Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Drzewa szybko rosnące. Paulownia to nowy hit inwestycyjny czy kolejna pułapka na naiwnych?

249
Podziel się:

Wśród alternatyw w ostatnich latach pojawiały się już kolekcjonerskie butelki whisky, wina, plansze komiksowe, wieczne pióra, starodruki, sok pomarańczowy, autografy, zdjęcia, czy nawet gitary należące do słynnych muzyków. Teraz czas na drzewa, na których zarobić można, w krótkim czasie nawet 36 proc.

Drzewa szybko rosnące. Paulownia to nowy hit inwestycyjny czy kolejna pułapka na naiwnych?
(Fundusz Stabilnego Rozwoju)

Paulownie rosną nawet po 3,5 metra rocznie. W USA zakazano ich sadzenia, w Australii setki ludzi straciło oszczędności całego życia. W Polsce są jednak fundusze, które przekonują, że na paulowniach można zarobić w krótkim czasie nawet 36 proc. Podobnie duże zyski miała też przynieść uprawa wierzby energetycznej, na której ostatecznie zarobili głównie sprzedawcy sadzonek.

Entuzjaści szybko rosnących drzew kuszą liczbami. W ciągu 9 lat z paulowni mamy uzyskać metr sześcienny w pełni wartościowego drewna. Czyli tyle, ile po 100 latach z sosny. - Po czterech latach gwarantujemy zwrot całego wkładu i dodatkowe 36 proc. tej sumy - przekonuje Mateusz Wcześniak, wiceprezes Funduszu Stabilnego Rozwoju (FSR). To on jest jednym z tych, którzy zachęcają do inwestowania w drzewa szybko rosnące. - W Polsce tylko takie terminy zwrotu inwestycji są akceptowalne. Za dużo było skandali związanych z firmami, które obiecywały złote góry - mówi Wcześniak.

Na stronie internetowej FSR widnieje cytat ze znanego inwestora Warrena Buffetta: "Jeden siedzi dziś w cieniu dlatego, że inny dawno posadził w tym miejscu drzewo". A Wcześniak przekonuje, że zysk jest w zasadzie gwarantowany w umowie.

- Brzmi dobrze, ale jestem zawsze bardzo ostrożny, gdy słyszę o gwarantowanych zyskach i braku ryzyka. Generalnie, im oferowana stopa zwrotu jest wyższa, tym wyższe jest ryzyko - mówi nam Maciej Kossowski, prezes Wealth Solutions, firmy proponującej na polskim rynku inwestycje alternatywne. - Jest to ciekawy biznes. Podoba mi się w sensie opisowym, bo lubię wartość, której można dotknąć, zobaczyć jak rośnie. Tak jak to drzewo. Brakuje tylko dowodów na to, że to w Polsce się uda - dodaje.

- Szczep paulowni który wykorzystujemy jest w pełni przebadany i rozmnażany za pośrednictwem in vitro. Pozwala nam to na precyzyjne określenie tempa wzrostu oraz jakość otrzymywanego surowca - wyjaśnia Wcześniak. Dodaje on, że jeszcze przed uzyskaniem drewna z pierwszej plantacji FSR już zakontraktował jego sprzedaż.

Pytanie tylko, czy to możliwe, by to drzewo rosło tak szybko? - Nie znalazłam nigdzie informacji o paulowni modyfikowanej genetycznie, a zwłaszcza o możliwości sprowadzenia takiego organizmu do Polski. Jednak Hiszpanie rzeczywiście skrzyżowali dwa gatunki paulowni: puszystą oraz fortunei i ten mieszaniec faktycznie odznacza się dużo większym tempem wzrostu i dobrym jakościowo drewnem. Jednak w Polsce nie został on jeszcze przetestowany - mówi dr Marta Weber Siwirska z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

W jej ocenie w ogrodnictwie i rolnictwie o potwierdzonych wynikach możemy mówić dopiero po czterech latach. Obserwacje po jednym sezonie o niczym nie świadczy, trzeba co najmniej kilku lat, by wiedzieć czy roślina z innego klimatu poradzi sobie w naszych warunkach. - Klasyczna paulownia rośnie do 15 metrów wysokości i to w swojej ojczyźnie, czyli Chinach. Najwyższa, jaką widziałam w Polsce, to paulownia puszysta w ogrodzie botanicznym we Wrocławiu. Ma osiem metrów i rośnie tam już kilkadziesiąt lat - mówi Weber Siwirska, która dodaje, że zawsze jest tak, że drzewa czy krzewy pochodzące z innego klimatu osiągają w naszym kraju mniejsze rozmiary.

