Członkowie partii Ludzi Na Rzecz Demokracji mieli ze sobą noże, kije golfowe, a także dwa pistolety. Twierdzili, że okupując telewizję chcą przypomnieć o dzisiejszej demonstracji antyrządowej. Po kilkudziesięciu minutach wszystkich aresztowała policja.
Teraz w Bangkoku 35 tysięcy usób uczestniczy w marszu sprzeciwu. W stolicy obowiązują podwyższone środki bezpieczeństwa. Antyrządowe wystąpienia przybierają bowiem na sile. Notowania gabinetu premiera Tajlandii nigdy nie były tak złe. Przyczyniły się do tego rosnące ceny żywności i paliw, a także seria afer korupcyjnych z udziałem polityków.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.