Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Inwestowanie na giełdzie. Te spółki mogły zrobić z ciebie milionera

3
Podziel się:

Wystarczy kilka tysięcy złotych, by zbić fortunę. Zobacz, jak to zrobić.

Inwestowanie na giełdzie. Te spółki mogły zrobić z ciebie milionera
(youngvet/iStockphoto)

Dzięki inwestycji w akcje producenta słodyczy Wawel, właściciela Reserved i sieci marketów Alma można było zostać milionerem. Potrzebne było zaledwie 10 tysięcy złotych, żelazne nerwy i wykazanie się cierpliwością. Żeby dokonać tego samego dzięki lokatom bankowym, nie starczyłoby ci życia.

Wcale nie trzeba dysponować dużymi pieniędzmi, żeby na inwestycji w akcje zarobić pierwszy milion. W przypadku finansowej spółki Capital Partners wystarczyło kupić udziały za 1588 złotych w lutym 2004 roku - wtedy jeszcze na rynku pozagiełdowym. W czerwcu 2007 roku ten sam pakiet akcji już notowanych na rynku głównym GPW był wart okrągły milion.

Na giełdzie w Warszawie jest obecnie około 20 spółek, które w przeszłości dały możliwość zarobienia fortuny na inwestycji w ich akcje. Trzeba było zaryzykować 10 tysięcy złotych i odczekać od kilku do kilkunastu lat. W efekcie na naszym koncie znalazłaby się siedmiocyfrowa kwota.

Spółki z GPW, na akcjach których można było zarobić co najmniej milion złotych
spółka minimalna cena akcji maksymalna cena akcji zysk możliwy do uzyskania
Capital Partners 0,03 18,9 6 300 000
Alta 0,22 62,2 2 827 272
Ulma 2,12 598 2 820 754
LPP 39,7 10 149,95 2 556 662
Boryszew 0,05 12,5 2 500 000
Mewa 0,064 15,9 2 484 375
CNT 0,22 51,04 2 320 000
Alchemia 0,09 20,09 2 232 222
Bytom 0,03 5,21 1 736 666
TIM 0,38 62,9 1 655 263
Stalprodukt 9,15 1 480 1 617 486
Sanwil 0,44 67,2 1 527 272
Kopex 0,54 74,57 1 380 925
Gant 0,94 126 1 340 425
Lubawa 0,04 5,28 1 320 000
Best 0,48 59 1 229 166
Enap 0,03 3,68 1 226 666
MCI 0,31 37,64 1 214 193
Wawel 12,05 1 433,47 1 189 601
Alma 1,36 160 1 176 470

źródło: Money.pl
*- kursy akcji skorygowane o wskaźniki podziału i scalenia akcji, a także emisje nowych akcji; różnią się od oficjalnych kursów podawanych przez GPW

W zestawieniu nie brakuje powszechnie znanych marek. W najlepszym okresie Ganta, czyli między marcem 2005 roku a kwietniem 2007 roku, kurs jednej akcji wzrósł z 94 groszy aż do 126 złotych. Stopa zwrotu w tym przypadku to 13300 procent w dwa lata. To wciąż dużo mniej niż oprocentowanie w najbardziej lichwiarskich firmach pożyczkowych (Ekspres Kasa pobierała rocznie odsetki w wysokości 23 tysięcy procent)
, ale wystarcza na to, by przy inwestycji w kwocie 10 tysięcy złotych mieć finalnie na koncie ponad 1,3 miliona.

Oczywiście, jedną z najważniejszych decyzji każdego inwestora giełdowego jest moment zakupu i sprzedaży akcji. Dobrze widać to właśnie w przypadku Ganta. Osoby, które na fali optymizmu zakupiły papiery dewelopera w 2007 roku i trzymają je do teraz, zostały z niczym. Kryzys gospodarczy z 2008 roku, a następnie problemy finansowe spółki doprowadziły ją na skraj bankructwa.