Nie wystarczy posadzić

W przeciwieństwie do sztabki złota, drzew trzeba doglądać - mogą spłonąć, uschnąć albo stać się pożywką dla korników. - Kilkuhektarowa plantacja musi być codziennie doglądana przez co najmniej dwie osoby zatrudnione na pełnym etacie. Pracownicy nie tylko przycinają gałęzie, ale także obserwują, czy nie pojawiają się jakieś choroby - wyjaśnia Wcześniak.

Plantacja musi być też szczególnie strzeżona. Płot nie tylko chroni przed kradzieżą sadzonek czy drzewek, ale również przed szkodnikami, jak choćby sarny czy zające. Jednak specjalnie zaprojektowana siatka i słupy głęboko zalane betonem nie obronią paulowni przed przeciwnikami takich upraw, których na świecie nie brakuje. Szybko rosnących drzew najbardziej nie lubią ekolodzy, którzy sprawili, że w USA i Ameryce Południowej zakazano sadzenia tego drzewa. Powód? Negatywny wpływ na środowisko naturalne. Naukowcy dowiedli, że ze względu na stopień wyjałowienia ziemi po uprawie paulowni, nic już po niej może nie wyrosnąć.

- To prawda, niektóre szczepy tego drzewa mogą niszczyć glebę. Ale tak dzieje się tylko wtedy, gdy hodowcy chodzą na skróty i zamawiają sadzonki w Chinach - przekonuje Mateusz Wcześniak. - Sprowadzane stamtąd drzewa są najczęściej niskiej jakości i to one właśnie bardzo mocno eksploatują glebę. Nasze sadzonki pochodzą z Hiszpanii i mają wszelkie unijne certyfikaty fito sanitarne. Również jeżeli chodzi o ich wpływ na środowisko. Szczep, którego używamy - Paulownia Cotta Vista 2 - jest obecnie najlepiej przebadanym szczepem tego gatunku i to pod każdym względem - zachwala.

Drzewa z in vitro

Roślina, o której mowa, była rozmnażana in vitro w laboratoriach genetycznych pod Walencją. Potem, jak zapewnia Wcześniak, przez 20 lat badali ją naukowcy, by ustalić, jaki ma wpływ na środowisko, a także by sprawdzić jakość drewna, które można z niej uzyskać. Tu pojawia się jednak inna wątpliwość, którą zgłasza dr Marta Weber Siwirska. - Możliwe, że ta modyfikacja sprawi, że ona nie będzie wrażliwa na mrozy. Jednak trudno to stwierdzić pod Walencją, bo tamtejsze warunki nie przystają do naszych. Nie wykluczam jednak mrozoodporności tej konkretnej odmiany, ale w Hiszpanii ciężko to przetestować, nie słyszałam też żeby laboratoryjnie mrozoodporność udawało się sprawdzić - mówi naukowiec.

Pewne jest tylko to, że obecna w Polsce od lat paulownia puszysta, polecana jest tylko do ciepłego zachodniego pasa Szczecin - Wrocław. Zimą jednak młode rośliny wymagają osłaniania i ocieplania, a u starszych sadzonek przemarzają młode przyrosty, zwłaszcza pąki kwiatowe.

Abstrahując już od odporności na polskie temperatury, w licznych publikacjach entuzjaści inwestowania w uprawy paulowni przekonują, że wyjątkowość tego rozwiązania polega na tym, że drzewo jest odporne na spekulacje. Takie twierdzenie trudno obronić, bo przecież teoretycznie rzecz biorąc - spekulować można wszystkim. Istotą spekulacji nie jest bowiem jej przedmiot, a sposób w jaki się go sprzedaje, kupuje i produkuje.

Mateusz Wcześniak widzi to jednak inaczej. - Drewno jest i zawsze będzie surowcem pierwszej potrzeby. Czy ktoś mieszka w szałasie czy nowoczesnym lofcie - będzie go potrzebował. Były już różne pomysły na zastąpienie go w budownictwie, ale zawsze kończyło się tak samo - drewno wracało - stwierdza.

Faktycznie, zapotrzebowanie na drewno stale rośnie wraz z przyrostem liczby mieszkańców naszego globu. Drzewa nie wzrastają tak szybko, jak zapotrzebowanie na nie, zatem - wedle założeń Wcześniaka - cena w krótkim czasie ma nie spadać w znaczący sposób.

Maciej Kossowski z Wealth Solution zwraca jednak uwagę, że zbytnie upraszczanie rzeczywistości przy inwestycjach raczej powinno wzmagać naszą czujność niż niwelować obawy. - To samo można powiedzieć o wodzie i innych rzeczach, ale nie można na tym poziomie kończyć analizy tej inwestycji. Branża meblowa może mieć dobry albo słaby czas, podobnie jest w budownictwie. W świecie, jaki znamy, żadnych cen nie można zagwarantować - dodaje.

