17 marca sąd ogłosi wyrok w pierwszym z procesów wytoczonych przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz- Waltz o wydanie warszawskich nieruchomości, przejętych od państwa przez Fundację Prasową Solidarności, założoną w początku lat 90. przez Jarosława Kaczyńskiego i jego przyjaciół z Porozumienia Centrum.
We wtorek sąd rozpoczął i zakończył proces, w którym miasto - reprezentowane przez Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa (wkracza ona do sprawy zawsze, gdy chodzi o państwowy majątek wart więcej niż 1 mln zł, tu chodzi łącznie o kilkadziesiąt milionów) - domaga się od Fundacji wydania parkingu przed budynkiem przy ul. Nowogrodzkiej, gdzie mieści się siedziba PiS.
Fundacja chce oddalenia powództwa kwestionując jego dopuszczalność i podważając argumenty strony przeciwnej. Jej pełnomocnik mec. Piotr Sadownik przekonywał we wtorek w sądzie, że fundacja "nie włada" nieruchomością, której wydania chce miasto. Twierdził ponadto, że nie jest dopuszczalne żądanie wydania nieruchomości w cywilnym procesie, właściwa droga prowadzi przez dokonanie zmian w księdze wieczystej.
Radcowie Prokuratorii Generalnej twierdzili natomiast, że umowy, na mocy których fundacja objęła nieruchomości są nieważne i nie mogą korzystać z prawnej ochrony zapisów wieczystoksięgowych, bo - ich zdaniem - nie można uznać, że fundacja jest następcą prawnym RSW Prasa Książka Ruch, co było podstawą przekazania jej nieruchomości w latach 90. Zwracają też uwagę, że pominięci w prawach zostali spadkobiercy byłych właścicieli, wywłaszczeni po wojnie z gruntów na Nowogrodzkiej dekretem Bieruta, którzy zgłaszają się z roszczeniami.
Po rozprawie mec. Tomasz Rybka z prokuratorii powiedział PAP, że argument mec. Sadownika, iż pozwany "nie włada" wnioskowaną nieruchomością" jest nieprawdziwy, bo fundacja w rzeczywistości włada parkingiem, o który upomina się miasto.
Sąd zamknął proces oddalając wniosek o wezwanie na świadków m.in. b. członka władz fundacji Wojciecha Hermelińskiego (który dziś jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego) i dwóch innych osób podpisujących umowę fundacji o przejęciu nieruchomości. Wyrok ogłosi za dwa tygodnie.
Fundację Prasową Solidarności, która miała stać się koncernem medialnym, założył na początku lat 90. Jarosław Kaczyński i jego środowisko polityczne skupione wokół partii Porozumienie Centrum. Fundacja przejęła bez przetargu po likwidowanym RSW Prasa Książka Ruch kilka nieruchomości w stolicy - o ówczesnej wartości 40 mld starych zł.
Po kilku latach Fundacja wniosła nieruchomości aportem do spółek: Air Link, Srebrna, Celsa. W spółkach i fundacjach - jak napisała "Gazeta Wyborcza" - pierwszoplanowe role odgrywali ludzie związani z PC, np. Sławomir Siwek i Andrzej Urbański (zawieszeni prezes i wiceprezes TVP), Krzysztof Czabański (były prezes Polskiego Radia), Adam Lipiński (PiS), Ludwik Dorn czy Lech Kaczyński. Po tych zmianach przekształceniach Fundacji Prasowej został parking między budynkiem przy Nowogrodzkiej i w Al. Jerozolimskich.
Fundacja przejęła od państwa bez procedur przetargowych kilka nieruchomości - w tym przy ul. Nowogrodzkiej 84/86 z późniejszą siedzibą PiS
Zdaniem Gronkiewicz-Waltz, uwłaszczenie nie byłoby możliwe bez złożenia nieprawdziwego oświadczenia przez przedstawiciela Skarbu Państwa, że nieruchomości te nie są obciążone. Jarosław Kaczyński wiele razy mówił, że Fundacja działała zgodnie z prawem.
Prokuratura bada dziś na wniosek Gronkiewicz-Waltz, czy Fundacja działała na szkodę skarbu państwa; kontrolę prowadzi też urząd skarbowy.
Sąd podzielił sprawę z powództwa miasta, które domaga się zwrotu całej nieruchomości przy Nowogrodzkiej - na kilka procesów - bo oprócz Fundacji pozwane są poszczególne spółki. Procesy w tych sprawach rozpoczną się niebawem. (PAP)
wkt/ pz/ mag/
