Bierność w walce z kryzysem gospodarczym zarzucił rządowi lider śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Piotr Duda. "Nie winimy rządu za kryzys, ale za to, że z nim nie walczy" - mówił Duda, przemawiając w czwartek do kilku tysięcy manifestantów przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach.
Zarzucił też władzy lekceważenie dialogu społecznego. "Solidarność jest dzisiaj słowem tabu na salonach. Trzeba inaczej - trzeba rozmawiać ze stroną społeczną, by wspólnie rozwiązywać problemy w naszym kraju (...). Dziś stronę społeczną traktuje się przedmiotowo, a nie podmiotowo" - uważa Duda. Rządowy pakiet antykryzysowy uznał za spóźniony i niepełny.
Jak mówił, dla rządzących polityków "dzisiaj nie jest święto Solidarności, a władzy, która się 20 lat temu wybrała przy pomocy robotników, inteligencji, a przede wszystkim NSZZ +Solidarność+". Przypomniał, że Lech Wałęsa otrzymał Nagrodę Nobla nie za walkę z komunizmem, a za organizację ruchu związkowego.
Duda ocenił, że pierwszy przywódca "S" powinien dziś manifestować razem ze związkowcami w Katowicach, a nie - jak mówił - "służyć liberałom". "Panie przewodniczący, panie prezydencie, Lechu: co się z tobą dzieje? (...). Lechu, czyś ty do końca zwariował?" - pytał lider śląsko-dąbrowskiej "S". (PAP)
mtb/ mab/ bno/ jbr/