Gazeta pisze, że może chodzić nawet o sto osób zajmujących obecnie wysokie funkcje w administracji centralnej. Przepisy zobowiązują ich wcześniejszych pracodawców do ponownego zatrudnienia, o ile wzięli bezpłatny urlop na czas pełnienia funkcji publicznych .
Z informacji "Życia Warszawy" wynika, że ratusz liczy na to, iż PiS-owscy urzędnicy nie będą chcieli pracować z prezydentem z PO i z wszystkimi rozwiąże umowy o pracę za porozumieniem stron. Wtedy miasto musiałoby zapłacić im tylko trzymiesięczne odprawy. Blokujący stanowiska pracownicy zarabiali ok. 5-6 tysięcy złotych.
Dziennik pisze jednak, że pod nowymi rządami ratusz radzi sobie z urlopami bezpłatnymi inaczej. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zastrzega sobie w umowie, ze może odwołać pracownika z bezpłatnego urlopu. Jeśli nie zgłosi się do pracy, to może zostać zwolniony.
Jak donosi "Życie Warszawy" część urzędników związanych z PiS przejdzie do Kancelarii Prezydenta. Jak dowiedział się nieoficjalnie dziennik, postaje tam już lista osób do zwolnienia, bo potrzebne są miejsca dla ludzi odchodzących z rządu i Sejmu.
IAR/żw/łp/Siekaj