Bramy zakładu były zamknięte. Na elewacji oflagowanego budynku widniał transparent informujący o strajku ostrzegawczym. Mimo to, klienci kaliskiej energetyki byli obsługiwani bez zakłóceń.
Szef zakładowej "Solidarności", Roman Rutkowski, powiedział Radiu Merkury, że pracownicy Energaoperatora nie zamierzali narażać na straty innych firm, ani indywidualnych odbiorców energii. Prąd był dostarczany przez cały czas. Czynne też były kasy.
Pracownicy kaliskiego oddziału Energaoperatora wyjaśniają, że sprzeciwiają się dzikiej restrukturyzacji firmy, bez poszanowania interesów pracowniczych i związkowych. Restrukturyzacja w zakładzie zmierza między innymi do zmniejszenia zatrudnienia w spółce.
Według Romana Rutkowskiego, w strajku ostrzegawczym wzięła udział cała załoga - blisko półtora tysiąca pracowników.