Bałdys jest traktowany wyjątkowo. Każdy inny policjant, w którego sprawie toczyłyby się postępowania prokuratorskie, miałby wstrzymane awanse do czasu jej wyjaśnienia - mówi dziennikowi oficer z Komendy Głównej Policji.
Rzecznik komendanta głównego
Mariusz Sokołowski bagatelizuje jednak sprawę. "Trudno mówić o awansie, gdyż stanowisko dyrektora biura jest wyżej zaszeregowane niż zastępcy komendanta stołecznego" - tłumaczy "Życiu Warszawy".
Dziennik pisze, że od kwietnia tego roku wobec Bałdysa w Komendzie Głównej Policji toczy się postępowanie dyscyplinarne. To efekt doniesienia podległego mu pracownika, któremu wcześniej wystawił negatywną opinię o pracy. "Postępowanie obejmuje dwa wątki: wydania niezgodnie z prawem opinii oraz decyzji dotyczącej pełnienia dyżurów" - mówi "Życiu Warszawy" Sokołowski. Policjanci z biura kontroli opowiadają, że Bałdys kazał pełnić dyżury domowe przez 24 godziny na dobę zamiast po 16 godzin.
"Życie Warszawy"/IAR/kry/dabr