Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kampania prezydencka 2015. Według PO kandydat PiS mógł wpływać na proces legislacyjny SKOK

0
Podziel się:

Jeszcze w tej kadencji może być powołana sejmowa komisja śledcza w sprawie SKOK-ów.

Andrzej Duda, kandydat na prezydenta RP
Andrzej Duda, kandydat na prezydenta RP (Piotr Drabik/Wikimedia (CC BY 2.0))

Politycy PO uważają też, że nie jest wykluczone powołanie, jeszcze w tej kadencji, sejmowej komisji śledczej, która zajęłaby się wyjaśnieniem sprawy SKOK-ów. Ich zdaniem Duda powinien zawiesić swą kampanię prezydencką i członkostwo w PiS.

Politycy PO uważają, że Andrzej Duda mógł brać udział w nielegalnym wpływaniu na proces legislacyjny ws. ustawy o SKOK. Chodzi o wniosek do TK złożony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zdaniem PO kwestią powinna zająć się prokuratura.

- To hucpa polityczna - odpowiada PiS.

Piątkowa "Gazeta Wyborcza" opisała jak powstawał wniosek do TK w sprawie ustawy o SKOK-ach, który w 2009 roku złożył prezydent Lech Kaczyński, a nadzorował jego ówczesny prawnik, a obecny kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda. Chodziło o to, by Kasy nie podlegały realnej kontroli Komisji Nadzoru Finansowego, jak przewidywała uchwalona ustawa.

Jak zauważa "Gazeta", Duda nie zamówił niezależnych ekspertyz w sprawie SKOK-ów, ponieważ wystarczyły mu te sporządzone w interesie Krajowej Kasy SKOK, a które uznawały kontrolę KNF nad SKOK-ami za niekonstytucyjną. Według "GW" Duda przyniósł też pozbawioną autorstwa opinię prawną, której fragmenty wstawiono do prezydenckiego wniosku do Trybunału. W czasie prac nad skargą prezydencki minister - jak informuje dziennik - przyjął w Pałacu prezesa Kasy Krajowej Grzegorza Biereckiego i szefa rady nadzorczej SKOK Adama Jedlińskiego.

Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział w piątek na konferencji prasowej, że Duda musi publicznie odnieść się do kwestii opisanych w "GW". Jak wyliczał, Duda musi odpowiedzieć m.in. na pytania: kto napisał wniosek do TK zaskarżający ustawę o nadzorze finansowym nad SKOK-ami, a także czy i w jakim celu przyjmował ludzi odpowiedzialnych za Krajową Kasę SKOK, w tym Jedlińskiego i Biereckiego.

Zdaniem Grupińskiego prokuratura powinna z urzędu zająć się sprawami opisanymi w "Gazecie", a - jak zaznaczył - jeśli prokuratura nie zajmie się tymi kwestiami, odpowiednie wnioski złoży Platforma Obywatelska.

- Mamy do czynienia z nielegalnym wpływaniem na proces legislacyjny - mówił Grupiński. - Wyraźnie widać, że w Pałacu prezydenta Kaczyńskiego lobbyści pracowali nad zablokowaniem bardzo ważnej ustawy, która miała ochronić oszczędności 2,5 miliona Polaków. Wyłania się z tego ciemny obraz związków polityków PiS z zapleczem finansowych SKOK-ów, wyłania się afera Andrzeja Dudy - przekonywał szef klubu PO.

Dlatego - jak dodał - wraca pytanie, czy mimo krótkiego czasu, który pozostał do końca kadencji parlamentu, nie warto zdecydować o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. SKOK-ów.

- W świetle doniesień prasowych, wiemy, że udział Dudy w kwestiach związanych ze sprzyjaniem SKOK-om oraz w blokowaniu objęcia SKOK-ów nadzorem (państwowym) był bardzo poważny, być może okaże się, że będziemy mieć do czynienia z aferą Dudy - podkreślił z kolei poseł PO Mariusz Witczak. Jak ocenił, Duda powinien zawiesić swoje członkostwo w PiS - do czasu wyjaśnienia kwestii opisanych w mediach.

