Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ministerstwo Finansów obawia się decyzji Moody's. Jest pismo do prezesa TK

0
Podziel się:

Ewentualna obniżka ratingu będzie mieć negatywne konsekwencje dla finansów publicznych.

Ministerstwo Finansów obawia się decyzji Moody's. Jest pismo do prezesa TK
(Rafal Oleksiewicz/REPORTER)

W obawie przed możliwą obniżką ratingu Polski, minister Paweł Szałamacha wezwał Andrzeja Rzeplińskiego prezesa Trybunału Konstytucyjnego do wstrzymania się z wypowiedziami. Rząd obawia się ewentualnych negatywnych konsekwencji cięcia wiarygodności kredytowej naszego kraju. Na rynkach finansowych od dłuższego czasu można zaobserwować coraz większą nerwowość inwestorów, która objawia się osłabieniem się złotego i wzrostem kosztów obsługi długu.

Na przyszły piątek (13 maja) zaplanowana jest aktualizacja oceny wiarygodności kredytowej Polski przez jedną z trzech najważniejszych agencji ratingowych na świecie - Moody's. Po styczniowej zaskakującej obniżce ratingu przez Standard & Poor's, która skutkowała m.in. osłabieniem złotego do poziomów najniższych od kilkunastu lat i wyraźnym skokiem kosztów obsługi długu, w szeregach rządowych robi się coraz bardziej nerwowo.

Jak donosi "Rzeczpospolita", są naciski na prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by do momentu ogłoszenia decyzji przez Moody's, wstrzymał się z wypowiedziami. W tej sprawie minister finansów Paweł Szałamacha wystosował do profesora Andrzeja Rzeplińskiego specjalne pismo.

Przypomnijmy, że z komunikatu agencji S&P wynikało, że kluczowe dla decyzji styczniowej były przesłanki nie makroekonomiczne, ale polityczne, a w centrum uwagi było zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego. "Od wygrania wyborów w październiku 2015 r., nowy polski rząd zainicjował różne działania legislacyjne, które naszym zdaniem osłabiają niezależność i efektywność kluczowych instytucji" - napisała S&P w uzasadnieniu.

Wbrew temu co mówią politycy Prawa i Sprawiedliwości, umniejszając znaczenie agencji ratingowych, widać że sprawa jest dla nich ważna. Agencje ratingowe, choć często się mylą, są ogromnie istotne dla inwestorów zagranicznych. Każda informacja podważająca wypłacalność kraju przekłada się bezpośrednio na ich decyzje. Efektem zazwyczaj jest odpływ kapitału, który nie pozostaje bez wpływu na finanse państwa, a te w obliczu planowanych ogromnych wydatków związanych choćby z programem 500+, muszą być pod szczególną ochroną.

- Prawie pewnym jest, iż agencja zdecyduje się na obniżenie perspektywy ratingu do negatywnej - prognozuje Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. - Kwestią niewiadomą jest, czy podobnie jak przy S&P, będziemy świadkami obniżki oceny inwestycyjnej. Gdy dodamy do tego obawy związane z budżetem, kwestią wydatkową oraz kontynuacją publikacji kolejnych propozycji w zakresie przewalutowania kredytów w frankach szwajcarskich, tworzy się nam się układ niesprzyjający dla złotego.

Co najmniej obniżenia perspektywy ratingu oczekuje także Marcin Kiepas, analityk Admiral Markets. - Z analizy wykresów wynika, że euro może sięgnąć w maju nawet poziom 4,45-4,47 zł. Za dolara możemy wówczas zapłacić 3,97-4 zł, a za szwajcarskiego franka między 4,02-4,06 zł - prognozuje Kiepas.

Nerwowo na rynku walutowym jest od kilku dni, ale w czwartek szczególnie. Kurs euro skoczył ponad 3 grosze do prawie 4,43 zł - jest obecnie na najwyższym poziomie od 3 miesięcy.

Notowania euro w ostatnich 12 miesiącach

Wraz ze słabnącym złotym, w oczekiwaniu na decyzję Moody's, od początku stycznia systematycznie rośnie rentowność obligacji rządowych. W miesiąc oprocentowanie 10-letnich papierów skarbowych wzrosło z 2,8 do 3,14 proc. obecnie. Tu, analogicznie jak w przypadku złotego, mamy do czynienia z najwyższym poziomem od lutego, co oznacza rosnące koszty obsługi długu.

wiadomości
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)