Unijni liderzy zdecydowali, że do wiosny przyszłego roku ostatecznie uzgodnią ambitny plan walki ze zmianami klimatycznymi. Przewiduje on przede wszystkim zmniejszenie do 2020 roku o jedną piątą emisji dwutlenku węgla, choć różnicuje limity w zależności od kraju.
W Brukseli zakończył się dwudniowy szczyt z udziałem przedstawicieli 27 państw. We wnioskach ze szczytu napisano, że przy realizacji ambitnych celów będzie brany pod uwagę różny poziom rozwoju gospodarczego państw członkowskich.
Kraje w najtrudniejszej sytuacji liczą, że będą potraktowane łagodniej. W tej grupie jest między innymi Polska, która podkreśla, że wypełnienie wszystkich zobowiązań odbije się negatywnie na jej gospodarce i może doprowadzić do wzrostu cen prądu w najbliższych latach. Na wynegocjowanie zmian Warszawa ma czas do wiosny przyszłego roku.
We wnioskach ze szczytu znalazły się też zapisy dotyczące bezpieczeństwa energetycznego, na czym zależało Polsce. Dokument stwierdza, że w sprawach energii, państwa członkowskie powinny mówić jednym głosem podczas negocjacji z krajami spoza Unii. Choć dokument tego nie precyzuje, chodzi przede wszystkim o Rosję.