Milion osób według organizatorów, sto pięćdziesiąt tysięcy według policji. Paryż manifestował przeciwko ustawie zrównującej w prawach związki homoseksualne z małżeństwami. Przy okazji demonstracji doszło do aresztowań.
Minister spraw wewnętrznych Manuel Valls poinformował, że kilkanaście osób zatrzymano. Byli to członkowie skrajnych ugrupowań, którzy wtargnęli na taras siedziby Partii Socjalistycznej i wywiesiły transparent z wypisanym na nim żądaniem dymisji prezydenta Hollande'a. Jean- Francois Cope, przewodniczący prawicowej partii UMP, który wziął udział w manifestacji, stwierdził, że następne tak wielkie spotkanie obywatelskie będzie przy urnach wyborczych. Lider opozycji nawiązał w ten sposób do malejącej popularności rządzących socjalistów i prezydenta Hollande'a, którzy nie tylko według swoich politycznych przeciwników nie radzą sobie z bezrobociem i z zastojem w gospodarce.
Główna manifestacja przeciwników przyznania związkom homoseksualnym praw takich, jak mają małżeństwa - włącznie z adopcją przez nie dzieci - odbyła się bez większych zakłóceń. Nie wzięła w niej udziału jedna z głównych organizatorek wcześniejszych demonstracji, która w ostatnich dniach otrzymywała anonimowe pogróżki, że może zginąć.
Informacyjna Agencja Radiowa
