Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Nowy członek RPP to człowiek PiS. Obniżka stóp już wkrótce?

0
Podziel się:

Komisja Finansów Publicznych zaakceptowała Jerzego Żyżyńskiego na członka Rady Polityki Pieniężnej. Zastąpi na stanowisku Annę Zielińską-Głębocką, posłankę PO.

Jerzy Żyżyński, nowy członek RPP
Jerzy Żyżyński, nowy członek RPP (WP)

Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Jerzego Żyżyńskiego na członka Rady Polityki Pieniężnej. Zastąpi on na stanowisku Annę Zielińską-Głębocką z PO. Kandydat z ław poselskich PiS przeszedł bez żadnych uwag. Nowa władza ma już ośmiu na dziesięciu członków RPP. Najbliższe posiedzenie rady już za tydzień i choć analitycy nie przewidują cięcia, to nowi członkowie są nastawieni na luźną politykę monetarną. W konsekwencji może to pomóc w rozkręceniu inwestycji i pomóc gospodarce.

Komisja Finansów Publicznych przesłuchała kandydata Sejmu na członka Rady Polityki Pieniężnej prof. Jerzego Żyżyńskiego, posła PiS na Sejm obecnej kadencji i profesora Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zdecydowana większość posłów w komisji pozytywnie zaopiniowała kandydaturę.

Pozytywną opinię dano również Cezaremu Wójcikowi z Platformy Obywatelskiej, ale z racji arytmetyki sejmowej to nie on będzie najprawdopodobniej członkiem rady, ale Żyżyński. Ten ostatni zastąpić ma na stanowisku Annę Zielińską-Głębocką, która w dotychczasowych działaniach RPP opowiadała się zazwyczaj za „jastrzębim” stanowiskiem, czyli nie była skłonna do łatwych obniżek stóp.

Po wypowiedziach Żyżyńskiego na przesłuchaniu widać, że zasili on i tak już mocne skrzydło "gołębie". Uważa on, że NBP powinien stosować aktywną politykę pieniężną. Można nawet powiedzieć, że będzie zasiadał wśród ekstremalnie "gołębich" jej członków.

Po tej zmianie w Radzie będzie łącznie ośmiu przedstawicieli PiS i prezydenta Andrzeja Dudy, a z poprzedniego składu zostaną już tylko Jerzy Osiatyński, wybrany przez Bronisława Komorowskiego, oraz Marek Belka, którego kadencja na stanowisku prezesa NBP kończy się w połowie roku.

Jak przejmowano RPP

W styczniu upłynęła kadencja Andrzeja Bratkowskiego, przeciwnego luzowaniu ilościowemu i cięciu stóp, a także Elżbiety Chojny-Duch - reprezentującej gołębie, ale przeciwnej dalszemu luzowaniu.

Na ich miejsce powołano Grażynę Ancyparowicz *- profesora Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej i *Eryka Łona - profesora nadzwyczajnego Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Pierwsza jest oceniana przez analityków jako wręcz ekspansywny gołąb, drugi też ma mieć w ocenie analityków „luźne” skrzywienie odnośnie polityki pieniężnej.

Od lutego posady w RPP stracili kandydaci Senatu, czyli określani jako jastrzębie: Jan Winiecki i Andrzej Rzońca oraz bardziej neutralny Jerzy Hausner.

Na ich miejsce przyszli Eugeniusz Gatnar - członek zarządu NBP, profesor nauk ekonomicznych, Jerzy Kropiwnicki - od 2010 roku doradca prezesa NBP Marka Belki, który może być postrzegany jako zwolennik luźniejszego podejścia do polityki pieniężnej (w tym obniżania stóp) oraz Marek Chrzanowski - uznawany za neutralnego.

23 lutego prezydent Andrzej Duda przyjął przysięgę od powołanych przez siebie członków RPP: Łukasza Hardta oraz Kamila Zubelewicza.

Czy można liczyć na obniżki stóp?

*Nowa rada powinna mieć więc bardziej gołębie nastawienie i być dużo bardziej skłonna do obniżek stóp procentowych, niż jej wcześniejszy skład. *Na dziesięciu członków (włącznie z prezesem NBP) PiS ma już ośmiu, a kadencja Marka Belki w NBP kończy się w połowie roku. Propozycja nominowania Belki na stanowisko w EBOiR przez PiS sugeruje, że partii do czegoś się spieszy, więc można się spodziewać dążenia do jak najszybszego cięcia stóp procentowych, ewentualnie jakiejś formy dodruku pieniądza, stosowanej przez wielkie banki centralne.

Przed posiedzeniem Rady 10-11 marca swoją projekcję inflacyjną opublikuje NBP, więc to może być prawdopodobny termin na ewentualną obniżkę stóp.

Analitycy nie dają szansy cięciom więcej niż o 0,25 punktu procentowego, a ostatnio większość z nich wykluczała nawet i taki scenariusz, przesuwając ewentualną perspektywę obniżki dopiero na przyszły rok. Niepewność na rynkach w związku ze słabnięciem wzrostu w Chinach nie pomaga w podobnych decyzjach.

Cięcie stóp, przy niskiej inflacji z pewnością pomoże gospodarce, bo zmniejszy koszty kapitału i może rozwinąć inwestycje. Tym bardziej potrzebne, że *wykorzystanie mocy produkcyjnych doszło już do 78 procent *i jest obecnie na najwyższych od 2009 roku poziomach.

Nakłady na środki trwałe są co prawda jednym z kół zamachowych polskiej gospodarki, ale w ubiegłym roku to koło jakby zaczynało się rozpompowywać, co widać właśnie m.in. w poziomie wykorzystania mocy wytwórczych.

Zawsze jest jednak pytanie, *czy zniechęcony zbyt niskimi stopami kapitał nie zacznie odpływać z kraju, czego oznaką byłby spadek kursu walut. *W tym roku złoty osłabił się do dolara o 0,4 proc., a do euro o 1,4 proc., co z pewnością nie świadczy jeszcze o ucieczce kapitału. Może się to jednak zacząć dziać, jeśli stopy spadną.

Dodatkowo deflacja nie musi się już długo utrzymać. Ceny trzymane były od ponad roku przez spadającą ropę, a ostatnio trend się odwrócił. Od minimum w lutym kurs ropy wzrósł o ponad 40 proc. i przekroczył w tym tygodniu cenę 40 dolarów za baryłkę. Obniżanie stóp byłoby ryzykowne, gdyby pojawiła się inflacja.

Po ewentualnym cięciu w dół pójdą też wyniki odsetkowe banków, co... zdaje się jednak nie przeszkadzać rządowi, który postanowił trochę obciąć poziom zysków, jakie osiągają w Polsce zagraniczne instytucje finansowe. Spadek wyników odsetkowych po ubiegłorocznym cięciu sprawił, że zyski banków z tego tytułu zmalały o 2 mld zł. O tę samą kwotę wzrosły jednak zyski przedsiębiorstw i obywateli, którzy korzystali z kredytów.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)