Pytanie też co z cenami, kiedy wszyscy zaczną inwestować w paulownie. Co się stanie kiedy jeden z przedsiębiorczych Chińczyków obsadzi paulownią całą prowincję tego rozległego kraju? - Może obsadzić tymi drzewami nawet całe Chiny. One rosną tak szybko, że po kilku latach, kiedy on wyprodukuje gotowy surowiec, ja będę liczył zyski ze sprzedaży - mówi prezes FSR.

Wierzba energetyczna też miała dawać kokosy

Cykl zwrotu z inwestycji w przypadku paulowni wynosi cztery lata. To kusząca perspektywa. Podobnie jak rentowność inwestycji w te drzewa, która w FSR wynosi 36 proc w ciągu czterech lat. Tu jednak pojawia się kolejna wątpliwość. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jeszcze nie mamy wielohektarowych pól obsianych tymi drzewami? Na rynku inwestycyjnym trudno przecież teraz znaleźć podobne oprocentowanie, nie mówiąc już o zyskach, które proponuje nam się na bankowych lokatach.

- Okazuje się, że łatwiej zareklamować forex czy giełdę. Poza tym nigdy nie jest przecież tak, że ludzie rzucają się zawsze na jeden produkt. Paulownia to nie jedyna uprawa, na której można dobrze zarobić. Podobne zyski może dać uprawa zwykłego rzepaku - odpowiada Wcześniak.

Tyle, że przed laty duże pieniądze obiecywano również wszystkim, którzy zdecydują się na uprawę wierzby energetycznej. Sprzedający sadzonki i reklamujący ten biznes zapewniali, że krzewy rosną absolutnie wszędzie, szybko schną i co najważniejsze są wysokoenergetyczne, a więc idealnie nadają się do spalania. Niestety, dość szybko okazało się, że nie jest to takie proste i większość uprawiających wierzbę energetyczna na tym straciła. Niekiedy inwestowane były również środki publiczne.

W Nowej Soli, która chciała oszczędzić na ogrzewaniu, aresztanci obsadzili tymi krzewami 40 hektarów. Po pierwszych zbiorach okazało się jednak, że surowiec jest zbyt wilgotny, by od razu nadawał się do spalania. Suszenie wygenerowało kolejne koszty, których nie było w biznesplanach. Na nieszczęście energetyka, która coraz częściej wraz z węglem spala biomasę, nie była zainteresowana wierzbą. Okazało się, że zawiera chlor i z tego powodu nie może trafiać do energetycznych bloków.

- Znam problemy z wierzbą energetyczną, ale gwarancją, że w przypadku paulowni tak nie będzie, są 20-letnie badania nad tym konkretnie genetycznie modyfikowanym szczepem. Dzięki pracy hiszpańskich naukowców wiemy, jakie ma właściwości, cechy fizyczne i jakie warunki atmosferyczne jest w stanie znieść - przekonuje Wcześniak.

Na drugiej stronie przeczytasz, jak na paulowni sparzyli się w Australii

Skandal w Australii i ostrzeżenia na Wyspach

W Australii występują rzecz jasna zgoła inne temperatury niż w Polsce i Chinach, ale to tam właśnie paulownia była przyczyną dramatu farmerów. Po kilku latach prób australijskie projekty związane z tym drzewem zakończyły kompletną klapą. Jak można przeczytać w australijskim „ABC News”, setki osób straciły nawet oszczędności całego życia, a tysiące rolników poniosło olbrzymie straty.

Eksperci, wcześniej polecający uprawianie paulowni, twierdzili potem, że drzewa były sadzone w niewłaściwy sposób. Źle też miano dobierać im lokalizację - sadzono je ponoć w miejscach z niewystarczającą sumą rocznych opadów. Dlatego nie urosły do właściwych rozmiarów i również jakościowo nie nadawały się do sprzedaży. Bez względu na przyczyny, dwa programy związane z tymi uprawami - Timbercorp i Great Southern - załamały się całkowicie i przyniosły straty szacowane na miliard dolarów australijskich, czyli ponad 3 mld zł.

Australijczycy, którzy na tych uprawach stracili pieniądze obwiniają również swój rząd, który wprowadził zachęty podatkowe dla zakładających plantacje paulowni bez dokładniejszego sprawdzenia, jak te drzewa będą sobie radziły w tamtejszym klimacie.

