Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Obama koloryzuje dane. To białoruskie standardy

0
Podziel się:

Krzysztof Rybiński przewiduje, kto będzie lepszym prezydentem USA.

Obama koloryzuje dane. To białoruskie standardy

Money.pl: Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w październiku wyniosła 7,9 procent, względem 7,8 procent miesiąc wcześniej. Jednak liczba miejsc pracy w całym sektorze prywatnym wzrosła o ponad 180 tysięcy. To mocny argument za Barackiem Obamą w jutrzejszych wyborach.

Krzysztof Rybiński, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego: Starania administracji obecnego prezydenta w koloryzowaniu danych gospodarczych przekroczyły już standardy białoruskie. Dla mnie ostatni wynik nie jest wiarygodny i nie przywiązuje do niego większego znaczenia. Ważniejsze wiadomości pojawią się dopiero w grudniu i styczniu, już po wyborach. Wtedy wyjdzie, że zatrudnienie było sztucznie pompowane.

W takim razie, ile naprawdę wynosi stopa bezrobocia w USA?

Tego z oficjalnych danych się nie dowiemy. Przecież można zwiększać liczbę tymczasowych miejsc pracy, zatrudnić armię urzędników w administracji lub podbić wydatki na inwestycje poprzez zamówienia rządowe, skoncentrowane akurat w kwartale przedwyborczym. To niestety w wielu krajach norma. Sam przeczytałem kilka obszernych analiz na ten temat. Wiedzą to też inwestorzy i konsekwentnie ignorują dane, czekając na te, które pojawią się po wyborach.

Mitt Romney powiedział, że_ nie tak wygląda prawdziwa poprawa gospodarki. _Czy zgadza się pan z republikaninem? Czy rzeczywiście cała kadencja Baracka Obamy to jedna, wielka klapa?

Tak, mijająca prezydentura to porażka. Działania, które były podjęte w celu stabilizacji koniunktury polegały na tym, że uruchomiono mnóstwo rozbieżnych programów i wpompowano pieniądze do sektora bankowego. Jakie są tego efekty? Liczba pracujących osób w USA jest najniższa od 40 lat.

Ale stopa bezrobocia spada niemal do połowy ubiegłego roku i jest na poziomie z 2008 roku.

Malejąca stopa bezrobocia wynika z rosnącej niechęci Amerykanów do nieefektywnych urzędów pracy. Oni przestali w nie wierzyć i się już nie rejestrują jako bezrobotni, poprawiając statystyczny wynik. To dramatyczna porażka całej administracji. Liczba osób, która korzysta z pomocy socjalnej i tak jest najwyższa niemal od drugiej wojny światowej. Ostatnie dane tego nie zmienią. Kiedyś w Polsce malowali trawę i liście na zielono. Teraz w USA maluje się tak liczby.

Piątkowe dane gospodarcze będą miały wpływ na ostateczny wynik wyborów?

Taki na pewno był cel. Obama chciał pokazać, że gospodarka jest w rewelacyjnym stanie, dlatego wszyscy powinni głosować na niego, żeby mógł rządzić dalej.

Sądzi pan, że się uda?

Obama i Romney idą łeb w łeb. Media lewicowe mówią o lekkiej przewadze obecnego prezydenta w decydujących _ swing states _, czyli wśród osób zamieszkujących _ niezdecydowane _ stany. Prawicowe mówią zaś, że te wyniki są obciążone błędem i nie mają nic wspólnego z prawdą. Na pewno na wynik wpłynie huragan Sandy, który większe szkody poczynił tam, gdzie wyborcy zazwyczaj wybierają demokratów. Zniszczenia mogą sprawić, że nie pójdą oni do urn. Z drugiej zaś, Obama dobrze zaprezentował się jako mąż stanu, co zwiększy jego szanse w skali całego państwa. Wygląda na to, że to będzie bardzo wyrównana walka. Dlatego nie chcę prognozować wyniku wyborów.

Gdyby Pan mógł, to zagłosowałby na Mitta Romneya?

Oczywiście. Barack Obama miał olbrzymi potencjał. Kiedy zobaczyłem jego pierwsze przemówienie w roli senatora, byłem pod ogromnym wrażeniem. Napisałem na blogu, że ten człowiek wygra wybory dzięki temu, że umie świetnie przemawiać. To się sprawdziło, jednak ostatnie cztery lata pokazały, że na tym umiejętności Obamy się kończą.

Mitt Romney jest znacznie gorszym mówcą, ale obiecuje niemal w takim samym tempie. Na jednym z ostatnich wieców powiedział, że jeśli zostanie prezydentem, _ Amerykanie będą mieli prawdziwą poprawę dzięki polityce prowzrostowej, która stworzy 12 milionów nowych miejsc pracy i przyniesie wzrost dochodów dla wszystkich. _

Niestety, tak wygląda demokracja. Przed wyborami mówi się różne głupstwa: że jest się ładniejszym, lepiej ubranym i mądrzejszym od konkurenta. Że ma się lepsze pomysły. Potem przychodzą realia, a ludzie błyskawicznie zapominają o obietnicach. Myślę, że okres połowicznego rozpadu obietnic wyborczych trwa około dwóch tygodni. To jest zabawa w demokrację, która coraz gorzej służy zachodnim gospodarkom. Ja staram się ocenić całokształt kandydata. I Obama nie jest dobrym wyborem na nadchodzące czasy.

A kto jest lepszy dla Polski?

Amerykańscy politycy dostrzegają nas raz na cztery lata, przy okazji wyborów. Potem z naszego regionu liczą się tylko Niemcy i Rosja. Ważniejsze dla Ameryki są też relacje z Chinami, napięcia w Afryce lub konflikt w Zatoce Perskiej. Nie ważne, kto zostanie prezydentem. Polska i tak zajmie temu człowiekowi najwyżej 15 minut w ciągu 365 dni każdego roku.

Kto wygra wybory w USA? Czytaj więcej w Money.pl
"Romney pogłębiłby tylko kryzys w USA" Obama okazał się dojrzały, bardziej pragmatyczny niż ideologiczny, bardziej roztropny niż arogancki - ocenia kalifornijski dziennik.
Obama wraca z kampanią wyborczą Po kilkudniowej przerwie z powodu huraganu Sandy Barack Obama wznowił kampanię wyborczą.
Tu Obama miażdży Romneya. Aż 90 procent Na urzędującego prezydenta USA Baracka Obamę, oddałoby głos 90 proc. Europejczyków.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)