Zdaniem doktora Macieja Korkucia z oddziału Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej, jest to dość ostrożny szacunek, gdyż chodzi nie tylko o nazwy ulic i pomniki, ale również na przykład o honorowe obywatelstwa. Doktor powiedział "Rzeczpospolitej", że część samorządowców uchyla się przed proponowanymi przez IPN zmianami, zasłaniając się przeprowadzanymi w gminach ankietami. Jak mówi Kurkuć, ludzie w takiej ankiecie nieraz odpowiadają, że nazwa ulicy, na której mieszkają, im nie przeszkadza, kierując się względami finansowymi, a nie historycznymi. Zmiana nazwy wiąże się bowem z koniecznością wymiany dokumentów.
Nadzieją dla Instytutu pozostaje poselski projekt ustawy o usuwaniu symboli PRL, który trafił w grudniu do Sejmu. Bez niej, pisze gazeta, przeprowadzenie akcji dekomunizacji ulic może być trudne. Więcej na ten temat w "Rzeczpospolitej"
"Rzeczpospolita"/IAR/apl/Siekaj