Zupełnie inaczej wygląda historia grupy LPP, do której należą marki odzieżowe Reserved, Cropp i House. Firma cały czas się rozwija i notuje systematyczny wzrost wartości akcji. Gdy wchodziła na giełdę w połowie 2001 roku, jedna akcja była warta około 40 złotych. We wrześniu ubiegłego roku przekroczony został poziom 10 tysięcy złotych za jeden papier. Przez 13 lat, przy inwestycji 10 tysięcy złotych, można było zyskać 2,5 miliona złotych.

Cena akcji grupy LPP na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat

Papiery grupy LPP to nominalnie najdroższe akcje na GPW. Jeszcze tylko jedna spółka ma akcje, których kurs przekracza tysiąc złotych. Mowa o producencie słodyczy Wawel. Jest notowany na giełdzie od 1998 roku. Pierwsze lata były bardzo mizerne dla inwestorów, którzy mogli liczyć straty rzędu 70 procent. Sytuacja wyglądała szczególnie źle we wrześniu 2002 roku. Kurs spadł do 12 złotych za akcję, po tym jak spółka w drugim kwartale poniosła milion złotych strat, co było najgorszym wynikiem od kilkunastu kwartałów.

Z perspektywy czasu okazało się, że to był właśnie najlepszy moment na zakup akcji. Za 10 tysięcy złotych można było stać się posiadaczem ponad 800 papierów. Teraz na zakup takiego pakietu trzeba wydać prawie 1,2 miliona złotych. W latach 1998-1999 spółka nie była w stanie nawet zarobić na siebie. W kolejnych kilku latach zyski nie przekraczały 5 milionów złotych. Po pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku zarząd mógł się pochwalić już ponad 50 milionami.

Zapewne mało który klient Almy zdaje sobie sprawę, że w latach 2001-2007 wartość rynkowa sieci delikatesów wzrosła 117-krotnie. Do zgarnięcia na inwestycji w akcje było prawie 1,2 miliona złotych. To zresztą niejedyny taki przypadek wśród spółek z branży handlowej notowanych na warszawskiej giełdzie. Mowa też o jednym z największych dystrybutorów artykułów elektrotechnicznych w Polsce, czyli firmie TIM, oraz odzieżowych spółkach: Mewa, Bytom i Lubawa. We wszystkich wymienionych przypadkach wzrost wartości spółek przypadł na lata 2001-2007, czyli okres bardzo dynamicznie rozwijającej się polskiej gospodarki. W tym czasie PKB rósł tempie prawie 8 procent rocznie.

Tempo wzrostu gospodarczego w Polsce w latach 2001-2014

Oprócz branży handlowej, to nieruchomości, przemysł metalowy i sektor finansowy były dotychczas najbardziej przyjaznymi segmentami dla inwestorów pod względem potencjalnych zysków. Potencjalnymi milionerami okazali się swego czasu posiadacze akcji dewelopera Alta, przemysłowej Alchemii i Kopeksu, finansowych spółek Best i MCI, a także budowlanych Energoaparatury i Centrum Nowoczesnych Technologii.

Zdecydowana większość spółek, które historycznie dały możliwości największych zysków, w najgorszym momencie miały status spółek groszowych. Tak niska wycena jednej akcji sprawia, że nawet najmniejsza zmiana kursu powoduje znaczący procentowy wzrost lub spadek wartości. Do tego niechlubnego grona należał dłuższy czas producent płynu do chłodnic Borygo, czyli spółka Boryszew.

W 1998 roku jedna akcja Boryszewa kosztowała tylko 15 groszy. W takiej sytuacji wzrost kursu o zaledwie 5 groszy powodował 33-procentowy zysk. Do końca 2004 roku notowania Boryszewa wzrosły do poziomu niecałych 40 złotych. Trzeba jednak zaznaczyć, że w międzyczasie doszło do dwukrotnego scalenia akcji w stosunku 5:1 i 10:1. Po uwzględnieniu tego faktu, inwestor z 10 tysięcy złotych mógł mieć 2,5 miliona.

