Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Spór o inwestycję wartą 500 mln zł trwa dalej. Mieszkańcy podwarszawskich gmin znów wyjdą na ulicę

17
Podziel się:

Spór o wartą 500 mln inwestycję wchodzi w kolejną fazę. Mieszkańcy kilkunastu gmin spod Warszawy w niedzielę zablokują kilka dróg dojazdowych do stolicy. Policja już przygotowuje się na gigantyczne korki i planuje objazdy. Protestujący przez pięć godzin, od 15 do 20, będą krążyć na przejściach dla pieszych w kilku miejscowościach. Powód protestu? Nie chcą budowy linii wysokiego napięcia nad ich domami.

Spór o inwestycję wartą 500 mln zł trwa dalej. Mieszkańcy podwarszawskich gmin znów wyjdą na ulicę
(MARIUSZ GACZYNSKI)

Spór o wartą 500 mln inwestycję wchodzi w kolejną fazę. Mieszkańcy kilkunastu gmin spod Warszawy w niedzielę zablokują kilka dróg dojazdowych do stolicy. Policja już przygotowuje się na gigantyczne korki i planuje objazdy. Protestujący przez pięć godzin, od godz. 15 do 20, będą krążyć na przejściach dla pieszych w kilku miejscowościach. Powód protestu? Nie chcą budowy linii wysokiego napięcia nad ich domami.

W niedzielę mieszkańcy i stowarzyszenia 10 mazowieckich gmin będą protestować w miejscowościach Pamiątka, Jaktorów, Oddział i Makówka. W ten sposób mocno ograniczą ruch między innymi na tak zwanej trasie katowickiej i E7 z Warszawy do Krakowa. Powód? Ostatnia decyzja Polskich Sieci Elektroenergetycznych o zmianie przebiegu linii wysokiego napięcia.

Dodajmy, linii bardzo istotnej - chodzi o wartą ponad 500 mln zł inwestycję PSE. Operator chce poprowadzić sieć wysokiego napięcia z elektrowni w Kozienicach do Ołtarzewa i tym samym objąć całą aglomerację warszawską siatką połączeń. Łączna długość linii wyniesie około 120 km i ma być kluczowym elementem szkieletu energetyki w całej Polsce.

Źródło: Organizatorzy protestu w Jaktorowie

Rozmowy o trasie budowy trwają od prawie od dwóch lat. Na początku sierpnia br. operator ogłosił ostateczną decyzję o przebiegu inwestycji. I zaskoczył mieszkańców wymienionych wcześniej gmin. Dlaczego zaskoczył? Bo przez kilka miesięcy jako ostateczną decyzję uznawano wybór zupełnie innej trasy. Wygląda zresztą na to, że z poprzednim przebiegiem trasy pogodziło się również Ministerstwo Rozwoju i minister Piotr Naimski, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw strategicznej Infrastruktury energetycznej.

"Należy podkreślić, że decyzja spółki Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. w zakresie wskazania wariantu przebiegu korytarza linii została podjęta i nie stanowi przedmiotu dalszych negocjacji" - wyjaśniał resort, gdy na blokady wyszli mieszkańcy z okolic autostrady A2. Identyczne stanowisko prezentował minister Naimski na jednej z sejmowych komisji. Na początku sierpnia okazało się jednak, że inwestor ostatecznej decyzji wtedy nie podjął. Zarząd miał ją podjąć właśnie na początku sierpnia.

Mieszkańcy protestują, bo boją się o swoje uprawy, nieruchomości i przede wszystkim - zdrowie. Pierwszy raz na ulicę wyszli w ubiegły piątek. Wtedy jednak zablokowali tylko drogę z Krakowa do Warszawy. Teraz rozszerzają protest i czekają na konkretną odpowiedź. Szerzej o batalii o inwestycję i o jej przebiegu pisaliśmy tutaj.

