem z geografią
W całym pomyśle jest jeden szkopuł. Agencja New Labour Market Order powstała jako spółka celowa specjalnie do tego przedsięwzięcia zaledwie w październiku 2016 roku. Nie ma jeszcze żadnej infrastruktury i ani jednego biura. Tymczasem banki oczekują, że oddziały agencji, która będzie pośredniczyć w znajdowaniu pracy, będą w wielu miastach w Polsce i to nie tylko w tych największych.
- Musimy się w rozmowach z bankami zgodzić co do geografii - przyznaje Tokarski. - Jeden z banków oczekuje nawet, że będziemy mieli swoje placówki w miastach powiatowych - dodaje.
To byłaby ogromna inwestycja dla NLMO, które wolałoby się skupić na największych miastach w Polsce - Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu czy aglomeracji śląskiej. - Warszawa ma 40 proc. udział w kredytach hipotecznych - argumentuje prezes Tokarski.
Stworzenie oddziałów w tych kilku miastach to i tak niemałe wyzwanie.
Zobacz również: * *Polacy zadłużeni na 47 mld zł. 500 plus nie wpływa na dłużników
Banki: to piękna idea, ale...
Co na to banki? - Jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie na to, by mówić o jakichkolwiek konsultacjach czy efektach rozmów banków z agencją pracy - mówi money.pl Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
- Rzeczywiście dostaliśmy pismo z taką propozycją od agencji New Labour Market Order i przyglądamy się temu pomysłowi, ale on na razie jest jeszcze na etapie idei - podkreśla Bańka.
I choć tej idei kibicuje, to większych szans nie widzi.
- Ten pomysł wpisuje się w dyrektywę o kredycie hipotecznym, choć nie ma w niej wprost mowy o tym, żeby dłużnikom szukać pracy - mówi wiceprezes ZBP. - Ja patrzę na ten pomysł z sympatią, ale głównie z pobudek społecznych. Patrząc na to realnie ta idea będzie miała dla rynku znaczenia marginalne - komentuje Bańka.
Dlaczego? Bo głównym problemem przy niespłacaniu kredytów hipotecznych nie jest utrata pracy, ale zbyt niski poziom dochodów w stosunku do obciążenia, jakim są raty kredytu hipotecznego. - Być może ten pomysł miałby lepsze skutki w odniesieniu do kredytów konsumenckich, gdzie w grę wchodzą znacznie mniejsze kwoty - uważa bankowiec.
ZBP konkretów pomysłu współpracy agencji pracy z bankami jeszcze nie zna i zgadza się - potrzebny byłby pilotaż. - Ale trzeba mieć świadomość, że tego typu akcje nie przyniosą dużych rezultatów, bo nie ma łatwego sposobu na rozwiązanie problemu niespłacanych kredytów hipotecznych - kończy Jerzy Bańka.
A co na to same banki? Żaden nie chce komentować tego pomysłu. Nic na ten temat nie chcą powiedzieć dwa największe banki w Polsce - PKO BP i Pekao S.A. - Z zasady nie komentujemy doniesień medialnych – mówi money.pl Katarzyna Karpiuk, rzecznik prasowy Pekao.
ING Bank również nic o takim pomyśle nie wie. A mBank nie komentuje. Od pozostałych banków z pierwszej dziesiątki największych nie dostaliśmy na ten temat żadnej odpowiedzi.