Zdarzają się też przykłady spółek, które nawet przez moment nie były zagrożone możliwością spadku kursu akcji poniżej złotówki. Oprócz wspomnianych wcześniej LPP i Wawel, są też mniej znane firmy Stalprodukt i Ulma. Pierwsza działa w sektorze przemysłu metalowego, a druga w budownictwie. Stalprodukt nigdy nie zszedł poniżej 9 złotych. Minimum zanotował w 2002 roku. Inwestorzy wyprzedawali akcje po fatalnym poprzednim roku, który jako jedyny w historii pobytu na GPW przyniósł spółce straty. Rekordowy pod względem zysków był za to 2007 rok - "na czysto" Stalprodukt zarobił 350 milionów złotych. Wtedy też kurs akcji sięgnął aż 1488 złotych.

Notowania akcji spółki Stalprodukt po 2001 roku

Przy dużym szczęściu i zakupie akcji Stalproduktu w samym dołku, żelaznych nerwach, które pozwoliły utrzymywać akcje na rachunku nawet wtedy, gdy zyski przekraczały 100 procent oraz idealnym wyczuciu momentu sprzedaży na samym szczycie notowań, można było zarobić nawet 1,6 miliona złotych.

Niestety, w praktyce opisane wyżej przykłady nie są możliwe do zrealizowania w 100 procentach w jednej transakcji. Nawet jeśli uda nam się wybrać tą właściwą spółkę, to psychika nie pozwoli wycisnąć z niej wszystkich soków i nie zarobimy pierwszego miliona. Choć największe inwestycyjne tuzy, takie jak Warren Buffett, zalecają kupno akcji w momencie, gdy większość je sprzedaje, ciężko zdecydować się na zaryzykowanie większej kwoty. Możliwość zakupu "w dołku" jest więc pierwszym problemem.

Gdy nasza inwestycja po roku przynosi 100-procentowe zyski, trudno nie oprzeć się pokusie realizacji zysków. Do tego dochodzi strach, że za chwilę nasza dobra passa może się skończyć i zaczniemy tracić pieniądze. Drugim problemem jest więc utrzymywanie akcji zyskujących setki procent przez kilka lat.

Nawet jeśli dwa powyższe warunki są spełnione, czyli najpewniej gdy przypadkowo zakupimy akcje i zapomnimy o nich, trzeba jeszcze wiedzieć, kiedy wyjść z inwestycji. Wycelowanie akurat w sam szczyt notowań jest tym bardziej trudne, że zazwyczaj trend odwraca się w momencie, w którym sytuacja spółki jest jeszcze dobra - zgodnie z zasadą, że giełda wyprzedza gospodarkę o pół roku.

Podsumowując, możliwość zarobienia milionów na giełdzie to nie mit. Najlepiej jednak, jeśli już co najmniej milion mamy na koncie. W pozostałych przypadkach trzeba liczyć na dużo szczęścia, a samemu zachować stalowe nerwy. Pieniądze lubią spokój i czas, nawet kilkanaście lat. To i tak niewiele, jeśli porównać z tradycyjną formą inwestowania za pomocą lokat bankowych. Zarobienie z odsetek miliona złotych od odłożonych 10 tysięcy, nawet przy nieosiągalnym na ten moment oprocentowaniu w okolicach 5, zajęłoby 95 lat.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(3)
baba
2 lata temu
Ciekawe czy autor sam zainwestował? Po fakcie każdy mądry!!
Piotr
4 lata temu
Duże naganiania ostatnio na giełdę. Miałem nadzieje ale widać ze chyba ostatnie chwile aby uciekać.
Tomek
5 lata temu
Inwestowanie na giełdzie nie jest w żaden sposób bezpieczne, wręcz przeciwnie. Lepiej zdecydować się na coś z czego są pewne pieniądze. Ja proponuję inwestowanie w diamenty razem z Mart Diamonds