Z kolei brytyjski urząd nadzoru finansowego - Financial Conduct Authority - ostrzegał na swoich stronach internetowych przed inwestowaniem w egzotyczne drzewa, w tym i paulownie. Urzędnicy nakazywali szczególną ostrożność, kiedy inwestycje te przez brokerów określane są mianem niskiego ryzyka, a zyski są gwarantowane po okresie nie przekraczającym pięć lat.

FCA podkreślało, że autorzy tych systemów robili wszystko, by tworzyć je tak, by nie były kontrolowane przez tą instytucję. Oznacza to, że w razie jakikolwiek kłopotów inwestor nie może liczyć na żadne odszkodowanie. FCA doradzało też daleko idącą ostrożność i kontakt z niezależnym doradcą finansowym i prawnikiem, który mógłby przyjrzeć się takiej ofercie.

Polskie paulowni początki

Paulownia daje pełnowartościowe drewno, które ma sprawdzać się we wszystkich zastosowaniach. Powinno być atrakcyjne dla producentów również i dlatego, że ma małą masę, ale też wysoką odporność na obciążenia i pękanie. Charakteryzuje się bardzo dobrymi właściwościami izolacyjnymi i nadaje się do produkcji okien oraz drzwi. Problem tylko w tym, że w Polsce jest jeszcze mało popularne i producenci nie mają doświadczenia w jego obróbce. Potencjalny inwestor, jak zapewnia prezes FSR, nie musi się jednak tym martwić.

- Całość zbiorów jest zakontraktowana. Obecnie współpracujemy z tartakami w woj. świętokrzyskim i podkarpackim. Finalizujemy też rozmowy z kontrahentami w województwie lubuskimi i małopolskim. Zainwestować w paulownie może każdy, byleby tylko posiadał minimum 5 tysięcy złotych. Plantacja w zamyśle ma być finansowana przez kilku, maksymalnie kilkunastu inwestorów - mówi Mateusz Wcześniak z Funduszu Stabilnego Rozwoju, działającego na rynku od 15 lat. Do tej pory realizował projekty głównie związane z energetyką i oświetleniem dla polskich gmin. Od zeszłego roku spółka skupia się na realizacji projektu związanego z paulownią i przygotowuje się do budowy apartamentów nad Soliną.

Pierwsza plantacja FSR powstaje w Solcu Zdroju. Na 9 hektarach rosną młode jeszcze - bo tegoroczne - sadzonki paulowni cotta vista 2. Inwestorów ciekawych tego, jak wyglądają kilkuletnie drzewka, czeka dłuższa wycieczka do laboratorium pod Walencją, gdzie na pokazowych poletkach można oglądać drzewa w różnych fazach wzrostu.

Zobacz także: W Polsce nie będzie Doliny Krzemowej, ale mamy szanse być regionalnym liderem

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(249)
krecik
11 miesięcy temu
To są inwestorzy firmy biotechnologicznej z Holadii która metodą in vitro wytworzyła podgatunek paulowni, który chcą sprzedawać w jak największej ilości, stosując manipulacje marketingowe, w celu zwiększenia zysku. Takie firmy powstają jak grzyby po deszczu, bo gwarantują duży zwrot z zainwestowanego kapitału zdobywanego kosztem naiwniaków, którzy nasadzają genetycznie wyprodukowane "okazy", których w większości nie można rozmnażać.
pawel
11 miesięcy temu
Przecież to drewno się do niczego nie nadaje. Twardość i gęstość o wiele niższa niż brzozy. Tylko wyjalowi glebę.
EWW
3 lata temu
Skoro mocno rośnie w górę, pewnie i mocno rośnie w dół. Przykład topoli. Ma mocno rozbudowany system korzeniowy pod ziemią. Pije dużo wody. Powoduje obkurczanie gruntu i w konsekwencji może powodować nierównomierne osadzanie i pękanie budynków w swoim sąsiedztwie. Przykładem jest budynek Wydziału Budownictwa Politechniki Poznańskiej, gdzie w pobliżu rósł pas drzew topoli. Parę lat temu topole zostały wycięte i posadzono inne gatunki.
stefan
4 lata temu
znajac zycie to zaraz bedzie program wspierania nasadzen za nasze pieniadze
Zosia
5 lata temu
W Ełku rośnie to drzewko od ponad 10 lat. Każdego roku ma ok. 1 m wysokości a zimą wymarza. Odrasta a nie ginie do końca. Co do przyrostu masy trzeba brać pod uwagę przyrost na jednostkę powierzchni a nie pojedynczego osobnika. Przyrost topoli na jednostkę powierzchni jest podobny do innych gatunków w tych samych warunkach a szczególnie gdy porównamy wagowo.
...
Następna strona