W opinii szefa resortu projekt znowelizowanego budżetu jest przejawem rozsądnej polityki gabinetu Donalda Tuska. Minister podkreślił, że oszczędności nie będą przeprowadzone kosztem inwestycji rozwojowych.
Jacek Rostowski uważa, że dopiero teraz można dokładnie określić skutki światowego kryzysu. W związku z tym będzie można oszacować poziom wydatków, na które nas stać w obecnej sytuacji ekonomicznej. W ocenie ministra finansów najlepszym dowodem na to, że połowa roku jest dobrym terminem na korektę budżetu jest fakt, iż kryzys na świecie się uspokaja. Połowa roku to najlepszy moment, bo zmian dokonuje się w oparciu o solidne dane i fakty - dodał szef resortu finansów.
"Rząd wiedział, że w sytuacji naszego kraju znaczny wzrost zadłużenia byłby szkodliwy dla kraju. W związku z tym gabinet przygotował pakiet oszczędnościowy, który pomógł bezpiecznie poprawiać sytuację. Dzięki temu w kwietniu rząd otrzymał od Międzynarodowego Funduszu Walutowego linię kredytową, która pomogła ustabilizować kurs złotego" - przypomniał minister Rostowski. Dodał że dzięki temu można zaplanować większy deficyt - potwierdziła to zeszłotygodniowa emisja obligacji.
Według Jacka Rostowskiego rząd chciał utrzymać tempo wzrostu najważniejszych wydatków rozwojowych. Dodatkowo miał na celu złagodzenie skutków kryzysu dla polskich rodzin. Rząd skoncentrował również swe wysiłki na wprowadzeniu rozsądnych wydatków i oszczędności. Część z nich osiągnięto przez odłożenie mniej ważnych wydatków na inne lata.