Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Polacy z drukarką 3D chcą pomagać niepełnosprawnym dzieciom. Przepisy im tego zabraniają

101
Podziel się:

Kupili drukarkę 3D i stwierdzili, że będą pomagać potrzebującym. Bartosz Uszacki i Andrzej Ziemkiewicz wpadli na pomysł, by drukować proste protezy rąk dla dzieci. Ustawili sprzęt w kuchni i po prostu zaczęli działać. Aż się okazało, że niesienie takiej pomocy nie jest zgodne z prawem. I z tym panowie sobie poradzili.

Tak wygląda gotowa prosta proteza dłoni. Umożliwia nawet zginanie palców
Tak wygląda gotowa prosta proteza dłoni. Umożliwia nawet zginanie palców

Dwóch Polaków wpadło na pomysł, by drukować proste protezy rąk dla dzieci i dorosłych w drukarce 3D. Ustawili sprzęt w kuchni i zaczęli działać. Okazało, że niesienie takiej pomocy nie jest zgodne z prawem. Znaleźli jednak sposób na obejście nieżyciowych przepisów.

Mała kuchnia lub tak zwany duży pokój - to tutaj Bartosz i Andrzej ustawili drukarkę 3D. Pozwala stworzyć trójwymiarowy model prototypu późniejszego produktu. Ale tworzone są na nich teraz zabawki, breloczki, inne bibeloty. Bartosz i Andrzej na swojej tworzą... protezy dłoni dla niepełnosprawnych. Wszystko po godzinach pracy, bo z korporacji nie zamierzają się zwalniać. Protezy za to chcą rozdawać za darmo. I nawet niedoskonałe prawo i groźba kar im w tym nie przeszkodzi.

- Zachęcam każdego, by nie czekał na innych, tylko sam zmieniał otaczający świat. Każdy, kto ma odrobinę chęci, powinien wziąć sprawy w swoje ręce. Tym bardziej że nie potrzeba tak wiele - mówi money.pl Bartosz Uszacki. On tak właśnie zrobił.

Dryg do inżynierki

- Jak to się wszystko zaczęło? W sumie to bardzo prosta historia. Kiedy pierwszy raz dowiedziałem się o druku 3D, pomyślałem, że się świetnie sprawdzi właśnie w przypadku tworzenia i drukowania protez dla osób niepełnosprawnych, dla dzieci. Dryg do inżynierki miałem zawsze, ciekawość świata też. I tak wpadłem na pomysł, żeby się sprawdzić w druku i pomóc innym - opowiada.

Z zawodu jest informatykiem. Pracuje w warszawskiej korporacji, gdzie jest administratorem systemów pocztowych. Ze sprawdzania siebie i tworzenia protez na początku jednak niewiele wyszło. Bo drukarki 3D jeszcze kilka lat temu były po prostu drogie.

Uszacki do tematu wrócił dopiero po kilku latach. I to w zasadzie przez przypadek.

Zobacz także: Zobacz także: Co nam da druk 3D?

- W ostatnim czasie robiłem zakupy w jednej z galerii handlowych. U przechodzącego obok człowieka zobaczyłem profesjonalną protezę bioniczną. Była świetnie wykonana, wyglądała po prostu niesamowicie. I przypomniało mi o moich marzeniach - opowiada.

Protezy bioniczne to w zasadzie odpowiedniki prawdziwych kończyn. Pozwalają na odwzorowanie szeregu ruchów - od jedzenia posiłków i noszenia zakupów, po otwieranie drzwi, włączanie światła i na przykład pisanie na klawiaturze. To zaawansowane produkty medyczne. I niestety - wciąż są bardzo drogie. Tak drogie, że wielu potrzebujących po prostu na takie produkty nie stać.

Uszacki sprawdził szybko w sieci, że drukarki 3D wyraźnie potaniały. I już miał plan. Na dodatek pojawiły się strony z zupełnie darmowymi projektami wydruków. A wśród nich były właśnie schematy prostych protez. Można z nich korzystać pod jednym warunkiem - za stworzone na ich podstawie rzeczy nie można pobierać żadnych pieniędzy.

O swoim pomyśle opowiedział znajomemu z pracy - Andrzejowi Ziemkiewiczowi. A ten bez chwili wahania zdecydował, że wchodzi w projekt.

Bartosz Uszacki i Andrzej Ziemkiewicz
źródło: Archiwum prywatne

Kupili sprzęt za 1500 zł, do tego zamówili też niezbędne materiały. Koszty podzielili po połowie. I zaczęli studiowanie materiałów w sieci. Jak zbudowane są protezy? Z jakimi problemami borykają się niepełnosprawni bez dłoni? Jakie parametry ustawiać na drukarce, żeby mieć najlepsze efekty? To tylko część zagadnień, na które szukali odpowiedzi.

- Ludzie każdego dnia klikają w sieci różne bzdury, które z pomocą nie mają nic wspólnego. Uznaliśmy, że chcemy inaczej. Że chcemy poprawić nastrój kilku osób, zrobić coś fajnego. I o projekcie opowiedzieliśmy znajomym za pośrednictwem mediów społecznościowych - dodaje Uszacki. I tak właśnie zaczęła się prawdziwa lawina wiadomości.

Odzew

W ciągu kilku dni otrzymali kilkaset prywatnych wiadomości. - Były i głosy poparcia, i pytania o dołączenie do projektu. Były też dobre rady i prośby o pomoc. Potrzeby są ogromne, nie nadążam z odpisywaniem na wszystkie wiadomości. Robię to po nocach i mam nadzieję, że żona nie ma mi tego za złe - śmieje się Uszacki. - Oczywiście pierwsze egzemplarze wyszły... raczej średnio - dodaje.

