Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Banki słono zapłacą za prezydencką ustawę frankową. KNF podała wyliczenia

375
Podziel się:

Komisja Nadzoru Finansowego obliczyła koszt ustawy prezydenckiej. Banki będą musiały oddać frankowiczom 9,3 mld zł za zbyt wysokie spready walutowe. To mniej więcej tyle samo ile zarobiły na zbyt wysokich różnicach kursowych od hipotecznych kredytów walutowych.

Banki słono zapłacą za prezydencką ustawę frankową. KNF podała wyliczenia
(Mariusz Gaczynski/Eastnews)

Komisja Nadzoru Finansowego obliczyła koszt ustawy prezydenckiej. Banki będą musiały oddać frankowiczom 9,3 mld zł za zbyt wysokie spready walutowe. To mniej więcej tyle samo, ile zarobiły na zbyt wysokich różnicach kursowych od hipotecznych kredytów walutowych.

Kancelaria Prezydenta złożyła w sejmie projekt ustawy już w sierpniu, a pod obrady trafi on na posiedzeniu 19 października. W projekcie oszacowano, że koszty tej operacji dla banków wyniosą 3,6-4 mld zł. KNF oceniła, że te wartości "nie są poparte wyczerpującymi wyliczeniami". Biorąc pod uwagę wszystkie koszty, konsekwencje dla banków będą dużo poważniejsze, niż oceniali eksperci prezydenta.

Jak podaje w opinii KNF, na koniec 2016 r. 27 spośród 28 banków objętych badaniem Komisji planowało zyski. Po uwzględnieniu wpływu projektowanej ustawy, liczba banków przewidujących powstanie straty wzrosła z jednego do dziewięciu, przy czym dodatkowo jeden z banków przewidujących zysk założył, że koszty obciążą bezpośrednio jego fundusze własne, czyli że będzie musiał zaczerpnąć z rezerw, a być może emitować akcje na pokrycie niedoboru.

"Zagregowany wynik planowany przez banki na koniec 2016 r. w przypadku wejścia w życie projektu ustawy zmniejszyłby się z 11,3 mld zł do 3,7 mld zł" - podała KNF.

Już w opinii Narodowego Banku Polskiego koszty wdrożenia projektu wyliczono jako "dwa razy wyższe". NBP uznał, że poza bezpośrednim zwrotem spreadów dla klientów, banki poniosłyby dodatkowo koszty operacyjne, zaangażowania pracowników i zmian operacyjnych.

Projekt negatywnie ocenił też Związek Banków Polskich, szacując, że koszt wdrożenia ustawy w zaproponowanej wersji, w zależności od wysokości stosowanych spreadów, wyniesie 7,7-14 mld zł.

Prezydencka ustawa obejmuje umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie tzw. "ustawy antyspreadowej" czyli 26 sierpnia 2011 roku. Dotyczyć ma konsumentów, a także te osoby prowadzące działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.

Ile banki zarobiły na spreadach?

Efektem ustawy antyspreadowej był duży spadek zysków banków z wymiany walut. O ile jeszcze do 2010 roku i w latach poprzedzających według danych NBP "wynik z tytułu aktywów i zobowiązań finansowych przeznaczonych do obrotu oraz wynik z tytułu różnic kursowych netto" wynosił ponad 6 mld zł rocznie, to od 2014 roku nie przekracza już 4 mld zł. Można więc oszacować, że na spreadach od frankowiczów banki zarabiały 2 mld zł ekstra rocznie.

Zakładając, że te większe pieniądze wpływały do banków od 2007 do 2011 roku, czyli przez pięć lat, można oszacować ich łączne zyski na dużych spreadach od frankowiczów na 10 mld zł. Oznacza to, że ustawa kosztować będzie wg KNF tylko nieco mniej, niż miały zysków na zbyt wysokich spreadach.

Zwracane mają być spready, czyli różnice pomiędzy kursem kupna i sprzedaży pobrane w wysokości wyższej niż dopuszczalna. Za taką ustawa uznaje kurs, różniący się więcej niż o 0,5 proc. od kursu kupna/sprzedaży waluty, określanego przez NBP.

Spready będą zwracane od kredytów (bez względu na liczbę pobranych kredytów) w wysokości maksymalnie do 350 tys. zł na osobę. Jeśli kredyt opiewał na kwotę wyższą, to zwroty i tak będą robione do wartości odpowiadającej ustalonemu maksimum. Pieniądze byłyby zwracane nawet wtedy, gdy umowa kredytu wygasła, została wypowiedziana lub kredyt został spłacony.

