Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

HFPC pyta IPN o nową "pomoc archiwalną"

0
Podziel się:

Helsińska Fundacja Praw Człowieka pyta prezesa IPN Janusza Kurtykę o
szczegóły zapowiadanego udostępnienia naukowcom i dziennikarzom komputerowej kartoteki Instytutu ze
zgromadzonymi w archiwach SB danymi nt. Polaków.

*Helsińska Fundacja Praw Człowieka pyta prezesa IPN Janusza Kurtykę o szczegóły zapowiadanego udostępnienia naukowcom i dziennikarzom komputerowej kartoteki Instytutu ze zgromadzonymi w archiwach SB danymi nt. Polaków. *

Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział w poniedziałek PAP, że list HFPC wpłynął już do Instytutu, który udzieli nań odpowiedzi.

Prezes IPN zapowiedział w zeszłym tygodniu w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej", że taka baza zostanie uruchomiona jeszcze w czerwcu. "Rz" podkreśla, że nazwiska z kartoteki to nie lista agentów, bo są tam też osoby inwigilowane w PRL lub takie, które bezskutecznie próbowano zwerbować. Według gazety dzięki niej także "łatwiej będzie można zidentyfikować agentów, których teczki zniszczono.

"Rz" podała, że nowa baza zawiera 1,5 mln zapisów; po wakacjach ma być drugie tyle. Mają być tam nazwisko danej osoby, data i miejsce urodzenia, imiona rodziców, nazwisko panieńskie matki. Baza ma funkcjonować w wewnętrznej sieci IPN, który - jak podaje gazeta - "nie zdecydował się" na przeszukiwanie bazy przez internet, choć techniczne możliwości na to pozwalają. Nowa baza ma oferować "znacznie więcej możliwości" niż tzw. lista Wildsteina.

W liście prezesa zarządu HFPC Danuty Przywary do Kurtyki - do którego dotarła PAP - postawiono 13 pytań w całej sprawie: m.in. o przesłanki utworzenia bazy oraz o to, jakiego rodzaju powiązania z organami bezpieczeństwa PRL, bądź jakiego rodzaju zainteresowanie z ich strony stanowiło podstawę zamieszczenia informacji w katalogu o konkretnej osobie i czy takie rozróżnienie się w nim znajdzie.

Ponadto HFPC pyta, czy i jak katalog zabezpieczono przed wydostaniem się go poza IPN, tak "aby nie powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce w przypadku tzw. listy Wildsteina". Innym poruszonym w liście problemem jest to, czy osoby, których dotyczą informacje zawarte w katalogu, będą - zgodnie z Konstytucją - mogły uzyskać informację, czy i jakiego rodzaju zapisy na ich temat są w katalogu. HFPC docieka też, czy jego utworzenie konsultowano z Generalnym Inspektorem Ochrony Danych Osobowych (nowelizacja ustawy z 2006 r. wyłączyła IPN spod ustawy o ochronie danych - PAP).

Arseniuk podkreślił, że nowa pomoc ewidencyjna będzie dostępna dla osób korzystających z czytelni IPN i że nie rozważano możliwości dostępu do niej w internecie. Zaznaczył, że ten bardzo obszerny zbiór będzie odpowiednio zabezpieczony.

Na przełomie 2004 i 2005 r. w internecie znalazła się lista katalogowa z czytelni IPN - potocznie nazwana "listą Wildsteina" - ze 160 tys. nazwiskami oficerów i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych do współpracy. Bronisław Wildstein (ówczesny publicysta "Rzeczpospolitej") przyznawał, że udostępnił ją dziennikarzom, ale zaprzeczał, by umieścił ją w internecie.

Wiele osób, których dane znalazły się na liście, nie było pewnych, czy to o nie chodzi (były tam tylko imiona i nazwiska, bez bliższych danych), dlatego składały wnioski o dostęp do akt IPN. W 2005 r. weszła w życie nowelizacja, która upoważniła Instytut do wydawania zainteresowanym zaświadczeń, czy to właśnie do nich odnoszą się zapisy z listy. Większość z tych, która o to wystąpiła, dostała odpowiedź, że to nie ich dane były na liście. Stołeczna prokuratura w 2006 r. umorzyła śledztwo w całej sprawie, bo nie ustaliła, kto w IPN skopiował listę będącą tajemnicą służbową IPN i udostępnił ją Wildsteinowi; uznała też, że IPN nie odpowiada za brak zabezpieczenia przed takim skopiowaniem. Wiele osób pozwało IPN i samego Wildsteina; sądy generalnie oddalały takie pozwy. (PAP)

sta/ malk/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)