Amerykański prezydent George W. Bush zapewnił we wtorek o "całkowitym poparciu" USA dla Kolumbii.
Bush oskarżył też prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza o podejmowanie "prowokacyjnych manewrów" przeciwko Kolumbii.
Prezydent USA opowiedział dziennikarzom o swojej rozmowie telefonicznej z kolumbijskim prezydentem Alvaro Uribe. "Powiedziałem mu, że Ameryka będzie stać po stronie Kolumbii" - relacjonował Bush, który nazwał ten kraj "demokratycznym sojusznikiem" Stanów Zjednoczonych.
Kolumbijskie wojsko w sobotę wtargnęło na terytorium Ekwadoru w ramach operacji przeciwko Rewolucyjnym Siłom Zbrojnym Kolumbii (FARC) i zabiło 18 rebeliantów, w tym Raula Reyesa - osobę nr 2 w lewackiej partyzantce. W konsekwencji Ekwador i Wenezuela zerwały stosunki dyplomatyczne z Kolumbią i wysłały na tereny przygraniczne dodatkowe wojska.
Według Bogoty, Chavez pomagał FARC w organizowaniu masowych mordów. Władze Kolumbii poinformowały w związku z tym, że zamierzają oskarżyć go o wspieranie ludobójstwa.
We wtorek Wenezuela zaczęła wprowadzać ograniczenia na import towarów z Kolumbii - poinformowały wenezuelskie źródła handlowe i świadkowie. Agencja Reutera przypomina, że wymiana handlowa między obu krajami wynosi rocznie ok. 6 mld dolarów. Zamknięcie granicy może więc doprowadzić do ograniczenia produkcji i - w rezultacie - spadku tempa wzrostu gospodarczego w Kolumbii. W Wenezueli brak dostaw od sąsiada może skończyć się niedoborami żywności, a w konsekwencji spadkiem popularności prezydenta Chaveza. (PAP)
ksaj/ ap/
7340 7330 arch.