Klienci banków według projektu mieliby pół roku od wejścia w życie ustawy na złożenie w banku wniosku, kwestionującego wysokość naliczanego spreadu. Banki będą musiały im odpowiedzieć w ciągu 30 dni. Potem kredytobiorcy będą mieli rok na złożenie wniosku o zwrot nadpłaty. Dochody z tytułu odzyskanego spreadu byłyby zwolnione z podatku dochodowego.

Poprawki są jeszcze możliwe

Według Przemysława Bryksy z Kancelarii Prezydenta, który koordynował prace nad projektem, jeśli w toku prac parlamentarnych pojawią się trafne uwagi do jakichś artykułów, nie można wykluczyć, że prezydent je uwzględni, akceptując poprawki lub nawet poprzez autopoprawkę.

Wątpliwości NBP budził na przykład sposób wyznaczania wartości zwrotu spreadów, która została wyznaczona w walucie obcej, a nie w złotych. W ocenie NBP nie ma także uzasadnienia dla naliczenia połowy odsetek ustawowych od kwoty zwrotu spreadów, a wątpliwości budzi sposób określenia spreadu "referencyjnego", ponad który nadwyżkę bank musi zwrócić klientowi.

W połowie marca Komisja Nadzoru Finansowego negatywnie oceniła poprzedni prezydencki projekt ustawy, dotyczący frankowiczów - "o sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki". Został on przedstawiony 15 stycznia i przewidywał przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie.

W swojej opinii KNF uznała wtedy, że tamten projekt może "nie tylko zachwiać stabilnością poszczególnych banków, ale również prowadzić do utraty zaufania do systemu bankowego, a w skrajnym scenariuszu spowodować kryzys finansowy".

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(375)
obserwator
5 lata temu
Nie oddadzą nawet ludziom wszystkiego, co im ukradły. A odsetki od tych pieniędzy za tyle lat - czysty zysk dla banków
Stańczyk
8 lat temu
Wg logiki prezentowanej przez "BANKI", jeśli ja ukradnę ze sklepu telewizor i po pewnym czasie zostanę złapany przez policję, która mi ten telewizor odbierze, to znaczy, że policja jest nieodpowiedzialna i naraża mnie na "straty finansowe". To są jakieś JAJA. No i jeszcze jedno: Przestańcie wmawiać ludziom, że kredyty walutowe to były kredyty hipoteczne! To była zwykła gra na giełdzie, a NIE KREDYT HIPOTECZNY! Prawdziwy kredyt hipoteczny polega na zabezpieczeniu się banku TYLKO na nieruchomości; jeśli kredytobiorca traci zdolność spłaty, bank odbiera swoje (czyli nieruchomość) a człowiek zostaje BEZ DŁUGU. To jest właściwy kredyt hipoteczny. To co dzieje się teraz z kredytami w CHF i nie tylko, to zwykła lichwa i spekulacja (ludzie pozbywają się mieszkania i zostają z... wyjściową kwotą kredytu, tylko już bez dach nad głową). A propaganda tylko jątrzy, żeby skłócić ludzi ze sobą i podburzać zawiść wobec tych, co brali kredyty.
Wacek
8 lat temu
Niech banki wykażą, że przy każdym kredycie kupowały że Szwajcarii franki -jeśli nie -to oszukiwały i oszukują, a polityki im przyklaskują!
Stang
8 lat temu
Banki nie stracą ale muszą zwrócić zagrabione frankowiczom pieniądze, zagrabione niesłusznie. To był ich ninależny zysk.Dodatkowo muszą przewalutować kredyty i zapłacić Państwu odszkodowanie za złodziejskie praktyki. Tego oczekuje społeczeństwo.
tata123
8 lat temu
Do eM , jeżeli komuś chcesz ubliżać od pacanów , to najpierw zastanów się czy ty nim nie jesteś , a z toku twojego myślenia widać że jesteś , mam taki kedyt i mam jeszcze inne kredyty i stać mnie na nie i nie ma z tego powodu tragedii, ale mam poczucie że coś jest nie tak , jak chciałem kredyt w złotówkach to powiedzieli że nie mam zdolności, a we fchr mogłem brać ile bym chciał , wziąłem 360tyś po jedenastu latach spłacania zostało mi jeszcze 380tyś do spłaty , i to poczucie że płace frycowe które wagonami wyjeźdza za granicę, nie chodzi o to że mnie łupią ale jesteśmy łupieni jako cały naród z każdej strony.
...
Następna strona