Rezygnację ministra sprawiedliwości przyjął premier. Ma ona związek z samobójstwem w celi jednego z morderców Krzysztofa Olewnika.
Zdaniem politologa, Zbigniew Ćwiąkalski osłabiał notowania i wizerunek rządu. W opinii Bartłomieja Biskupa, gdyby premier był zadowolony z pracy Zbigniewa Ćwiąkalskiego, nie przyjąłby jego dymisji, lecz publicznie bronił. Politolog dodaje, że Donald Tusk po prostu pozbył się mało popularnego ministra.
Bartłomiej Biskup przyznaje, że szef resortu sprawiedliwości był mało aktywnym politykiem, który nie potrafił komunikować się z opinią publiczną.Pobnego zdania jest doktor Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zdaniem politologa, brak komunikacjiZbigniewa Ćwiąkalskiego z opinią publiczną a nawet lekceważenie jej mogły przesądzić o dymisji szefa resortu sprawiedliwości. Politolog ocenia, że ministrowi Ćwiąkalskiemu brakowało "politycznego wyczucia".
Jarosław Flis mówi, że dymisja była wymuszona przez premiera Donalda Tuska. Jego zdaniem, jej powodem była próba bagatelizacji sprawy śmierci Roberta Pazika.