Dyrektor Mieczysław Pilarczyk mówi, że w kasie szpitala brakuje pieniędzy, a pielęgniarki same mogą wypracować środki na podwyżki. Według dyrektora placówki protest pielęgniarek może spowodować, że nie uda się wypełnić kontraktu zawartego z NFZ. To z kolei pogorszy i tak nienajlepszą sytuację finansową placówki.
Argumenty dyrekcji nie przekonują pielęgniarek. Przewodnicząca związku zawodowego Grażyna Grabowicz mówi, że strajk potrwa do skutku. Pielęgniarki są gotowe zostać w szpitalu przez noc i kontynuować strajk w następnych dniach.
Siostry na razie nie odeszły od łóżek pacjentów, ale zapowiadają zaostrzenie protestu. Aktualnie spotykają się na sali konferencyjnej po godzinach pracy.
Pielęgniarki zarabiają średnio 1200 złotych, żądają ponad dwa razy tyle.