Sam przetarg był przygotowany tak, by uniemożliwić start na równorzędnych zasadach wszystkim firmom - mówi Rafał Brzoska o kontrakcie na operatora wyznaczonego. Prezes spółki Integer twierdzi, że preferowana była Poczta Polska. A przez to państwo stracić może 9 mld zł w ciągu 10 lat.
Ponad 3 mld zł rocznie może być warta umowa na bycie operatorem wyznaczonym, który będzie świadczył usługi powszechne. Co to oznacza? Firma, która wygra trwający właśnie przetarg będzie musiała dostarczać listy minimum pięć dni w tygodniu na terytorium całego kraju - także na głębokiej wsi. Miano operatora wyznaczonego zwycięzca dostanie aż do 2025 roku i wszystko wskazuje na to, że ponownie zostanie nim Poczta Polska.
Jest o co walczyć. Dostarczanie listów na wieś nie jest opłacalne, ale państwo do niego dopłaca. Operator wyznaczony nie musi płacić podatku VAT od zwykłych listów. A to pozwala obniżać ceny innych usług. Konkurs ogłosił Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).
Integer, czyli notowana na GPW firma Rafała Brzoski, postanowiła wystartować w przetargu, ale przyznaje, że robi to tylko po to, by pilnować jego przebiegu. Dokumenty złożone przez tę firmę w UKE nie są nawet kompletne.
]( http://www.money.pl/sekcja/vii-europejski-kongres-gospodarczy/ )
- Ma to na celu uchronienie społeczeństwa przed przepłacaniem za najdroższe usługi pocztowe w Europie - stwierdza Brzoska.- Uważamy, że nieefektywność Poczty Polskiej wynosi w tej chwili od 750 mln do 900 mln zł rocznie - podaje szef Integera.
Pytany, czy start w konkursie wynika jedynie z chęci dostępu do większej liczby dokumentów, unika jednoznacznej odpowiedzi. Dopytywany, czy możliwe jest zablokowanie przez jego firmę wyboru operatora wyznaczonego stwierdza, że nie zna takiego scenariusza.
Czytaj więcej w Money.pl