W ocenie eurodeputowanego PO Adama Szejnfelda, doniesienia medialne na temat Dudy są "absolutnie szokujące", ponieważ "wskazują na to, że cały proces legislacyjny(...) mógł być prowadzony nielegalnie". Jak ocenił, konieczne jest wyjaśnienie, kto zlecał i płacił za ekspertyzy, na podstawie których skierowano ustawę do TK. Jego zdaniem Duda powinien zawiesić też swoją kampanię wyborczą - do momentu wyjaśniania spraw opisanych w mediach.

Duda, proszony w piątek o komentarz do wypowiedzi polityków PO, powiedział, że on prowadzi merytoryczną kampanię. - Nawet nie będę tego komentował - podkreślił.

Z kolei szef klubu PiS Mariusz Błaszczak nazwał zarzuty PO "hucpą polityczną".

- Dziś mieliśmy kolejną odsłonę brudnej gry PO, zaplecza politycznego urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Widać, że są bardzo zdesperowani, brakuje im pozytywnego przekazu, brakuje im w kampanii pozytywnych pomysłów - ocenił Błaszczak na konferencji prasowej w Sejmie.

Polityk PiS zarzucił z kolei Komorowskiemu, że jego zaplecze również spotkało się w 2011 roku z władzami Kasy Krajowej, m.in. jej prezesem Grzegorzem Biereckim. W tym kontekście wymienił nazwiska trzech ówczesnych prezydenckich doradców: Olgierda Dziekońskiego, Jerzego Pruskiego i Jerzego Osiatyńskiego. Z tego, co dotarło do mnie, to spotkanie miało charakter właśnie rozmowy na temat ustawy o SKOK (...) To pokazuje, jak kłamliwa i przeinaczona jest narracja panów z PO" - dodał szef klubu PiS.

Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek potwierdziła w piątkowej rozmowie z PAP, że spotkanie prezydenckich ministrów m.in. z Biereckim miało miejsce w 2011 r. Odbyło się z inicjatywy szefa Kasy Krajowej.

- Słowa pana Błaszczak tylko potwierdzają, że obecna kancelaria prezydencka była i jest odporna na potencjalne naciski grup interesów. Jeżeli zajmuje się jakąś sprawą, to wysłuchuje różnych stanowisk - zaznaczyła Trzaska-Wieczorek.

- Natomiast jak było w 2009 roku, w jaki sposób powstawał wniosek do TK blokujący nadzór finansowy nad SKOK, kto za nim stał i jaki był cel tych działań, to te pytania należy kierować do pana Andrzeja Dudy, który wówczas, jako minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nadzorował powstanie tego wniosku - dodała szefowa biura prasowego KPRP.

Rzecznik PiS Marcin Mastalerek ocenił, że Grupiński - podobnie jak prezydencki minister Tomasz Nałęcz - pełni rolę "zagończyka", a Duda nie będzie odpowiadał na zaczepki "zagończyków". Zdaniem Mastalerka "Gazeta Wyborcza", atakując kontrkandydata Komorowskiego w wyborach, pokazała, że nie jest obiektywna.

- W takim tanim spektaklu ataków na naszego kandydata nie będziemy brali udziału. (...) Jest grupa hakowa w Kancelarii Prezydenta, która wyszukuje takie ataki - przekonywał.

Po tym, gdy w grudniu 2009 r. Lech Kaczyński skierował ustawę do TK, Kancelaria Prezydenta informowała, że zastrzeżenia budziły m.in. przepisy dotyczące tworzenia spółdzielczych kas, co miało następować w trybie zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Prezydent Kaczyński uważał, że przesłanki odmowy wydania zezwolenia są nieostre. Ponadto - zdaniem L. Kaczyńskiego - ustawa zbyt daleko ingerowała w samorządność i autonomię kas.

W marcu 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski zdecydował o ograniczeniu skierowanego przez L. Kaczyńskiego wniosku do TK. Komorowski wycofał zastrzeżenia wobec przepisów ustanawiających nad działalnością SKOK-ów nadzór KNF. Jak podało wówczas biuro prasowe Kancelarii Prezydenta, podstawową zaletą wzmocnienia nadzoru nad Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi jest zapewnienie większego bezpieczeństwa ulokowanych tam pieniędzy.

W styczniu 2012 TK uznał, że dwa pozostałe przepisy ustawy o SKOK-ach, które zaskarżył prezydent Kaczyński, są niezgodne z konstytucją, ale nie na tyle, by ustawa nie mogła wejść w życie.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)