Protestującym - jak tłumaczyli w rozmowach z money.pl - nie chodzi tylko i wyłącznie o przebieg trasy, ale o cały proces jej wytyczania. W ciągu trwania całego sporu powstały dwie niezależne opinie, które sugerują, by trasa przebiegała wzdłuż dróg DK50 i autostrady A2. PSE ostatecznie nie zdecydowało się skorzystać z wniosków zleconych analiz i wytyczyło trasę w oparciu o wojewódzki plan zagospodarowania przestrzennego. Mieszkańcy protestują, bo opracowanie planu nigdy nie było z nimi konsultowane, a na dodatek plan powstał na mapach sprzed 30 lat. Jednocześnie, ich zdaniem wpływ na inwestycje mają lokalni politycy z innych podwarszawskich miejscowości, którzy to w Sejmie i ministerstwie lobbowali za zmianami.

Jak argumentują Polskie Sieci Elektroenergetyczne, ostatecznie wybrana została trasa, która będzie rodziła jak najmniej konfliktów. PSE zakładają, że trasa już raz była konsultowana i koniec tematu. Inwestor tłumaczy też, że linia elektroenergetyczna 400 kV Kozienice - Ołtarzew stanie się istotnym elementem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego i po prostu musi zostać wybudowana. Wzorem europejskich aglomeracji PSE chcą otoczyć całą Warszawę liniami wysokiego napięcia, by w przypadku ewentualnych awarii odpowiednio kierować dostawy prądu.

Spór o przebieg linii nie dotyka jednak wyłącznie przedstawicieli PSE i mieszkańców części gmin. Aktywne wciąż są organizacje, które już raz zmusiły inwestora do zmiany przebiegu trasy. Teraz boją się, że PSE powrócą do poprzednich koncepcji i tym samym utracą to, co uzyskały.

Co ciekawe, tym razem akcję przeciwko protestowi przygotowali już mieszkańcy innych regionów, którzy nie chcą u siebie linii wysokiego napięcia i zgadzają się z decyzją PSE. - Organizowanie cyklicznych blokad głównych szlaków komunikacyjnych w województwie, w tym niezwykle ważnej trasy katowickiej oraz drogi E7, jest w naszej opinii działaniem wywołującym głębokie i zbędne konflikty społeczne - tłumaczy Piotr Plak, prezes stowarzyszenia "Chcemy wiedzieć!". Zdaniem Plaka blokowanie ważnych dróg stanowi przyczynę sporych strat, a na dodatek niepotrzebnie wciąga w spór o inwestycję postronne osoby. Stowarzyszenie uruchomiło nawet akcję "Stop terroryzowaniu kierowców".

- Apelujemy o zaniechanie protestów w miejscach, które nie mają bezpośredniego związku ze sprawą linii 2x400kV Kozienice - Ołtarzew, a także zaprzestanie utrudniania normalnego funkcjonowania społeczeństwa w wymiarze gospodarczym - dodaje Plak.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(17)
STOP UKŁADOM ...
8 lat temu
Piotr Plak Consulting - to wynajęta do tego celu komercyjna Agencja PR-owa. TYLKO PRZEZ KOGO i ZA ILE ?
Jerzy
8 lat temu
Przecież jest proste rozwiązanie porządkujące blokujących drogi. W miejscach wyznaczonych postawić przenośną sygnalizację świetlną i dwa radiowozy z policją i dużymi bloczkami mandatów. Światła regulują ruch a samowola łamania przepisów karana mandatem. I proste. Odechce się bezpodstawnego blokowania ruchu i zabierania komuś cennego czasu.
m
8 lat temu
kazdy jest madry dopuki nie stawiaja u niego
Piotr
8 lat temu
20 stopien zasilania dla tych blokujacych. Brak energii co drugi dzień. A w związku z drozszym paliwem i platnymi drogami proponuje protestować przed ich bramami na posesję.
cvq
8 lat temu
21 wiek ,a my z uporem maniaka budujemy linie napowietrzne zamiast zakopywać kable.