Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niższy wiek emerytalny od 2017 roku. Czy Polskę na to stać?

0
Podziel się:

- Chcemy, żeby harmonogram prac był tak skoordynowany i przeprowadzony, żeby rzeczywiście ten projekt zaczął obowiązywać w przyszłym roku - powiedziała premier Szydło.

Niższy wiek emerytalny od 2017 roku. Czy Polskę na to stać?
(East News/Andrzej Hulimka/REPORTER)

Podczas porannego wystąpienia podsumowującego 100 dni rządu, premier Beata Szydło zabrała głos w sprawie obniżenia wieku emerytalnego. - Chcemy, żeby harmonogram prac był tak skoordynowany i przeprowadzony, żeby rzeczywiście ten projekt zaczął obowiązywać w przyszłym roku - powiedziała dziennikarzom. Taka deklaracja ponownie wzbudziła wątpliwości wśród ekspertów. Po pierwsze, czy obniżka sama w sobie do dobry pomysł. I po drugie, czy Polskę na taki ruch po prostu stać.

Cofnięcie reformy emerytalnej z 2012 roku i powrót do wieku emerytalnego 65 (mężczyźni) i 60 (kobiety) lat to jedna z głównych obietnic kampanii wyborczej nie tylko PiS, ale i prezydenta Andrzeja Dudy. To właśnie głowa państwa jest autorem projektu, który jeszcze w grudniu ubiegłego roku trafił do Sejmu. Jest już po pierwszym czytaniu na posiedzeniu plenarnym i został skierowany do pracy w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

- Myśmy zawsze deklarowali, że jeżeli pan prezydent złoży projekt o obniżeniu wieku emerytalnego, to ten projekt będzie procedowany przez nas i rząd przyjmie go jako projekt, który będzie popierał - podkreśliła szefowa rządu na dzisiejszej konferencji.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił w piątek radiowej Trójce, że taka reforma pozwoli na znalezienie zatrudnienia ludziom młodym, niejako "wypychając" z rynku pracy starszych pracowników.

- Na początku drogi zawodowej zarabiają oni mniej, co oznacza mniejsze obciążenie dla firm - mówił Karczewski i zauważył, że bilans zysków obniżenia wieku emerytalnego może okazać się wyższy.

Eksperci mało optymistyczni

- Jest to absolutnie pogląd bez pokrycia - komentowała niedawno dla money.pl Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy Business Centre Club. Jej zdaniem sytuacja młodych na rynku pracy może się nawet jeszcze pogorszyć. Jak tłumaczy: zwiększą się obciążenia, bo z czegoś trzeba płacić emerytury, tym samym zwiększą się koszty pracy. A co za tym idzie, zmniejszy się liczba oferowanych miejsc zatrudnienia. - Podsumowując, efekt będzie taki, że nie będzie większej liczby miejsc pracy dla młodych - podsumowuje ekspertka.

Z teorią jakoby "starzy blokowali etaty młodym" nie zgadza się także Piotr Wójcik, ekspert ds. polityki społecznej i prawa pracy z Centrum Analiz Klubu Jagielońskiego.

- Po pierwsze, obie grupy wiekowe pracowników charakteryzują się zupełnie różnymi kompetencjami i ich reprezentanci są zatrudniani na odmiennych stanowiskach. Rzadko zdarza się, by miejsce zwolnione po pracowniku, który przeszedł na emeryturę, zastępowała osoba dopiero wchodząca na rynek pracy - mówił money.pl Wójcik.

Ekspert wskazuje też, że kraje, w których występuje wysokie zatrudnienie wśród osób powyżej 55. roku życia, mają z reguły również wysoki odsetek zatrudnionych w najmłodszej grupie wiekowej pracowników (15-24 lata).

- Wynika to z faktu, że zwiększenie aktywności zawodowej społeczeństwa zbawiennie wpływa na gospodarkę, co może przekładać się na wzrost ogólnej liczby miejsc pracy, także dla najmłodszych pracowników - tłumaczy Piotr Wójcik.

- W Szwecji pracuje aż 73 proc. osób w wieku 55-64 lata, ale też 40 proc. osób w wieku 15-24. Tymczasem we Włoszech zatrudnienie w grupie wiekowej 55-64 wynosi tylko ok. 40 proc., a zatrudnienie w najmłodszej grupie wiekowej tylko ok. 20 proc. - mówi ekspert CAKJ.

