Rozwiązano 30-osobowy zarząd gdańskiego PiS oraz komitety terenowe. Działacze ugrupowania muszą zapisać się ponownie do Prawa i Sprawiedliwości, jeśli chcą dalej działać.
W opinii Hanny Foltyn - Kubickiej, chodzi o poprawienie decyzyjności w partii, a nie o to, że "ludzie wylecą z PiS, bo coś zrobili". Uważa ona, że trzeba przyjąć do partii ludzi, którzy "do nas pukają", bo na przykład w Malborku w strukturach jest sześć osób, co "jest co najmniej dziwne".
Pełnomocnikiem terenowym PiS w Malborku był dotąd europoseł Tadeusz Cymański. Według nieoficjalnych informacji władze okręgu gdańskiego PiS zostały rozwiązane, żeby wykluczyć z ich struktur ludzi popierających europosłów Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego.
Eurodeputowany Tadeusz Cymański powiedział IAR, że oficjalnie na ten temat nie został poinformowany. O całej sprawie dowiedział się z mediów. Przyznał, że może "dynamika działania gdańskiej organizacji nie była zbyt rewelacyjna" i w związku z tym można się było spodziewać jakichś ruchów. Ocenił, że decyzja musiała być oparta na zweryfikowanych danych, starannie przemyślana i że "będą dobre efekty". Tadeusz Cymański zaznaczył, że nie czuje się zaskoczony tą decyzją, w polskiej polityce bowiem trzeba być już przygotowanym na zaskoczenia.
Europoseł Jacek Kurski zaprzecza tymczasem, że we władzach gdańskiego PiS-u był konflikt i że popadł w niełaskę prezesa partii. Jego zdaniem, zarząd został rozwiązany bo za mało aktywnie działał. Dodał, że zarząd okręgu gdańskiego PiS zebrał się w tym roku zaledwie raz. Jak sądzę Komitet uznał, że jest to sytuacja fikcyjna. Tak interpretuję tę sytuację - powiedział Jacek Kurski.