źródło: Archiwum prywatne

Jak wygląda drukowana przez nich ręka? Jak sami przyznają, to prosta proteza bez baterii i silników. - Proteza pozwala na zaciskanie pięści. Wszystko ze względu na system sznurków. Może brzmi to mało profesjonalnie, ale to działa. Nie jest to najpiękniejsze, ale przecież potrzebujący nie są w stanie sobie nawet takich protez załatwić. Jeżeli ktoś nie ma żadnej perspektywy, to dla niego taka ręka to wielka rzecz. I są setki przykładów, że taka proteza dobrze się sprawdza - opisuje Uszacki.

Oczywiście taka proteza ma swoje ograniczenia. Nie można przy jej pomocy wykonywać żadnych ciężkich prac, ani kierować pojazdami. Nie służy też do pracy przy podwyższonej temperaturze, a korzystający powinien unikać gorących przedmiotów. To nie jest w pełni funkcjonalna ręka, tak jak najdroższe protezy bioniczne. Ale... to tania i działająca proteza.

Na koncie mają dopiero kilka wydrukowanych protez. - Zrobiliśmy prototyp. Mamy wydruk dla dziecka i dla dorosłego, żeby móc pokazać, jak to wygląda, jak działa. Z pomysłem wystartowaliśmy w zeszły piątek - opowiada.

źródło: Archiwum prywatne

Gdzie drukują? W kuchni. Tam najlepiej się im pracuje, jest najwięcej miejsca. - Najbardziej popularna projektantka wnętrz Dorota Szelągowska zawsze tłumaczy, że lodówka powinna być niedaleko od miejsca pracy w kuchni, więc... posłuchaliśmy się - śmieje się Uszacki.

Warto pamiętać, że wydruk protezy trwa od 8 do nawet 10 godzin. Kolejne dwie godziny trwa składanie.

Szybko się okazało, że w Polsce rozdawanie darmowych protez wcale nie jest takie łatwe. Wszystko ze względu na ograniczenia prawne. Typowa proteza jest wyrobem medycznym, a więc powinna posiadać niezbędne atesty. Darmowa takich nie ma. A za wprowadzanie na rynek takich produktów grozi nawet kara więzienia.

Fundacja pomogła

Dlatego Uszacki i Ziemkiewicz połączyli siły z fundacją E-Nable Polska. Panowie będą wolontariuszami fundacji, a po jej stronie znajdą się wszelkie kwestie prawne. E-Nable Polska od dłuższego czasu zajmuje się właśnie tworzeniem tanich protez dla potrzebujących.

Fundacja zastrzega jednak, że "ręka e-Nable nie jest i nigdy nie będzie pełnoprawnym wyrobem medycznym. Nie ma odpowiednich atestów, tak dotyczących materiałów, z jakich jest wykonywana, jak i technologii wytworzenia tego wyrobu. Ręka e-Nable ma za zadanie wspomóc rehabilitację, fizjoterapię, poprawić samoocenę odbiorcy, poprawić jego pozycję w społeczności".

Jak wynika z informacji na stronach fundacji, "każdy odbiorca Ręki e-Nable musi mieć pełną świadomość ograniczeń tego wyrobu, jego możliwości i przydatności".

- Brak odpowiednich uregulowań prawnych wcale nie jest problemem tylko Polski. Protezy drukowane w technologii 3D nie są również odpowiednio opisane w przepisach wielu krajów. I dlatego każdy, kto taką otrzyma, musi podpisać deklarację, że zna potencjalne ryzyko i zrzeka się potencjalnych roszczeń z tytułu użytkowania takiej ręki. O tym, że tak wygląda rzeczywistość dowiedzieliśmy się dzięki wiadomości od chirurga - opowiada Uszacki.

Od tego momentu informacji na temat protez udziela właśnie fundacja E-Nable Polska.

Uszacki i Ziemkiewicz chętnie połączyliby siły z fizjoterapeutami, protetykami oraz ludźmi znającymi się na druku w technologii 3D. Wszystko po to, by ulepszyć projekty. - Już widzę, że w drukowanych dłoniach można wiele poprawić, ale niestety nie mam kwalifikacji, by to zrobić samemu. Za jakiś czas z pewnością się tego nauczę, ale w tej chwili mogliby w tym pomóc specjaliści - tłumaczy.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(101)
Alf
5 lata temu
Jednemu z nich ktoś groził
dobra wola ni...
6 lat temu
Zabronia w dobrej zmianie i oddadzą Anglikom jak gafen w 2017
zaciekawiony
6 lat temu
Moment a to nie NOWOCZENI i Obywatelscy od 28 lat wladja Polska ? To nie oni stworzyli ten system zakazow ? A rozumiem zaraz sie zacznie ze to dobra zmiana - Łahahahahahhaha
chemik
6 lat temu
z ABS albo PS to wy sobie możecie drukować gałki do radia a nie protezy, które stykają się z ciałem ludzkim dłuższy czas, własnie po to są badania i certyfikaty, żeby nie robić podobnych rzeczy, może postarajcie się zmienić tworzywa na takie o medycznym o medycznym pzeznaczeniu to wtedy to będzie miało jakis głębszy sens
mis 23
6 lat temu
W tym kraju są tylko same zakazy i podatki od wszystkiego
...
Następna strona