Czy to konstytucyjne?

Różny wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn to kolejny punkt zapalny w dyskusji nad powrotem do stanu sprzed reformy rządu Tuska.

- Z formalnego punktu widzenia nie ma ryzyka niekonstytucyjności samego faktu obniżenia wieku emerytalnego. Konstytucja zakłada, że parlament ma prawo regulować pewne kwestie zgodnie z własną decyzją i w ramach tego było podniesienie i ewentualne obniżenie wieku emerytalnego. Świadczenie emerytalne jest zależne od wieku, ale konstytucja go nie określa. To już należy do ustawodawcy - tłumaczył money.pl dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Dr Balicki ma jednak wątpliwości, czy różny wiek emerytalny dla kobiet i dla mężczyzn nie będzie zakwestionowany przez sędziów TK. - Jeżeli chodzi o kwestie powrotu do nierówności wieku dla różnych płci, to tutaj faktycznie może pojawić się problem niezgodności z ustawą zasadniczą. Wątpliwości są, ponieważ wiemy, jakie były dotychczasowe opinie Trybunału w tych kwestiach - tłumaczy ekspert.

Co ciekawe, pięć lat temu Trybunał uznał, że nierówność wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn jest zgodna z konstytucją. Nie oznacza to jednak, że dziś byłoby tak samo. Trybunał wtedy zwracał uwagę, że nie oceniał zasadności wprowadzenia takiego rozróżnienia. Sprawdził jedynie, czy żadna z grup nie jest dyskryminowana.

Jednocześnie TK zwrócił uwagę, że przesłanki do wprowadzenia różnych wieków emerytalnych będą z czasem znikać - różnice w pracy kobiet i mężczyzn będą się zmniejszać, a to oznacza, że możliwe będzie rozpoczęcie procesu wyrównywania wieku emerytalnego. W związku z tym, Trybunał wysłał nawet informację do parlamentu sugerującą rozpoczęcie prac nad tym problemem. Dziś jednak skład Trybunału jest już inny, więc nie ma też pewności, że podzieli zdanie poprzedników.

Emerytura szybsza, ale głodowa

- Nasze życie wydłuża się co pięć lat o kolejne 12 miesięcy. Proces stopniowego podnoszenia wieku emerytalnego, który teraz obserwujemy, w zasadzie tylko równoważy to zjawisko. Nie możemy sobie pozwolić na lekceważenie tego faktu - mówi w rozmowie z money.pl Jeremi Mordasewicz, ekspert gospodarczy Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS.

Nasz rozmówca przypomina, że wysokość emerytury zależy od tego, ile odłożyliśmy składek i jaka jest przewidywana długość naszego życia. Jednoczesne skrócenie czasu składkowego i wydłużenie okresu pobierania świadczenia musi spowodować jego obniżkę. - Jeżeli kobieta zdecyduje się na emeryturę w wieku 60 lat, a nie 65, to dostanie nawet o 60 procent niższe świadczenie. Mężczyźni stracą mniej. Te dwa lata różnicy odbierze im około 15 - 20 procent - wylicza. Ile konkretnie może stracić każdy emeryt liczyliśmy już w money.pl.

Jak ocenia ekspert, spowoduje to nasilenie się społecznej presji na podwyżki emerytur, które będą po prostu rażąco niskie. W zależności od tego, jak na te żądania reagować będą politycy, może to oznaczać kolejne koszty dla budżetu. Szukanie środków na ten cel może z kolei oznaczać nakładanie kolejnych obciążeń na pracujących.

Skąd wziąć pieniądze?

Zaraz po pojawieniu się prezydenckiego projektu główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek wyliczyła, że obniżenie wieku emerytalnego obciążyłby budżet na co najmniej 15 mld zł rocznie.

W podobnym tonie wypowiadał się ekspert Pracodawców RP Łukasz Kozłowski, z którego danych wynika, że realizacja tego pomysłu kosztowałby budżet do 2020 r. nawet 71 mld zł. W tej chwili takich pieniędzy w budżecie nie ma i wcale nie muszą pojawić się w przyszłym roku.

money.pl pisał już o tym, gdzie rząd mógłby znaleźć pieniądze na realizację tych obietnic. Najprostszym byłoby po prostu zwiększenie deficytu, ale to może narazić Polskę na zdecydowaną reakcję Unii Europejskiej i powrót do procedury nadmiernego deficytu.

emerytury
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)